Skocz do zawartości
  • Newsy

  • Smartfon w szpitalu - prywatny czy służbowy?


    Newman

    Czas się skonsultować z chirurgiem z pobliskiego szpitala, a telefon w dyżurce nie odpowiada. Co robisz? Dzwonisz z prywatnej komórki na prywatny numer... Albo: pokazujesz rodzinie zdjęcia na smartfonie: tu ciocia, tam babcia z wnukiem, wyjazd nad morze, piesek sąsiadów, ... martwica stopy u twojego pacjenta... o, przepraszam, to z pracy.

    Czy tak musi wyglądać medyczna rzeczywistość?

    Era powszechnych telefonów komórkowych (nie chce się wierzyć) to raptem ostatnie 15 lat, a smartfon w kieszeni przeciętnych Polki i Polaka to dzieło ostatnich niecałych 10 lat! Nikt społeczeństwa wcześniej nie przygotował na błyskawiczny dostęp do aparatu, kamery, dyktafony, telefonu, kalendarza, komunikatora tekstowego, całej sieci Internet, bankowości, odtwarzacza wszelakich mediów, map, bogatej oferty rozrywki w jednym urządzeniu, które można w każdej chwili wyciągnąć z kieszeni. To się po prostu wydarzyło, a ludzkość odkrywa wciąż mniej lub bardziej rozsądne metody używania telefonów komórkowych. I różnie radzi sobie z kontrolowaniem bezpieczeństwa informacji. Problem dotyczy właściwie każdej grupy zawodowej, bo jedynie w kilku branżach posiadanie prywatnego smartfona w pracy jest zakazane lub ograniczone.

    Nie będzie to artykuł o scrollowaniu fejsa za plecami pracodawcy. Proponuję raczej refleksję nad tym, do czego posuwamy się korzystając z prywatnego urządzenia w miejscu pracy i jakie to niesie dla nas zagrożenie.

    selfie.jpg1. Rozmowy (nie)kontrolowane.

    Niegdyś było normą, że jakiekolwiek połączenie wychodzące z firmy wykonywało się telefonem stacjonarnym, a biling był niezawodnym sposobem kontroli i weryfikacji kto, jak długo i do kogo dzwonił. Do dziś na szczęście instytucje publiczne są najlepiej stelefonizowanymi miejscami, aby obywatel mógł sobie wykręcić jakiś numer. Normą w przedsiębiorstwach usługowych staje się jednak obecność służbowych komórek, czego w Polskich szpitalach jakoś wciąż nie widać (poza anestezjologiem, gońcem i czasem lekarzem SOR). Tym sposobem właściwie każdy pracownik szpitala wykonuje dziennie od kilku do kilkuset służbowych połączeń prywatnym telefonem. Robi to z wygody? lenistwa? konieczności? - przyczyny są różne, ale trudno nazwać to zjawiskiem normalnym. Poza tym jest jeszcze prawny aspekt: udokumentowany w szpitalnym rejestrze połączeń kontakt z pacjentem, jogo rodziną czy ośrodkiem referencyjnym może być istotny w procesie.

    Czy zastanowiło Cię kiedyś ile środków podarowałeś swojemu pracodawcy korzystając ze swojego abonamentu/pakietu minut? A może prosiłeś kiedyś o służbowy telefon? Nie? No tak, przecież służbowy trzeba zawsze odbierać...

    2. "Pracowy WhatsApp".

    Zjawisko kilku ostatnich lat: Nic tak dobrze nie ułatwia i przyspiesza komunikacji w zespole, który pracuje w różnych miejscach szpitala jak grupa "Praca", "Oddział" czy inne tam "Złote misie" w aplikacji WhatsApp, do której dołączone są numery kom. całego zespołu. Czasem służy wyłącznie celom informacyjnym, ale ma też wybitną wartość integracyjną i wzmacnia więzy międzyludzkie dzięki wrzucaniu memów, przemyśleń czy zabawnych aluzji. A są także miejsca, gdzie WhatsApp stanowi podstawowe forum komunikacji w takich sprawach jak ustalanie grafiku na kolejny miesiąc czy wzajemne konsultacje... Problem pojawia się, gdy lekarz/pielęgniarka wraca do domu, a wraz z nimi praca zaklęta w nawrotowych... powiadomieniach. Potrafi to nieźle wkurzać.

