Skocz do zawartości

Rozterki kandydata - czyli wszystko czego nie wiem o medycynie?


TobiaszWat

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie będę szedł do 1 klasy LO profil przyrodniczy (biol-chem-fiz). Swoją przyszłość wiąże z medycyną (w ostateczności farmacją), lecz medycyna to długa i kręta ścieżka.

Planuje iść na studia do Warszawy, mam najbliżej (choć i tak daleko)

 

1. O medycynie chodzą już legendy o tym jak jest trudno i jak to nie ma się swojego życia. Więc, jaka jest prawda, czy znajdziemy czas na odpoczynek i wolny czas?

 

2. To pytanie do może być trochę dziwne, lecz czy medycyna nie przeszkadza w założeniu rodziny? Czy ma się czas na to? Ale po studiach na stażu, bądź specjalizacji?

 

3. Prawda jest taka, że na studiach utrzymanie się samemu jest prawie niemożliwe. Ale jak jest na specjalizacji? I ogólnie jak wygląda specjalizacja? Czy dostajemy za nią wypłatę i jesteśmy już w stanie samemu się utrzymać?

 

4. Ostatnie. Czy po specjalizacji mamy ,,pewną" prace? Jest zapotrzebowanie?

 

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Na odpoczynek trochę zawsze znajdziesz, ale przygotuj się, że będziesz żył medycyną, więc na jakiś wolny czas się nie nastawiaj.

2. Założyć zawsze można, w sumie nie znam lekarza bez rodziny, chociaż nie wiem, jak taka rodzina wygląda. Poza tym, mamy nowe czasy, rodzina tylko przeszkadza w karierze, dzieci zjadają Twoje pieniądze, daj spokój, nie musimy żyć jak wcześniejsze pokolenia, otwórzmy się na nowe style życia.

3. Dostajemy jakieś grosze, można się utrzymać, będziesz żył jak dziad, ale z głodu nie umrzesz.

4. Praca to jest, pytanie czy pieniądze są?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Jak go nie znajdziesz, to po prostu zwariujesz. Chyba żaden organizm nie jest zaprogramowany na nieustanną pracę, hmm? ;-)

2. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach praca lekarza i wizja założenia rodziny nie różni się od tej sytuacji wśród ludzi w wielkich korporacjach, którzy harują na nadgodzinach, żeby nikt ich nie wyrzucił z pracy. Jest ciężko (jak w każdym wymagającym poświęcenia i czasu zawodzie), ale na pewno nie jest to niemożliwe.

3. Na studiach możesz udzielać korków, zawsze to jakiś grosz, ale na poważniejszą pracę, nawet na pół etatu, ciężko jest się załapać. Ale próbować zawsze warto. W trakcie specjalizacji jesteś już lekarzem na konkretnych warunkach zatrudnienia, więc płaca zależy od pracodawcy.

4. Pewną pracę masz, kwestia tylko tego, że nie zawsze w miejscu, które byś sobie wymarzył.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

1. Zależy od Ciebie, jak chcesz, to znajdziesz czas. Ja bym zwariowała bez innych zajęć.

 

2. Pewnie ciężko, ale nie jest niemożliwe.

 

3. Jak jesteś na rezydenturze, to dostajesz pensję. Gorzej z wolontariatem  :-P

 

4. W szpitalu na pipidówie przyjmą z otwartymi ramionami, w mieście akademickim ciężej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Z każdym kolejnym rokiem na studiach jest z tym coraz lepiej: na 1szym mało jest czasu, bo nie umiesz się jeszcze uczyć (jakkolwiek dziwnie to brzmi: po prostu trzeba przestroić sposób nauki na "studencki" i wyćwiczyć trochę pamięć), potem radzisz sobie z tym coraz lepiej i jest coraz mniej suchych teoretycznych kobył (łatwiej wchodzi przedmiot, który możesz obserwować w praktyce w kilnikach).

 

2. Mam mamę lekarza i na pewno częściej widywałabym ją w domu, gdyby pracowała, powiedzmy, w urzędzie. Ale to jest do zrobienia. Dużo zależy chyba od tego jaką specjalizację wybierzesz, gdy się jest zabiegowcem jest na pewno trudniej z czasem, niż gdy się skończyło np. dermatologię (słyszałam o kilku paniach-doktorkach, które właśnie z tego względu ją wybrały).

