Trudnym tematem w polskiej służby zdrowia jest pacjent pijany, przysłowiowy "żul", alkoholik, który trafił do szpitala na oddział ratunkowy i zajmuje miejsce osobom pilnie potrzebującym pomocy lekarskiej. Personel medyczny, lekarze, pielęgniarki, rejestratorki, ratownicy medyczni, a przede wszystkim społeczeństwo burzy się przeciwko temu, że osoba nietrzeźwa ma pierwszeństwo w leczeniu oraz dostępie do specjalistycznej diagnostyki. Jednak sam bunt i głośne napiętnowanie to wciąż za mało, bo gdy pacjent trafia na Szpitalny Oddział Ratunkowy to jesteśmy, jako personel medyczny, zobligowani do tego, żeby pomóc, bez względu na to, czy jest pod wpływem alkoholu czy też nie.
Trzeba zaznaczyć istotną różnicę między stałym bywalcem SOR, alkoholikiem-żulem z tak zwanego marginesu a osobą, która spożyła alkohol i przypadkowo doszło do zdarzenia medycznego, które wymaga interwencji lekarskiej. Każdy ma prawo napić się alkoholu. Jako przedstawiciel opieki zdrowotnej uważam, że każdemu należy się pomoc bez względu na jego pochodzenie, wygląd, status majątkowy oraz to czy pił alkohol czy go nie pił. W stanie zagrożenia życia, musimy choremu pomóc - taki wybraliśmy zawód i kierujemy się dobrem naszego pacjenta. Ale jeżeli ów pijany pacjent nadużywa tej pomocy w sposób nie do końca zależny od niego, to wówczas rodzi się niesamowita frustracja zarówno personelu medycznego, jak i społeczeństwa: że coś jest nie tak, że system źle działa, że ten pacjent nie ma prawa znajdować się w SOR, a jego miejsce jest na izbie wytrzeźwień.
Zacznijmy od początku. Delikwent, do którego wzywany jest zespół ratownictwa medycznego, często znajduje się w stanie silnego upojenia alkoholowego. I absolutnie nie jest to powód, dla którego jest wzywana pomoc medyczna. Powodem jest często dodatkowy uraz, np. podczas upadku dochodzi do stłuczenia głowy. Wówczas wzywający pomoc medyczną przypadkowi przechodnie lub straż miejska czy policja muszą mieć na uwadze, że temu komuś (NN) może coś faktycznie dolegać. Dlatego przybywający na miejsce zdarzenia zespół ratownictwa medycznego nie może pozostawić w tym przypadku poszkodowanego i domniemywać, że jest on wyłącznie pijany. Upadek mógł doprowadzić do poważnego urazu, który może przynieść różnego rodzaju komplikacje medyczne, a nawet doprowadzić do zgonu. W sytuacji przedszpitalnej nie można kompetentnie ocenić czy uraz jest groźny, czy też nie.
Dodatkowym problemem, istotnym czynnikiem jest fakt zaniedbania zarówno higienicznego jak i zdrowotnego (zaniedbanie ciała, wielokrotne urazy, wyniszczenie alkoholowe). To generuje niesamowite deformacje i zaburzenia somatyczne u alkoholika. Personel medyczny musi zatem założyć, że pacjent może mieć szereg innych, dodatkowych chorób poza chorobą alkoholową. Kiedy w końcu taki pacjent trafia do szpitalnego oddziału ratunkowego, no niestety nie jesteśmy w stanie odmówić przyjęcia. Dopóki nie stwierdzimy, że nic poważnego mu nie dolega, nie możemy odesłać go ot tak, po prostu na izbę wytrzeźwień. Żaden lekarz nie weźmie na siebie odpowiedzialności za taką decyzję. Rozsądniej jest zbadać upojonego, poświęcić dodatkowy czas, aniżeli odesłać takiego delikwenta. Później, w wyniku np. ciężkich powikłań, urazu albo nawet zgonu, to sam lekarz może mieć dużo nieprzyjemności z powodu teoretycznego zaniedbania. Dlatego, pomimo ogromnej frustracji, niezadowolenia i braku przyzwolenia na tego typu sytuacje, jesteśmy zmuszeni do zbadania takiej osoby, przeprowadzenia pełnej diagnostyki i stwierdzenia czy stan jest faktycznie zagrażający życiu, czy wyłącznie spowodowany alkoholem.
