Skocz do zawartości

Studia na lekarskim - Wasza utopia


DAnio

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio na prawie medycznym rozmawialiśmy o bolączkach naszego systemu edukacyjnego szukając jednocześnie pozytywów w programach z innych krajów. Mimo, że to już finał studiów dla mnie i z realiami się zapoznałem to przyznam szczerze, że po tych zajęciach zdałem sobie sprawę po raz kolejny jak wiele wiedzy mi brakuje, jak wiele czasu straciłem przez "przedpotopowy" system i jak wiele więcej mógłbym umieć gdyby wyglądało to wszystko inaczej. Wyszedłem z zajęć delikatnie mówiąc podłamany ;)

Ponieważ usłyszałem na tych zajęciach wiele inspirujących pomysłów dotyczących ważnych zmian jakie możnaby wprowadzić, a o których wcześniej sam nie myślałem ani nie słyszałem, chciałbym Was zachęcić do próby wspólnego zaproponowania idealnych studiów na wydziale lekarskim.

Pozwólcie, że zacznę:

1. Należy skrócić okres zajęć przedklinicznych lub z okresu strickte przedklinicznego całkowicie zrezygnować.

2. Nauczanie powinno być kompleksowe.

3. Asystenci powinni mieć warunki by móc więcej uwagi poświęcić swoim studentom i aby Ci mogli więcej PRAKTYKOWAĆ podczas zajęc!

Ad 1. i 2.

Zacznę od pytania? Jaki sens i wymiar praktyczny dla Was miało to, że wszelkiego rodzaju robaki (parazyty, bakterie, wirusy, grzyby i inne) przewalały się na 1 roku przez biologie, 3 przez mikroby i 5 przez zakazy? Świetnym dla mnie pomysłem byłoby poznanie podstaw teoretycznych (podstaw) i w tym samym dniu wizyta w szpitalu gdzie moglibyśmy porozmawiać o danej chorobie, której wywołuje np N. meningitidis i zobaczyć pacjenta z zapaleniem opon m-r. Świetnie by było usłyszeć podstawy o ekg i pójść po takich zajęciach na kardiologie. Takie nauczanie mogłoby być relizowane od pierwszych lat! Może i moja pamięć nie należy do najlepszej, ale na 5 roku na zakazach ucząc się o tej Neiserrii z mikrobów prawdopodobnie pamiętałem tylko, że na szkiełku łączy się w pary (stąd dwoinka) i jest gram (-). Ile pozostało z parazytów z 1. roku to już mówić nie muszę chyba ;) Okej! mówi się, że to wszystko po to żeby to się utrwaliło, żeby przewałkować to kilka razy, wiedzieć gdzie poszukać itd... Ja sie obecnie już z tym nie zgadzam ;) Więcej bym pamiętał gdyby to było na raz, a w razie czego to i tak znaleźć znajdę. Inna sprawa, że jak będziemy specjalistami to tej "działki" nauczymy się na blachę raz jeszcze.

Ad 3. Asystenci mają za niską pensje, za mało chyba też zwraca się uwagi na to ile uwagi trzeba studentom poświęcić i że praktyka jest dla nich najważniejsza.

Temat może chaotyczny, ale moje najważniejsze pytania do Was:

A) Czy potrzeba drastycznych zmian? Jeśli tak to jakich wg Was?

B) Które przedmioty uważacie za całkowicie niepotrzebne?

Nadchodząca ustawa o szkolnictwie wyższym, która w życie wejdzie od przyszłego roku jest dla mnie daaaleka od ideału i stąd ten temat!

Pozdrawiam i do uslyszenia

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Więcej praktyki, więcej zajęć- nie wiem jak gdzie indziej, ale na Umedzie z roku na rok jest coraz mniej godzin, a student czasu ma coraz mniej, bo w rezultacie uczyć się wszystkiego musi z książek. Praktycznie z każdego przedmiotu coraz więcej jest seminariów, coraz mniej praktyki. EKG godzinka, godzinka USG i co z tego mamy, poza tym, ze kiedyś tam trzeba się było powlec bladym świtem?

2) Wszystko cozammen do kupy. DAnio i tak wiele pamięta, ja nie pamiętam z biologii nic. Może i miałoby to sens jako lekkie wprowadzenie, ale w praktyce wygląda to tak, że pasożyty widzieliśmy na zdjęciach i uczyliśmy się na pamięć drobiazgów, które i tak się zapomni.

3)Zróbcie coś z tymi podręcznikami. Gdybym miała kupić każdy podręcznik to bym sto lat spłacała pożyczkę. Podręczniki są drogie i nikt nie robi nic z tym, żeby uczynić je tańszymi, albo chociaż łatwiej dostępnymi. Stare jak świat wydania, pojedyncze egzemplarze w bibliotekach. Może dałoby się jakąś platformę cyfrową, choćby płatną?

