Skocz do zawartości

Odpracować studia i rezydenturę...


duch

Rekomendowane odpowiedzi

Jak już wielu z Was pewnie zauważyło, podobno MZ szykuje projekt, który ma zobowiązać lekarzy po rezydenturze do jej "odpracowania" na rzecz państwowej służby zdrowia (nie będzie można np. wyjechać do pracy zagranicę czy pracować wyłącznie w sektorze prywatnym). Najpierw odpracowanie .... heh jak to brzmi.

 

Co Wy na to? ;o

 

Ja jestem przerażony i dwa argumenty dla mnie są niepodważalne - będąc na rezydenturze jestem pracownikiem i PRACUJĘ i jednocześnie się uczę, więc to chyba normalne, że otrzymuję pieniądze za PRACĘ, więc co jeszcze "odpracowywac"? Mam odpracować to, że pracowałem?! Po drugie... pieniądze na naszą "edukację" nie daje nam hojne ministerstwo czy rząd z własnych oszczędności, SKARBU którym się wielkodusznie dzieli, a podatnicy, czyli kto? My, nasi rodzice i nasze dzieci m.in.

Nie wierzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z autorem jak i przedmówcami 

Oddać pieniądze za to że , dostało się je za pracę (bo czym innym jest rezydentura ? )

Edukacja również została już opłacona w podatkach .

 

Dlaczego kiedy za granicę wyjeżdża np polski projektant to jest :

"Mamy świetnych dizajnerów, to od nich zależą linie nowych modeli Volvo/Jaguara/BMW  "

Sportowcy w zagranicznych klubach itd - tez super

Ale kiedy wyjeżdża lekarz to sytuacja wygląda inaczej "Oddaj pieniądze ty pasożycie "

 

Może Państwo zrobiłoby coś  w materii  państwowej "służby zdrowia" byśmy nie uciekali do prywatnych praktyk czy za granice zamiast zrażać nas do Państwa Polskiego (bo w/w próba wyłudzenia pieniędzy może dać przeciwny skutek niż zamierzony )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko nie rozumiem dlaczego to ma dotyczyc tylko lekarzy. Czemu nikt inny nie musi odpracowywac swojej edukacji? Inni absolwenci też kończą np studia II stopnia "za darmo" i wyjeżdżają za granicę do pracy. Niech już będą konsekwentni. Poza tym w Polsce opodatkowane jest już prawie wszystko i uważam, że moi rodzice oddali państwu za moją edukację. Pensja na rezydenturze też jest zdaje się opodatkowana. Jestem ostatnim rocznikiem 6-letnim, razem ze mną kończy jeszcze tryb 5-letni. Miejsc na specjalizacje coraz mniej. Czy zatem w roku 2018 podwoją ilośc miejsc na specjalizację? Nie wydaje mi się.. Do tej pory łudziłam się, że dobrym wyjściem z tej sytuacji będzie wyjazd na specjalizacje za granicę. Tyle tylko, że jak ta bzdura wejdzie w życie, to za parę lat rynek się zapcha zanim zdąże skończyc studia, bo każdy będzie chciał wyjechac przed specką. Jestem naprawdę przerażona tym co tu się dzieje. Mam nadzieję, że to zły sen i jakimś cudem nie wejdzie to w życie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za Medycyną Praktyczną: (http://www.mp.pl/kurier/89997/?l=1390&u=75982154&rid=b90f6356acc42d9a31de25925c3ea62c)

Według "Dziennika Gazety Prawnej" ministerstwo zdrowia rozważa wprowadzenie nowego modelu etatu rezydenckiego, w którym lekarz zaciagałby pożyczkę, ograniczającą możliwość późniejszego wyjazdu za granicę. Rzecznik resortu studzi emocje: "nie trwają żadne prace nad takim rozwiązaniem".

 

Podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia 11 września wiceminister Krzysztof Chlebus powiedział, że pożyczka „byłaby umarzana w kolejnych latach, jeśli lekarz po uzyskaniu specjalizacji podjąłby pracę w publicznym systemie lecznictwa. Dług stanie się zwrotny, jeśli zdecyduje się na opuszczenie kraju. Wtedy poniesie konsekwencje finansowe”. Miałoby to ograniczyć występowanie sytuacji, w której państwo płaci za kształcenie lekarza, a potem nie ma możliwości egzekwowania tego, by pracował w polskim systemie ochrony zdrowia.