Kolejna istotna kwestia to koszty, jakie taka osoba generuje. Zaniedbanie higieniczne wymaga doprowadzenia tego pacjenta do minimalnej czystości. Musi być zdezynfekowany, odwszawiony, często dostać nowe ubrania. Nierzadko jest zakrwawiony, brudny, śmierdzący, pokryty wydzielinami. Siedlisko brudu i bakterii. Dookoła chorzy, cierpiące dzieci, otwarte złamania i jak między tymi ludźmi położyć takiego delikwenta? Ile razy taki pacjent ma zakładany venflon, ile razy go sobie wyrywa, ile razy cieknie z niego krew i brudzi całą podłogę dookoła...
Jest trzecia w nocy, a pani salowa zmywa podłogę już po raz czwarty w ciągu godziny. Tyle już razy trzeźwiał w nocy Serba, a po raz setny nie wie, gdzie jest łazienka... Wyrywa ponownie venflon z ręki, kapie krwią na podłogę, szuka kogoś z personelu, sika pod siebie, defekuje. Szpitalny oddział ratunkowy to przestrzeń otwarta - pacjenci są od siebie oddzieleni wyłącznie parawanami i widać oraz słychać, jeżeli taki pacjent skacze pomiędzy łóżkami, próbuje podrywać pielęgniarki, a do tego jest często agresywny i wulgarny. Ile razy zdarza się, że kilka osób z personelu medycznego musi unieruchamiać taką osobę, żeby nie wyrządziła krzywdy innym oraz samemu sobie. Niestety większość tych alkoholików to stali bywalcy, do których pogotowie jeździ średnio dwa razy w miesiącu, a do SOR trafiają średnio raz w miesiącu. Zawsze napruci - po kilka promili alkoholu we krwi. Znajome twarze potrafią mieć po 20 pobytów w SOR rocznie z powodu zwykłego zapicia na umór. Większość z nich zna imiona wszystkich pielęgniarek czy lekarzy, bo gdy wytrzeźwieją, to nagle poznają społeczeństwo, które im pomaga. Nieważne, że parę godzin wcześniej walczyli, byli agresywni i niechętni do współpracy. Czasami trudno zdzierżyć, gdy ta sama osoba tylko dlatego, że znów napiła się alkoholu ponownie zajmuje czas karetce i personelowi w SOR. A co dalej z takim pacjentem? Trzeba go znów umyć, przebrać, a następnie jakkolwiek powierzchownie zdiagnozować, by sprawdzić, czy mu dolega coś naprawdę poważnego.
Jak tu z pijaną osobą zebrać wywiad, jak spytać o leki, o przebyte choroby, o to, ile wypił? Jest to absolutnie niemożliwe. Dlatego lekarze decydują się na diagnostykę. Proszę nie sądzić, że każdy menel, ot tak, dostaje w prezencie tomografię komputerową, rezonans czy inne specjalistyczne badania. Oczywiście, żeby sprawdzić stan zdrowia tego człowieka należy wykonać różnego rodzaju badania i naturalnie zajmuje to czas, zabiera pieniądze, wydłuża kolejkę oczekujących, wzmacnia frustrację zarówno personelu medycznego jak i społeczeństwa.
Tak przedstawiony obraz może wydać się trochę surrealistyczny, przerysowany i nierealny. Przecież prawie każdy z nas napił się alkoholu i wie jak nieprzewidywalnie może się po nim zachować. Przecież nie każdy jest od razu brutalny i agresywny. W porządku, ale nie każdy ma po kilka promili alkoholu we krwi przez długi czas, nie każdy żyje w skrajnym zaniedbaniu i nie każdy odwiedza SOR po kilka razy w roku zawsze z tego samego powodu.
Inną kwestią jest fakt, że tytułowi menele niechętnie przyjeżdżają do szpitala. Po kilku pobytach w SOR mają świadomość, co ich czeka: gdy okaże się, że ich jedyną dolegliwością jest nadmiar etanolu we krwi, to zawsze trafią na izbę wytrzeźwień, a nie jest to zbyt przyjemne doznanie. Nikt też nie będzie się z nimi patyczkował, współczuł im, głaskał po głowie i mówił jak musi im być ciężko...