 

3. Generalnie na specjalizacji dostaje się pensję albo w formie rezydentury (opcja dla tych, którzy najlepiej zdali LEP/LEK; płaci Ci państwo i wysokość tej pensji ustalana jest odgórnie), albo pracujesz na etacie (haczyk w tym, że tu wysokość pensji jest różna i różne są chęci zatrudnienia, bo pensję wypłaca szpital, a wiadomo, że większość woli zaciskać pasa; zależy jak się zakręcisz). Niektórzy godzą się na wolontariat, by robić wymarzoną speckę, na którą brakło pktów z LEP/LEKu. Dyskusje na ten temat znajdziesz na forum serwisu "młody lekarz".

 

4. Raczej tak, nie słyszałam o bezrobotnym lekarzu :P kwestia jaka/gdzie/za ile. Tak, jak pisali koledzy wyżej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. O medycynie chodzą już legendy o tym jak jest trudno i jak to nie ma się swojego życia. Więc, jaka jest prawda, czy znajdziemy czas na odpoczynek i wolny czas?

Wszystko zależy jakie sa Twoje ambicje. Jeśli chcesz być przygotowany na każde zajęcia i z każdego zaliczenia dostawać jak najlepszą ocenę to nie będziesz miał życia. Jeśli wystarczy Ci "zal" i stwierdzisz, że nie ma sensu się uczyć większości tych rzeczy (bo większość i tak po roku zapomnisz a na powtarzanie i tak nie będzie czasu) to będziesz miał masę wolnego czasu na wszystko.

 

 

2. To pytanie do może być trochę dziwne, lecz czy medycyna nie przeszkadza w założeniu rodziny? Czy ma się czas na to? Ale po studiach na stażu, bądź specjalizacji?

Medycyna bardzo przeszkadza w założeniu rodziny bo to coś więcej niż tylko "robota od 8 do 15". Lekarze pracują na 2-3 etatach i ciężko jest wygospodarować czas dla innych. Wiele małżeństw rozpada się bo widzą się np raz w tygodniu a i tak są zbyt zmęczeni żeby chociaż porozmawiać. Jeśli chodzi o kobiety lekarki to każdy czas jest dla nich zły na urodzenie dziecka. Tutaj po prostu obowiązuje zasada "coś za coś".

 

3. Prawda jest taka, że na studiach utrzymanie się samemu jest prawie niemożliwe.

Studia to takie przedłużenie dzieciństwa. Kasa od rodziców, szkolna klasa (grupa) na uczelni, "sprawdziany" i siedzenie na "lekcjach". Trudno o pracę w czasie tych 6 lat - wynika to z trudności w znalezieniu pracy w której można sobie dowolne układać grafik (aż do przesady - w jednym tygodniu masz czas od 13 do 20, w innym siedzisz i uczysz się do sesji i nie możesz przyjśc w ogóle. Do tego dochodzą jakieś idiotyczne pomysły typu kolokwia w weekendy zapowiedziane na 2 dni wcześniej itp.). Praca raczej odpada, chociaż wiem niektórzy pracowali i studiowali. Niestety bardzo cierpiały na tym ich studia i relacje z kolegami.

 

Ale jak jest na specjalizacji? I ogólnie jak wygląda specjalizacja? Czy dostajemy za nią wypłatę i jesteśmy już w stanie samemu się utrzymać?

Specjalizacja jest różna w zależności od miejsca, trybu jej odbywania oraz oczywiście od samej dziedziny. Polega ona na odbyciu szeregu kursów (kilku-kilkunastodniowe szkolenia z różnych dziedzin), staży kierunkowych na innych oddziałach oraz stażu podstawowego w miejscu gdzie jest się zatrudnionym. Ma się opiekuna specjalizacji, którym najczęściej jest ordynator oddziału albo starszy lekarz-specjalista. Przychodzi się do pracy codziennie i leczy ludzi - na początku pod ścisłym nadzorem opiekuna, potem samodzielnie, ale konsultuje się swoje decyzje a na koniec już całkowicie samodzielnie. Kiedy osiąga się kolejne "stopnie wtajemniczenia"? To zależy od specjalizanta - jego umiejętności, wiedzy, ogarnięcia, "daru" oraz od jego relacji z opiekunem. Specjalizacja trwa od 4 do 6 lat (czas minimum). Na początku zdobywa się specjalizacje podstawowe (np. choroby wewnętrzne, kardiologia, chirurgia ogólna, anestezjologia i intensywna terapia) a potem szczegółowe dostępne dla lekarzy posiadających już określona specjalizację (endokrynologia ginekologiczna, chirurgia onkologiczna, endokrynologia, geriatria itp.). Programy oraz listę specjalizacji znajdziesz na stronie www.cmkp.edu.pl

