Skocz do zawartości

Spzoz w mieście powiatowym , praktyki po 1 roku


hypersonic

Rekomendowane odpowiedzi

Praktyki w POZ przydatne jak najbardziej. Dzięki temu zacząłem mniej więcej ogarniać ten cały burdel w papierach. Ale cztery tygodnie to chyba jednak trochę za długo. Kiedyś praktyki po drugim roku wyglądały tak, że student spędzał dwa tygodnie w gabinecie rodzinnego, przekładając papierki, a dwa tygodnie w laboratorium, gdzie mógł wykorzystać chociażby wiedzę wyniesioną z fizjologii o prawidłowych wynikach podstawowych badań, a i cukry pomierzył, krew pobrał, OB wykonał. Wydaje mi się, że była to lepsza forma.

Żeby mój post nie był całkowicie odbiegający od tematu, dodam, ze praktyki po drugim roku też radzę odbywać w małych szpitalach. Mentalność i podejście pacjentów do szeroko pojętej służby zdrowia w małym miasteczku na wschodnim krańcu Polski utwierdziło mnie w przekonaniu że ludzie są przeróżni, przecudaczni, przedziwni a niektórzy to w ogóle się albo w czasie zatrzymali albo z choinki urwali ; )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc z perspektywy czasu na moje praktyki - a odbyłem już wszystkie wymagane w programie studiów mogę stwierdzić, że bardzo zależy na kogo się trafi.

Po pierwszym roku zrobiłem praktyki pielęgniarskie w szpitalu MSWIA na oddziale onkologii oraz nefrologii. Dzięki miłej pani oddziałowej dużo się nauczyłem. Nigdy nie migałem się od ścielenia łóżek, zmieniania pampersów czy karmienia pacjentów z kilku powodów:

a) dzięki temu nabrałem szacunku do pracy pielęgniarek i salowych i zrozumiałem, że one także ciężko pracują. (co moim zdaniem nie jest najważniejsze)

B) mogłem zrozumieć, że każda z tych czynności zajmuje czas i nie mogę w przyszłości wymagać od pielęgniarek, żeby zaginały czasoprzestrzeń. To, że pacjenci leżą w obsranych pampersach nie zawsze jest winą wrednych piguł - jest ich za mało i nie starcza czasu na właściwą pielęgnację.

c) mogłem poznać zasady pielęgnacji pacjenta w praktyce dzięki czemu będę wiedział czego mam wymagać w przyszłej pracy. Np. wiele z tych rzeczy bardzo ułatwia mi wolontariat na SOR bo to co ratownicy robią w 5 minut (np wymiana pampersa + toaleta) ja robię w 2.

Po drugim roku byłem 2 tygodnie w przychodni POZ - głównie w punkcie pobrań, gabinecie zabiegowym i gabinecie chirurga. Venflony, zastrzyki, pobieranie krwi, cukry, opatrunki itp.

Kolejne dwa tygodnie spędziłem na SOR - tam robiłem bardzo dużo wszystkiego (na początku zacząłem od sprzątania, venflonów, EKG, mierzenia parametrów itp.) Tak mi się spodobało, że już czwarty rok tam chodzę. :D

Po trzecim roku miesiąc spędziłem na internie w szpitalu wolskim (nieklinicznym). Niczego się nie nauczyłem bo trafił mi się lekarz delikatnie mówiąc bez zacięcia dydaktycznego. Z rozmowy między nim a ordynatorem wywnioskowałem, że przydzielono mu studenta chyba za karę. Przez 26 dni pisałem wypisy i mierzyłem ciśnienie.

Po czwartym roku przyszła pora na POZ i pediatrię. W przychodni dowiedziałem się, że lekarze nie będą się zajmować studentami bo nikt im za to nie płaci więc dostałem podpis za friko (przyszedłem tam tylko dwa razy). Pediatrię robiłem na Działdowskiej (szpital kliniczny jak w mordę strzelił!) na diabetologii. Takiej nudy jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Lekarze mówili, że za opiekowanie się studentami nikt im nie płaci, więc dwa tygodnie spędziłem na opisywaniu dzieci z cukrzycą, które przyszły na kontrolne badania na "pobyty krzesełkowe". Dzieci były zdrowe (nie licząc oczywiście cukrzycy) więc po 30. wypełnionej w ten sam sposób historii choroby zacząłem myśleć jak stamtąd najszybciej uciec. Myślałem, że chociaż pielęgniarki będą chętne do współpracy, ale niestety okazało się, że zespół jest wyjątkowo zmanierowany i wrogo nastawiony do studentów - nie dały nawet pobrać krwi szesnastolatkowi.

Po piątym roku chirurgia oraz ginekologia i położnictwo (najgłupsze praktyki na świecie bo ginekologię mamy dopiero na 6 roku!). Chirurgia w szpitalu CMKP na Czerniakowskiej (klinicznym, ale nie akademickim) - nudy, nudy, nudy. Trafiła mi się świeżo upieczona rezydentka chirurgii więc poza chodzeniem na operacje (głównie laparoskopowe) nic nie zrobiłem. Szczytowym wyczynem było trzymanie haków (rezydentka robiła niewiele więcej, bo szyła skórę po operacjach) - wszystko inne robił profesor. Głównie spałem w pokoju lekarskim. Z personelu pielęgniarskiego też nie byłem zadowolony bo prym wiodła pewna pani, która za punkt honoru postawiła sobie wyżywanie się na studentach i krytykowanie ich za wszelką cenę. Pewnie mój ambiwalentny stosunek do tych praktyk wynika stąd, że nie jestem pasjonatem chirurgii. Bardzo mili byli za to stażyści, których z tego miejsca chciałbym pozdrowić - jeśli to czytają!