4) Zsynchronizujcie nauczanie i ustalcie zasady przepisywania przy przenoszeniu się. Nikt mi nie wmówi, ze farsa z mieszaniem przedmiotów powstała w innym celu, niż utrudnienie ludziom życia.

Na razie tyle, ale pewnie sobie coś przypomnę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się , też taką myśl mi się kołacze od jakiegoś czasu.

Mimo że jestem na 2 roku dopiero to w wielu rozmowach z kolegami mającymi rodziców lekarzy pojawiała się myśl że anatomii w postaci takiej jaka jest uczona na 1 roku w żadnej specjalizacji nikt wymagać nie będzie , że do momentu studiów i tak te drobne niuanse i szczegóły wyparują nam z głowy , ze każdy będzie później w swojej pracy ograniczał się do pewnych regionów ciała , a w specjalizacjach nie zabiegowych dokładny przebieg nerwów itd nie jest niezbędny , że anatomia uczona czysto masz znać(i teoretycznie i praktycznie ale od tak o) bez żadnych ciekawostek , zastosowania tylko nas zniechęca , uczenie sie cyklów rozwojowych masy pasożytów , historii medycyny itd - te pierwsze 3 lata przedkliniczne można by uprościć i wyrzucając cześć przedmiotów zmieścić np w 3 semestrach , a jak sie nie da to np w 4-5 semestrach ale dla zaciekawienia nas dodać coś klinicznego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, tak jak pisze ebedziebie, z anatomii szczegółów już dawno się nie pamięta (ja na 3 roku jestem dopiero, to na 6 to już w ogóle nie wiem, co mi zostanie). Moim zdaniem fajne u nas na anatomii były rentgeny, ale nie w takiej formie! Jeden wykład na każde koło (czyli w ciągu roku aż 5, no łał), na koniec te zdjęcia wchodzą w skład egzaminu (i to nie mało bo 15pkt/60 jest z radiologii) - zdjęcia niby były dostępne, ale co z tego, skoro nie potrafiliśmy ogarnąć co jest gdzie? To było takie strzelanie na oślep. Gdybyśmy chociaż mieli te zdjęcia opisane, to by było zupełnie inaczej.

Przedmioty do wywalenia? Biologia (nie pamiętam z niej za wielu szczegółów, poza elementami śmiesznymi typu "koleżance w badaniu wyszło, że ma dwie pałeczki Dobosza"), chemia medyczna (z tego nie przydaje mi się nic, nie wiem w ogóle po co były te zajęcia - z biochemii niektóre, powtarzam niektóre, elementy owszem), biofizyka raczej też mi do życia zbędna. I zapychacze typu socjologia, filozofia etc. Wiem, że liczni absolwenci tych kierunków muszą gdzieś pracować, ale nie widzę powodu, czemu to ja z tego tytułu mam się z tym męczyć.

Niektóre przedmioty okroić - np moja beloved histologia, biochemia, a na niektóre wręcz zwiększyć nacisk - jak pisałam gdzieś indziej na pierwszą pomoc! Mamy być lekarzami, a zajęć z resuscytacji mamy 2?! No żart, i to mało śmieszny.

Więcej zajęć praktycznych - zdecydowanie tak. I mniejsze grupy na klinikach (wiem, że na niektórych uczelniach tak jest, zazdroszczę zatem) - max 2-3 osoby na asystenta.

Wiem, że na to potrzeba kasy - modernizacja sprzętu. W szpitalu Barlickiego na oddziale powinno być 6 monitorów do ciągłego kontrolowania stanu pacjentów "ciężkich" - jest 1 i to pożyczony z innego oddziału. To tylko przykład, bo wszędzie mamy takie braki.

Z drugiej strony w zeszłym roku widziałam piękne wyrzucanie kasy w błoto - na laborkach z biochemii polecono nam używać parafilmów - podobno pieruńsko drogie, sprowadzane z zagranicy, a studenci zużytkowanie mieli nieziemskie (co się dziwić, jak na jednych zajęciach każdy miał np. 8 probówek i każdą trzeba było wymieszać). My trochę to obchodziliśmy, zatykając probówki palcem w rękawiczkach (zdaję sobie sprawę, że nie do każdego roztworu można podchodzić w ten sposób, ale do znaczącej większości owszem). Takie paradoksy trochę.

I może pierdoła, ale - stosunek do studentów. Chciałabym dożyć takiej chwili, że przyjdę do dziekanatu o coś zapytać, a pani mi na pytanie odpowie, a nie usłyszę "ja się takimi sprawami nie zajmuję, to koleżanka, ale wyszła na chwilę (=kawę)" (ale obowiązkami to się w ciągu roku nieraz zamieniają, więc chyba zakres mają podobny..)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na anatomii zdjęcia RTG , TK , MRI tylko na kolosie z mózgowia (i to możne z 10) , kilka lekcji z zdjęciami z PET , scyntygrafii i MRI - dobra wola prowadzącego a nie standard .