Jeżeli chodzi o kwestie etyczne, to jako personel medyczny jesteśmy zobligowani do tego, by pomagać tym ludziom mimo wszystko. Po to wybraliśmy ten zawód i zdecydowaliśmy się być lekarzami, żeby nieść pomoc drugiemu człowiekowi. Niestety spotkanie z takimi osobami zdecydowanie mija się z celem naszego zawodu: nie do tego przygotowaliśmy się setki godzin przed egzaminami. Sprzedawca w sklepie ma prawo odmówić sprzedaży osobie nietrzeźwej, osoba pijana nie wejdzie do instytucji publicznej, natomiast do szpitala ma prawo wejść każdy. Wszyscy mogą korzystać z pomocy, a my nigdy nie mamy prawa jej odmówić.
W aspekcie społecznym: warto wyraźnie podkreślić, że niedopuszczalnym jest oskarżanie i wyżywanie się na lekarzach, pielęgniarkach czy ratownikach, z powodu, że jest zbyt długa kolejka w Oddziale Ratunkowym, a pan "trunkowy" przywieziony karetką uzyska priorytetowo pomoc specjalistyczną czy badania. Triage działa i mimo wszystko każda osoba pilnie potrzebująca pomocy, otrzyma ją. Czy to z uśmiechem, czy bez - pomoc będzie. Nie ma na to procedur, ale jeżeli ów menel przyjedzie, choćby nawet karetką i w ciężkim stanie, a w kolejce do SOR będzie osoba z zaburzeniami rytmu serca, chore dziecko czy jakikolwiek inny pacjent w poważniejszym stanie, to ta osoba wcześniej uzyska pomoc. Wynika to z tego, że Szanowny Pan Żul, nim zostanie zdezynfekowany, oczyszczony, zabezpieczony i nadawać się będzie do jakiejkolwiek diagnostyki, to z pewnością trochę potrwa. Taka osoba nie dostaje pomocy od ręki wyłącznie z powodu, że przyjechała karetką, choć z pewnością się jej doczeka. Pamiętajmy ze personel medyczny w SOR zobowiązany jest kierować się tak zwaną segregacją medyczną: nadaje priorytety pacjentom. I nawet, jeżeli przyjedzie ambulans, to może się okazać, że przywiozła stan o wiele mniej poważny niż u osoby, która zgłosiła się samodzielnie i siedzi w poczekalni.
Nie traktujmy lekarzy i pielęgniarek jak wrogów. Należy się chociaż odrobina zrozumienia i empatii w stosunku do personelu medycznego. Studiujemy wiele lat, poświęcamy swoje życie dla medycyny. To nie są studia takie jak inne. Tutaj mamy wiele wyrzeczeń, ogrom nauki. Wszyscy mówią: "Sami je sobie wybraliście", ale jak my byśmy się nie zdecydowali, to kto miałby iść na medycynę? A po tych wszystkich latach musimy pracować z menelami, a odmowa przyjęcia to dla nas poważne prawne konsekwencje.
Apeluję: Wytrzeźwiej i dopiero przyjdź na badania. O ile mniej przypadków medycznych mielibyśmy w SOR. Ale póki prawo nie będzie chronić pracowników ochrony zdrowia i póki nie dostaniemy odpowiedniego wynagrodzenia za nasza pracę, dopóty system zdrowia dalej będzie tak funkcjonować.
W SOR nie ma osób zdrowych. Każdy potrzebuje pomocy i doczeka się jej. Ale każdy niech pamięta, że przed nami mogą być inni, bardziej chorzy ludzie. Jest przyzwolenie w społeczeństwie, by traktować priorytetowo kobietę ciężarną (choć to nie choroba!), osobę na wózku inwalidzkim, osobę z jawną chorobą, np. zwolnienie miejsca w autobusie, w poczekalni, w kolejce.
Ale osoba, która wygląda na zdrową niech stoi i czeka. Nawet jeśli sądzi, że wszyscy dookoła są bardziej zdrowi niż ona...
Łukasz Surówka
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.