Ginekologia - w tym samym szpitalu. Tłum młodych rezydentów i stażystów na sali porodowej, kolejki do cięcia cesarskiego. Przez pierwszy tydzień zobaczyłem tylko jeden poród (pani uparły się, żeby wszystkie rodzić w nocy). Czas spędziłem na pisaniu wypisów. Na szczęście młodzi rezydenci byli bardzo uprzejmi i chętnie dzielili się tajnikami ginekologii (jak tam te główki się obracają, etapy porodu, co zrobić jak pupa wystaje a nie główka itp.). Stażyści także byli bardzo mili. Reasumując - jeden poród i 50 wypisów przez dwa tygodnie.

Trudno na tej podstawie wyciągnąć konkretne wnioski - jaki szpital jest dobry. Moi znajomi w 6 osób spędzili praktyki z chirurgii na Banacha (szpital kliniczny) i byli bardzo zadowoleni. Znajomi, którzy razem ze mną robili praktyki z pediatrii byli tak samo jak ja niezadowoleni.

Reasumując - z praktykami jak ze stażem. Zależy na kogo się trafi. Czy szpital powiatowy jest lepszy od klinicznego molocha? Personel pielęgniarski na pewno nie jest zmęczony studentami-zawalidrogami pałętającymi się po oddziale. Po pierwszym roku najlepiej skupić się na czynnościach pielęgniarskich - jest to najlepszy czas, żeby nauczyć się rzeczy, których na studiach nie ma a które są niezbędne w tym zawodzie (pobieranie krwi, venflony, nabieranie leków, przygotowanie kroplówki) oraz czynności pielęgnacyjnych o których lekarz powinien wiedzieć (jak karmić dojelitowo nieprzytomnego? jak podać leki doustne osobie, która nie przełknie? jak pościelić łóżko, żeby pacjent nie dostał odleżyn? jak karmić? jak przewijać leżącą osobę?). Zbyt wcześnie jest na zgłębianie tajników diagnozowania i leczenia chorób - większości rzeczy człowiek wtedy nie wie i nie rozumie. Z ciekawostek mogę dodać, że jest to dobry czas na naukę USG - świeżo po anatomii człowiek jest w stanie zobaczyć na tym ekranie bardzo wiele bo widząc gdzie jest przyłożona głowica jest w stanie wykombinować co dokładnie się tam znajduje (ja np wypatrzyłem naczynia nabrzuszne)

Pozdrawiam i cieszę, się że udało wam się przebrnąć przez tego przydługiego posta ^^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praktyki w POZ przydatne jak najbardziej. Dzięki temu zacząłem mniej więcej ogarniać ten cały burdel w papierach. Ale cztery tygodnie to chyba jednak trochę za długo.

4 tyg. po 2 roku owszem za długo, u nas sa 2 tyg po 2 roku + 2 tyg. SORu, a pozostałe 2 tyg. POZ po 4 roku co jest znacznie sensowniejszym rozwiązaniem, bo po 2 roku wiedza medyczna jest prawie żadna, a SOR jest świetny do ćwiczenia czynności pielęgniarskich, 4 roku i po klinikach, po egzaminie z farmakologii siedzenie w gabinecie POZ może być bardzo efektywne i wcale nie musi być nudne (choćby przykład z autopsji, gdy kilka razy do pacjenta wzywaliśmy z rodzinnym pogotowie).Ja sie u lek. rodzinnego (świetnego zresztą) byłem traktowany najlepiej dotyczas (łącznie z robieniem codziennie herbaty przez panią w rejstracji, olbrzymią uprzejmość innych lekarzy, po wielokrotnie przynoszenie mi róznych słodyczy przez pacjentów) i się czułem przydatny, bo przerób pacjentów jak bylem zwiększał się o połowę, Nauczyłem się całej papierologii, systemu konsultacji w Polsce, z czym do jakiego specjalisty, co nie zawsze bywa oczywiste, do kogo skierowanie, zwolnienia lekarskie, refundacje leków, biegłe pisanie recept w tym na leki robione (zyskałem wiele fajnych receptur przy okazji), dawkowanie najpopularniejszych leków, ich nazwy handlowe i praktyczne algorytmy postępowania, poza tym poćwiczyłem interpretację EKG i badań - wiem co może rodzinny i wiem co się z czym je i ta wiedza się przydaje mi bardziej, niż gapienie się po raz setny na jakąś prostą operację, nawet jeśli jest w kosmos-laparoskopowa.

A co do reszty to się zgadzam z kolegą wyżej, jeden oddział a mogą być skrajne opinie więc po co uogólniać? Jak się sememu nie sprawdzi to się nie wie. I po 1 roku naprawdę lepiej zajać się tym co w planie praktyk niż bawieniem się w medycynę, na którą przyjdzie czas potem, bo korzyści z tego praktycznie żadne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.