    Twój psychiatra radzi: zostawiaj pracę w pracy ;-)

    3. Ciekawy przypadek medyczny - zróbmy fotkę...

    Zmora lekarskich smartfonów. Galeria zdjęć, a tam wśród portretów żony, męża, dziecka spotkać można: otwarte złamania, pięknie zszyte rany, ropiejące guzy piersi, nietypowe przerzuty, kiłową zmianę pierwotną, dermatologiczne cacka, zdjęcie zdjęcia TK z guzem mózgu, czyjeś niekompletne wnętrzności i inne warte uwiecznienia "unikalne przypadki medyczne". Pół biedy, gdy jest to plan amerykański z niepowtarzalnym tuptusiem z SOR idealny na mema czy też selfie z zakrwawionym kolegą z pracy, ale prezentowanie (nawet przypadkowe) służbowych zdjęć przy rodzinnym obiedzie jest po prostu niesmaczne. Jest tez aspekt prawny i etyczny fotografowania pacjentów za pomocą prywatnego aparatu - wynoszenie takich zdjęć poza szpital jest lekceważeniem ochrony danych pacjenta i jego prywatności.

    Nie polecamy, nawet jeśli masz iPhona8 i jesteś niespełnionym portrecistą. Zmuś swego pracodawcę, by zainwestował w oddziałowy aparat lub tablet. Pamiętaj: happens in Vegas, stays in Vegas.

    4. "Doktorze, da mi Pan swój numer. Mi żaden profesor nigdy nie odmówił..."

    Zasada jest prosta - prywatnego numeru telefonu pacjentom się nie podaje. Kto tak robi, jest bezmyślny i nieodpowiedzialny. Do chorych nie dzwoni się z prywatnego telefonu, chyba, że numer jest zastrzeżony. A co jeśli ktoś prowadzi prywatną praktykę, wizyty domowe, pracuje w hospicjum? Powinien mieć drugi numer lub kartę SIM. A gdy "uprzejmy" kolega przekaże numer pacjentowi. który chce się "pilnie" skontaktować? Kończy się to tym, że najbardziej upierdliwi i bezczelni  potrafią wydzwaniać na urlopie, w nocy,  po dyżurze.

    Są też tak absurdalne i tupeciarskie zachowania, jak to, gdy "pacjent ważniak" lub "pacjentka VIPoma" próbuje szantażować i wymusić kontakt różnymi metodami, np. powołując się na znajomość z innymi lekarzami, nawet Twoimi przełożonymi. Nie daj się. Chcesz mieć prywatne życie - miej prywatny numer.

    5. Zakażenie odsmartfonowe

    Pytanie z mikrobiologii: "Jaka komórka odpowiada za zakażenia wirusowe i bakteryjne". Odpowiedź brzmi: "Twoja". Ile razy w ostatnim miesiącu zdarzyło Ci się zdezynfekować smartfon po powrocie z pracy? Jeśli się nie zdarzyło, to zdaje się, że życzysz wszystkiego najlepszego z głębi agarowego żelu swoim najbliższym: Twojemu dziecku, które nieraz poliże telefon, partnerowi, który chwyci go przy porannej kawie i innym. Wyobraź sobie, że ktoś z Twojej rodziny nieświadomie dotyka (i to bez rękawiczki) tego wszystkiego, czego Ty w swojej pracy przez cały dzień...

    I jest to najmniejszy problem, bo nawet szpitalne, antybiotykooporne szczepy są dla Twoich zdrowych domowników niewielkim zagrożeniem. Ale co powiesz na przenoszenie zakażeń szpitalnych z jednej sali chorych do drugiej, z pracowni gastroskopii do USG, z Oddziału na Oddział... a to wszystko za pomocą "nieodłącznego narzędzia pracy". Twój Galaxy/LG/iPhone/Huawei/Lumia/Xperia/itepe nie nosi lateksowych rękawiczek...

    ***

    Bez wątpienia "moja komórka" pozostanie już na zawsze nieocenionym źródłem szybkiej informacji, pomocą naukową, czasem rozrywką z przerwie czy na dyżurze, a nade wszystko sposobem kontaktu ze światem. Ale warto zawalczyć o swoją prywatność. Im bardziej życie osobiste i zawodowe zlewają się w jedno, tym większe ryzyko przewlekłego stresu czy zespołu wypalenia zawodowego.

    Masz wybór. To Ty decydujesz o tym, kiedy jest czas na kontakt z pracą.

    Mateusz Malik, lekarz




    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    Brak komentarzy do wyświetlenia



    Join the conversation

    You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

    Gość
    Dodaj komentarz...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.