Skocz do zawartości

Skrócenie studiów - nastroje


Rekomendowane odpowiedzi

Skrócenie medycyny o rok każe mi postawić temu twarde i stanowcze NIE.

Nie wyobrażam sobie aby nauczyć się w nieco ponad rok tego co ja uczyłem się w dwa lata, i to na tym samym poziomie. Po za tym sporo przedmiotów poucinano, wyrzucono, wypatroszono itp. Kogo zatem wypluwać będą uczelnie medyczne? Lekarzy czy felczerów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skrócenie medycyny o rok każe mi postawić temu twarde i stanowcze NIE.

Nie wyobrażam sobie aby nauczyć się w nieco ponad rok tego co ja uczyłem się w dwa lata, i to na tym samym poziomie. Po za tym sporo przedmiotów poucinano, wyrzucono, wypatroszono itp. Kogo zatem wypluwać będą uczelnie medyczne? Lekarzy czy felczerów?

A czy nie jest przypadkiem tak, że przedmiotów nie powyrzucano, tylko raczej poskracano godzinowo, chcąc zachować ten sam materiał wymagany do nauki? Bo z tego co wiem, jest to właśnie upchnięcie tego samego "pakunku" w 5 lat, a wtedy na jakości odbije się to na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, ale mówiłem o wyrzuceniu kilku przedmiotów np. łaciny. O tym czy to przedmioty ważne czy nie, to wypowiadałem się w innym temacie, więc nie będę tutaj do tego wracał.

Mimo wszystko uważam że primo; każde dziecko wie, że skrócenie godzinowo przedmiotów na pewno odbije się na jakości, secundo; maksymalne upakowanie przedmiotów przełoży się na jakość i ilość tego, co student się nauczy. Gdybym na drugim semestrze miał uczyć się do egzaminu z anatomii, wiedząc że na dniach czeka na mnie jeszcze koło z biochy, że o potrzebie nauczenia się na kartkówkę z fizjologii nie wspomnę, to albo bym to wszystko olał albo zapłakał się na śmierć nad podręcznikami:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

choć z drugiej strony gdy spojrzymy na to jak niektóre przedmioty przedkliniczne są wykładane, to skrócenie zajęć nie wpłynie negatywnie na ilość wyniesionej wiedzy ;) Sądzę, że większym problemem jest ilość różnych przedmiotów naraz a nie ilość godzin w planie z danej dziedziny. Czy biochemii będzie 100 czy 60h to dla mnie i tak nie robi różnicy, bo na każdych zajęciach spekole furczą do upadłego i nic nowego z tego nie wynika. Gorzej, że po takiej biochemii mam iść na anatomię a potem na fizjologię, a następnego dnia czeka mnie biofizyka :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdecydowanie na tak. Gdy myślę o godzinach zmarnowanych na idiotycznym siedzeniu na tzw. seminariach z chirurgii, wszystkich sytuacjach, gdy na wyższych latach prowadzący się po nas nie zgłaszali. Skrócenie godzin o połowę absolutnie nie odbiłoby się na jakości mojego kształcenia. Samo obecne upakowanie, powiem tak: nie zmienia sytuacji wcale.

I tu druga część mojej wypowiedzi: reforma byłaby pożyteczna, ale została w toku "konsultacji społecznych" całkowicie zniszczona, najbardziej przez przedstawicieli tzw nauk przedlekarskich, którzy po prostu zawalczyli o swoje godziny i etaty. A poza tym od kilku dziesięcioleci na mojej uczelni nikomu się nie chce postawić wyższych edukacyjnych celów - program studiów jest nastawiony na idiotyczną wykładowo-seminaryjną "szkółkę", po prostu liceum, a nie na pracę jaką będzie wykonywał lekarz. Stąd jakość nauki jest kiepska. A wszelkie próby postawienia wyższych wymagań studentom, a przede wszystkim asystentom, kończy się zwalczaniem i gnojeniem pomysłodawców (wielokrotnie spotkałem się z rzucaniem kłód pod nogi osobom, które próbowały zmusić nauczających na klinikach do wykazania ciut większej inicjatywy). Na mojej studenckiej drodze spotkałem kilku (w granicach dwudziestu) zdolnych, zaangażowanych asystentów, którzy faktycznie mnie czegoś nauczyli i w granicach dziesięciu uzdolnionych wykładowców, którzy mówili tak, że nie zasypiałem. I tu jeden z kluczowych punktów do reformowania: problem nauczycieli na studiach - lekarz to lekarz, a nie nauczyciel. Ktoś pełniący funkcję asystenta lub adiunkta, nie mówiąc już o profesorze katedry powinien mieć jakieś kompetencje do UCZENIA innych, nie mówiąc już o zdolnościach. I tu potrzeba dużo pieniędzy...