Obecnie z wieloma problemami są wprowadzane specjalizacje modułowe, które mają polegać na tym, że najpierw odbywa się moduł podstawowy (np. choroby wewnętrzne) trwający 2-3 lata a potem moduł szczegółowy (np. endokrynologia) trwający 2-4 lata. Po ukończeniu obu modułów jest się specjalistą. Niektóre specjalizację będa jednak zdobywane "całościowo" starym systemem - np anestezjologia albo medycyna ratunkowa. Żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację w naszym kraju ciągle są lekarze, którzy zdobywali specjalizację w starym, nieobowiązującym już trybie dwustopniowym i są specjalistami pierwszego stopnia albo drugiego stopnia w danej dziedzinie.

 

Pierwszy sposób (tryb) odbywania specjalizacji to rezydentura. Jest to tryb w którym to szpital zatrudnia lekarza, ale otrzymuje pieniądze na jego pensję z ministerstwa zdrowia dzięki czemu nie ponosi kosztów zatrudnienia. Oczywiście każdy szpital chciałby mieć samych rezydentów. Pensja jest z góry określona w rozporządzeniu - 2500-2800 zł/mies netto. W Warszawie ledwo można związać za to koniec z końcem więc wiekszość młodych lekarzy szuka sobie dodatkowych źródeł zarobku (dyżury w nocnej pomocy lekarskiej, dodatkowe dyżury na oddziałach, na izbach przyjęć, w przewozach medycznych albo kursy pierwszej pomocy) - rozpoczyna się praca na kilka(sic!) etatów. Rezydentów jest pod dostatkiem w dużych miastach akademickich. Czasem nawet zbyt wielu przez co na oddziale jest tłok i ciężko się dopchać do pacjentów (cierpią na tym oczywiście rezydenci bo nie uczą się normalnej pracy). W dużych miastach trudno robić specjalizacje w trybie innym niż studia doktoranckie lub rezydentura.

 

Drugi sposób to "etat". Polega na tym, że lekarz odbywający specjalizację podpisuje ze szpitalem umowę o pracę i za jego pensję płaci szpital z własnych pieniędzy. Na etacie można sobie wynegocjować pensję i w małych miejscowościach, gdzie nikt nie chce pracować można zarabiać całkiem niezłe pieniądze. Ma to swoja cenę - wielu dyrektorów uzależnia podpisanie umowy od podpisania "lojalki", że po uzyskaniu tytułu specjalisty przepracujemy w tym samym szpitalu jeszcze kilka lat. Minusem jest to, że szpital chce mieć swojego pracownika zawsze w pracy i może robić problemy z odbyciem staży specjalizacyjnych na innych oddziałach lub w innych szpitalach. Niektórzy zostają w ten sposób na lodzie i robią specjalizację nawet kilka lat dłużej niż czas przewidziany w programie specjalzacji! Decydując się na ten tryb warto mieć rozeznanie w przepisach pracy i zadbać o to, żeby w umowie nie znalazły się żadne podejrzane wpisy.

 

Kolejne tryby, których nie będę tutaj omawiał szerzej to wolontariat (robisz specjalizację i nie dostajesz za to pieniędzy) i studia doktoranckie na uczelni medycznej rozszerzone o program specjalizacji.

 

Jeśli chodzi o komfort odbywania specjalizacji i możliwości nauczenia się czegoś to wszystko zależy od atmosfery na danym oddziale. Na niektórych panuje wyscig szczurów i wszyscy konkurują ze sobą, podkładają sobie świnie. Na innych jest sielankowa, domowa atmosfera. Bardzo dużo zależy tu od osobowości danej osoby i tego jak dopasuje się do osobowości innych pracowników. Krąży taka obiegowa opinia, że w dużych szpitalach klinicznych trudniej nauczyć się czegoś w praktyce, odwala się papierkowa robotę za starszych, czuć wszechobecne zadęcie i łatwo stać się ofiarą powszechnego w medycynie mobbingu. Korzyści to możliwość wyjechania na zagraniczny staż kliniczny, możliwość pisania prac naukowych oraz doktoratu. Tymczasem w małych szpitalach poza wielkimi miastami atmosfera jest lepsza, chętniej uczą młodego (bo brakuje rąk do pracy) i szybciej nabiera się samodzielności. Złe strony małych szpitali to lokalne układziki (albo jesteś z nami albo przeciw nam), ograniczony dostęp do specjalistycznej diagnostyki oraz brak specjalistycznych oddziałów. Czy będziesz dobrze się czuł w jednym albo drugim zależeć będzie od twojego charakteru, planów na przyszłość oraz oczekiwań.