W rozmowie z mp.pl rzecznik resortu zdrowia Krzysztof Bąk wyjaśnia, że podczas obrad komisji wiceminister Chlebus nie przedstawiał planów MZ, ale odpowiadał na pytania posłów dotyczące systemu kształcenia. – W tym kontekście wiceminister powiedział, że w resorcie rozważa się m.in. ten pomysł, na którym skupił się „DGP”. Chcę jednak podkreślić, że nie trwają żadne prace nad wprowadzeniem w życie takiego rozwiązania dotyczącego rezydentów. Po prostu podczas rozmów w ministerstwie dyskutowano między innymi nad nim – podkreśla Krzysztof Bąk.

Tymczasem „DGP” wylicza, ile wynosiłaby rzeczona pożyczka. „Gdyby założyć, że lekarz musiałby spłacić tyle, ile resort zdrowia płaci mu teraz średnio podczas 3 lat rezydentury, to kwota kredytu wyniosłaby około 118 tys. zł” – wylicza. Pomysł na zatrzymanie młodych lekarzy w kraju przez wprowadzenie „rezydentury na kredyt” wbudził silne emocje u rozmówców gazety. – To jest jakaś forma dyskryminacji i ubezwłasnowolnienia. Dlaczego my, młodzi lekarze, którzy jesteśmy dopiero na początku naszej kariery zawodowej, mamy być karani za błędy systemu – pyta Urszula Pogonowska, rezydentka na kardiologii Szpitala MSW w Warszawie.

Przeciwne stanowisko prezentuje Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL: – Skoro państwo wydało grube miliony na kształcenie przyszłych kadr medycznych, to wydaje się, że ma prawo oczekiwać, że wykształceni lekarze w pewnym sensie odpracują to właśnie w publicznych szpitalach czy poradniach. Pytanie tylko, czy takie rozwiązanie nie powinno być rozszerzone również na inne grupy zawodowe, które zdobywają specjalizacje i kształcą się za publiczne pieniądze.

Inni komentatorzy zwracają uwagę, że pieniądze, które rezydent otrzymuje od państwa, nie są dla niego prezentem, ale wynagrodzeniem za ciężką pracę. Dzięki rezydentom szpitale mogą zaopiekować się większą liczbą pacjentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jakiś kiepski żart. Zgadzam się z przedmówcami, zwłaszcza w materii tego, że państwo zamiast zachęcić nas do pozostania w kraju, próbuje nas w zasadzie "zaaresztować". Paranoja.

 

No właśnie - a dlaczego jacyś marketingowcy, inżynierowie, informatycy czy ktokolwiek inny nie muszą oddawać kasy... przepraszam, "odpracowywać studiów"? Lekarze to jakiś gorszy sort czy co? Zdaję sobie sprawę, że studia medyczne są najdroższe, ale w takim razie każdy za swoje studia niech odpracuje. A co się mamy ograniczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jakiś kiepski żart. Zgadzam się z przedmówcami, zwłaszcza w materii tego, że państwo zamiast zachęcić nas do pozostania w kraju, próbuje nas w zasadzie "zaaresztować". Paranoja.

 

No właśnie - a dlaczego jacyś marketingowcy, inżynierowie, informatycy czy ktokolwiek inny nie muszą oddawać kasy... przepraszam, "odpracowywać studiów"? Lekarze to jakiś gorszy sort czy co? Zdaję sobie sprawę, że studia medyczne są najdroższe, ale w takim razie każdy za swoje studia niech odpracuje. A co się mamy ograniczać.

 

Ciągle powtarzane jest zdanie "studia medyczne są najdroższe". Ludzie powtarzają to bezmyślnie jak jakąś mantrę.

To może w końcu ktoś wyjaśni w którym miejscu może jest to droższe od innych kierunków?

Bo ja przez 6 lat obowiązkowych zajęć obciążyłem uczelnię kosztami hmmm 3 par rękawiczek, 1 fartucha jednorazowego + wydrukowane arkusze egzaminacyjne.

W czym nasze studia są droższe? Wykładowcy i prowadzący zajęcia są na innych uczelniach też (u nas zresztą kokosów nie zbijają), na zajęciach przedklinicznych pracujemy na preparatach pamiętających II wojnę światową (nowych nie ma), na klinicznych używamy co najwyżej stetoskopu i młotka neurologicznego (to każdy kupuje we własnym zakresie podobnie jak ubiór szpitalny).

To gdzie te studia są niby droższe od innych kierunków????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.