Co o tym sądzicie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale to że będzie mniej klinik nie znaczy, że będzie mniej seminariów, których jakoś bywa różna - ale akurat u nas np. na internie seminaria prowadzone właśnie przez lekarzy były bardzo ciekawe, a na przedklinicznych zwłaszcza fizjologii szkoda gadać. To że będzie mniej godzin zajęć, nie znaczy że nagle asystenci nie mający czasu dla studentów ten czas zaczną znajdywać, poza tym ja sobie tego nie wyobrażam. na wszystko potrzeba czasu - jak można nauczyć się podstaw kardiologii mając tylko 60 h czyli de facto 2 tyg. blok?

Od początku byłem za mądrą reformą, ale to co jest to reforma niemądra. ja sobie zdaje sprawę, że chodzi o etaty itp. ale przepraszam bardzo - czemu to ma się odbijać na jakości, a co oczywiste odbije się na pewno.

Nic tylko współczuć, obecnie to nie wiem komu bardziej współczuć - pierwszoroczniakom czy stażystom przy graniczącej z cudem szansie na specjalizację. Szkoda mówić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuć trzeba wszystkim tym, którzy zaczynają studia w tym roku i tym, którzy zaczęli je już rok temu. Te 2 roczniki zrównają się - pierwszy po 6.roku i pseudo stażu, a drugi - po swoim "normalnym" stazu - i nagle pojawi się 2 razy więcej osób na miejsca rezydenckie i rozpoczęcie specki. Jakoś sobie nie mogę tego wyobrazić, tym bardziej, że sami dobrze wiecie, ile miejsc rezydenckich gwarantuje MZ każdego roku...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To że będzie mniej godzin zajęć, nie znaczy że nagle asystenci nie mający czasu dla studentów ten czas zaczną znajdywać

W sytuacji kiedy lekarz musi leczyć, pilnować rezydentów, stażystów i studentów sprawia, że ktoś będzie pokrzywdzony. Oczywiście problemu nie ma, wq dodatku trzeba jeszcze robić papiery i chodzić do dyrekcji na dywaniki, bo NFZ się czepia o wycenę.

jak można nauczyć się podstaw kardiologii mając tylko 60 h czyli de facto 2 tyg. blok?

Nie można. Zwłaszcza jeśli blok wypada w okolicach listopada czy grudnia ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem zdecydowanie na tak. Gdy myślę o godzinach zmarnowanych na idiotycznym siedzeniu na tzw. seminariach z chirurgii, wszystkich sytuacjach, gdy na wyższych latach prowadzący się po nas nie zgłaszali. Skrócenie godzin o połowę absolutnie nie odbiłoby się na jakości mojego kształcenia. Samo obecne upakowanie, powiem tak: nie zmienia sytuacji wcale.

I tu druga część mojej wypowiedzi: reforma byłaby pożyteczna, ale została w toku "konsultacji społecznych" całkowicie zniszczona, najbardziej przez przedstawicieli tzw nauk przedlekarskich, którzy po prostu zawalczyli o swoje godziny i etaty. A poza tym od kilku dziesięcioleci na mojej uczelni nikomu się nie chce postawić wyższych edukacyjnych celów - program studiów jest nastawiony na idiotyczną wykładowo-seminaryjną "szkółkę", po prostu liceum, a nie na pracę jaką będzie wykonywał lekarz. Stąd jakość nauki jest kiepska. A wszelkie próby postawienia wyższych wymagań studentom, a przede wszystkim asystentom, kończy się zwalczaniem i gnojeniem pomysłodawców (wielokrotnie spotkałem się z rzucaniem kłód pod nogi osobom, które próbowały zmusić nauczających na klinikach do wykazania ciut większej inicjatywy). Na mojej studenckiej drodze spotkałem kilku (w granicach dwudziestu) zdolnych, zaangażowanych asystentów, którzy faktycznie mnie czegoś nauczyli i w granicach dziesięciu uzdolnionych wykładowców, którzy mówili tak, że nie zasypiałem. I tu jeden z kluczowych punktów do reformowania: problem nauczycieli na studiach - lekarz to lekarz, a nie nauczyciel. Ktoś pełniący funkcję asystenta lub adiunkta, nie mówiąc już o profesorze katedry powinien mieć jakieś kompetencje do UCZENIA innych, nie mówiąc już o zdolnościach. I tu potrzeba dużo pieniędzy...

Co o tym sądzicie?

Odpowiadajac jako asystent powiem tak. Jestem zdecydowanie na NIE. Fakt ze na studiach medycznych jest wiele patologii nie jest uzasadnieniem do ich skracania. Autorom zmian nie chodzilo o poprawe jakosci ksztalcenia tylko o obnizenie kosztow.

Zgadzam sie by asystenci w potoku zadan mieli czas dla studentow potrzebne sa pieniadze, ktore umozliwily by by sie wiecej czasu spedzalo w pracy i by grupy byly mniejsze. Mysle ze liczebnosc oraz mizeria dydaktyczna - brak pomocy dydaktycznych to podstawa problemow na kierunkach teoretycznych. Choc niektore z nich sa byc moze zbyt ambitnie traktowane. Z drugiej strony na Klinikach studenci powinni prowadzic pacjentow pod nadzorem asystentow. I tyle. Ale nie wierze ze kiedys tak bedzie:)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.