 

4. Ostatnie. Czy po specjalizacji mamy ,,pewną" prace? Jest zapotrzebowanie?

Po specjalizacji każdy lekarz bez trudu znajdzie pracę na kilka etatów. Zapotrzebowanie jest ogromne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2. To pytanie do może być trochę dziwne, lecz czy medycyna nie przeszkadza w założeniu rodziny? Czy ma się czas na to? Ale po studiach na stażu, bądź specjalizacji?

Medycyna bardzo przeszkadza w założeniu rodziny bo to coś więcej niż tylko "robota od 8 do 15". Lekarze pracują na 2-3 etatach i ciężko jest wygospodarować czas dla innych. Wiele małżeństw rozpada się bo widzą się np raz w tygodniu a i tak są zbyt zmęczeni żeby chociaż porozmawiać. Jeśli chodzi o kobiety lekarki to każdy czas jest dla nich zły na urodzenie dziecka. Tutaj po prostu obowiązuje zasada "coś za coś".

 

 

Myślę, że nie można aż tak demonizować, że każdy czas jest zły. Znam bardzo wiele lekarek, które miały 2-3 dzieci, absorbujące specjalizacje i jeszcze porobiły doktoraty, a i nie były wyrodnymi matkami. Z resztą w obecnych czasach pogoni za kasą i pracą po godzinach w prawie każdej branży, można powiedzieć, że dla kobiety "nie ma dobrego czasu". Kobiety lekarki nawet są w nieco uprzywilejowanej sytuacji, bo jak wezmą zwolnienie na czas ciąży + macierzyński będąc na rezydenturze to nikt im w tym czasie za pracę nie podziękuje, w przeciwieństwie do kobiet pracujących w setkach inych miejsc. Także nie przesadzajmy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy czas jest zły bo moje koleżanki podczas studiów nie chciały, podczas stażu nie chcą a podczas specjalizacji nie będą chciały (bo nauka, dyżury, cośtam itp). Potem nagle się okazuje, że kobieta ma 34 lata i już nie bardzo może w tą ciąże zajść.

 

Poza tym skąd wiesz, że nie były wyrodnymi matkami? Są przedszkola do których można oddać dziecko w piątek rano i odebrać w poniedziałek po południu. Da się? Da się! Tylko potem są tak zwane "problemy wychowawcze" i programy w stylu "Surowi rodzice".

 

Ja dla odmiany ciągle słyszę teksty w stylu: "nie pamiętam nic z okresu kiedy moje dziecko chodziło do szkoły", "ech... gdybym mógł cofnąć czas to na pewno nie brałbym tylu dyżurów", "może wszystko inaczej by się potoczyło gdybyśmy nie byli tak zajęci pracą". I widzę matkę lekarkę, która wychowuje swojego syna-gimnazjalistę przez telefon. Słyszałem o sytuacji, kiedy matka lekarka musiała przeddzień egzaminu specjalizacyjnego z kardiologii jechać do innego miasta i zając się ciężko chorym synem. Egzaminu nigdy już nie napisała.

 

Piszesz o jakiś paru przypadkach pan, które się ustawiły w klinikach, znalazły sobie mężów docentów, którzy trzepali kasę z badań klinicznych. Racja - takie osoby mają w dupie drugie etaty, dyżury, kontrakty i dodatkowe fuchy. Wyjątek niestety potwierdza regułę. Większość lekarzy w Polsce pracuje grubo ponad 200 godzin w miesiącu i na tym zawsze ktoś cierpi. Niestety...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. O medycynie chodzą już legendy o tym jak jest trudno i jak to nie ma się swojego życia. Więc, jaka jest prawda, czy znajdziemy czas na odpoczynek i wolny czas?

 

Legendy ziarnko prawdy zawsze w sobie mają, ale nie dawałbym wiary ludowym podaniom.
Nigdy nie byłem jakimś wybitnym studentem, ale skończyłem studia z przyzwoitą średnią, w sumie miałem przez 6 lat tylko jeden 2 termin... a nie siedziałem cały czas w książkach. motocykl, szermierka, kino, teatr, dziewczyny,góry, narty zimą. na wszystko był czas, choć uczyć też się trzeba było- ale to chyba nie jest szokujące, prawda? gdybym miał szansę jeszcze postudiować to bym więcej poimprezował. tego troche przeleciało mi koło nosa, ale nie dlatego że byłem przywalony nauką, tylko dlatego że nie chciało się dupska z mieszkania ruszyć :P

 

2. To pytanie do może być trochę dziwne, lecz czy medycyna nie przeszkadza w założeniu rodziny? Czy ma się czas na to? Ale po studiach na stażu, bądź specjalizacji?

tego etapu nie mam za sobą, więc się nie wypowiadam. faktem jest natomiast, że dzisiejszy styl, tempo życia nie sprzyjają temu. wśród lekarzy jest też spory odsetek rozwodów.

 

3. Prawda jest taka, że na studiach utrzymanie się samemu jest prawie niemożliwe. Ale jak jest na specjalizacji? I ogólnie jak wygląda specjalizacja? Czy dostajemy za nią wypłatę i jesteśmy już w stanie samemu się utrzymać?

na studiach raczej sie nie utrzymasz samodzielnie. później zależy od tego co i gdzie będziesz robić.

 

4. Ostatnie. Czy po specjalizacji mamy ,,pewną" prace? Jest zapotrzebowanie?

w tym zawodzie raczej nie ma bezrobocia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy czas jest zły bo moje koleżanki podczas studiów nie chciały, podczas stażu nie chcą a podczas specjalizacji nie będą chciały (bo nauka, dyżury, cośtam itp). Potem nagle się okazuje, że kobieta ma 34 lata i już nie bardzo może w tą ciąże zajść.

 

Poza tym skąd wiesz, że nie były wyrodnymi matkami? Są przedszkola do których można oddać dziecko w piątek rano i odebrać w poniedziałek po południu. Da się? Da się! Tylko potem są tak zwane "problemy wychowawcze" i programy w stylu "Surowi rodzice".

 

Ja dla odmiany ciągle słyszę teksty w stylu: "nie pamiętam nic z okresu kiedy moje dziecko chodziło do szkoły", "ech... gdybym mógł cofnąć czas to na pewno nie brałbym tylu dyżurów", "może wszystko inaczej by się potoczyło gdybyśmy nie byli tak zajęci pracą". I widzę matkę lekarkę, która wychowuje swojego syna-gimnazjalistę przez telefon. Słyszałem o sytuacji, kiedy matka lekarka musiała przeddzień egzaminu specjalizacyjnego z kardiologii jechać do innego miasta i zając się ciężko chorym synem. Egzaminu nigdy już nie napisała.

 

Piszesz o jakiś paru przypadkach pan, które się ustawiły w klinikach, znalazły sobie mężów docentów, którzy trzepali kasę z badań klinicznych. Racja - takie osoby mają w dupie drugie etaty, dyżury, kontrakty i dodatkowe fuchy. Wyjątek niestety potwierdza regułę. Większość lekarzy w Polsce pracuje grubo ponad 200 godzin w miesiącu i na tym zawsze ktoś cierpi. Niestety...

 

Ale weź pod uwagę, że to co napisałeś tyczy się praktycznie wszystkich kobiet, które są w jakimś tam stopniu zorientowane na robienie kariery, a nie tylko kobiet-lekarek. To takie uparte uproszczenie. Kiedy kobieta kończy jakiekolwiek inne studia to zaraz po niech nie chce mieć dziecka, bo za wcześnie, potem zdajduje pracę w jakiejś korporacji (teraz trudno znaleźć pracę gdziekolwiek indziej...), potem w następnej, bierze nadgodziny, bo musi i... nagle ma 34 lata. Sytuacja dokładnie identyczna.

Jak kobieta nie będzie chciała dziecka to żaden wiek nie będzie dobry, jak naprawdę będzie chciała to i tak go znajdzie. A, że ludzie nie chcą się rozmnażać, że tak powiem, to takie czasy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.