Pierwsza pomoc - 2 lekcje na fantomach - macie ćwiczcie , reszta to jakieś prezentacje przez nas robione na temat złamań , poparzeń itd oraz ciągle teksty

"tego się dowiedzie później na medycynie ratunkowej to jest 1 pomoc przed lekarska czyli taka dla każdego ".

A i ten przedmiot miał jeszcze człon z "... z elementami pielęgniarstwa" - no to ten człon nie był reprezentowany w żaden sposób

Biofizyka - ja rozumiem ze będę pewnie używał RTG , USG, TK,MRI,PET wiec powinienem wiedzieć na jakiej zasadzie działają i czemu tu widać lepiej tkanki miękkie a tu lepiej kości ale dokładnych zjawisk , obliczania tych wszystkich rzeczy raczej nie będę uskuteczniał .

Biochemia - rozumiem ze w czasie badań nad lekami stosuje się np western blotting , ale raczej żaden lekarz nie przeprowadza wykrywania substancji w próbkach bo od tego są laboratoria , a do poznania molekularnych podstaw choroby nie trzeba wiedzieć wszystkiego o wszystkich typach substancji

poza tym skoro już to poznajemy na biochemii takie rzeczy to po co na 1 roku była chemia medyczna ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj widzę na medycynie ratunkowej kartkę, że nie ma możliwości odrabiania i przepisywania się. Zajęcia typowo seminaryjne, żadnych stanowisk z mikroskopami czy komputerami. Tak, widać wszyscy uwielbiamy przepisywać się dla przyjemności. Koledzy poszli z grzeczną prośbą, przepisano ich bez problemu. Tylko po co ta kartka?

Do wspomnianych przez Godzię rentgenów dorzucę fakt, że egzamin z nich był piekielnie niejasny. Niby wskazana struktura strzałką, niby ilość słów wypisana, ale ile struktur o podobnej nazwie leży koło siebie? Na pierwszym terminie każda struktura miała jedną słuszną nazwę i wpisanie czegoś innego nie było zaliczane. Potem chyba poprawili. Drugi babol jaki wyszedł przy komputerowym egzaminie z anatomii był dobór pytań- niby losowane, w praktyce grupa przede mną pisała z kończyn, a my mieliśmy li i jedynie głowę i szyję.

Fantomy zasługują na wymianę. Na PNMK badanie dna oka wygląda tak, że zaglądamy do gały fantomu i mówimy z pamięci, co być powinno, bo zepsuty i ciemno. Fantomy piersi mają guzy jak orzechy, w dodatku chyba tylko 3 były całe. Fantom do badania ginekologicznego- ja tu mam coś wyczuć?

Jedyne, czego będę bronić to bioetyka- w końcu trzeba wiedzieć na czym się stoi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I może pierdoła, ale - stosunek do studentów. Chciałabym dożyć takiej chwili, że przyjdę do dziekanatu o coś zapytać, a pani mi na pytanie odpowie, a nie usłyszę "ja się takimi sprawami nie zajmuję, to koleżanka, ale wyszła na chwilę (=kawę)" (ale obowiązkami to się w ciągu roku nieraz zamieniają, więc chyba zakres mają podobny..)

Przyznaję, że ja jeszcze nigdy nie spotkałem się z niemiłym potraktowaniem w dziekanacie. Czasami czegoś się nie udawało załatwić z powodu rooooozległej kolejki do dziekana, ale na panie od dziekanatu nigdy nie narzekałem...

Jedyne, czego będę bronić to bioetyka- w końcu trzeba wiedzieć na czym się stoi.

Bioetyka figuruje jako materiał do LEPu - więc jak najbardziej się przydaje. Swoją drogą, ja lubiłem zajęcia z etyki i elementów filozofii. Uważam, że były rozwijające.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I może pierdoła, ale - stosunek do studentów. Chciałabym dożyć takiej chwili, że przyjdę do dziekanatu o coś zapytać, a pani mi na pytanie odpowie, a nie usłyszę "ja się takimi sprawami nie zajmuję, to koleżanka, ale wyszła na chwilę (=kawę)" (ale obowiązkami to się w ciągu roku nieraz zamieniają, więc chyba zakres mają podobny..)

Przyznaję, że ja jeszcze nigdy nie spotkałem się z niemiłym potraktowaniem w dziekanacie. Czasami czegoś się nie udawało załatwić z powodu rooooozległej kolejki do dziekana, ale na panie od dziekanatu nigdy nie narzekałem...

No to ja mam chyba pecha przychodzić do dziekanatu w dni, kiedy panie mają zły humor...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzia, inna sprawa, że jesteś kobietą jeśli wiesz co mam na myśli.

U nas we Wrocławiu jedną Panią na prawdę lubiłem :) Teraz też nie narzekam. Niespecjalnie miłe wspomnienia jednak mam z okienkiem od działu socjalnego <brrr>

Ale wracając do tematu: potrzeba informatyzacji! Mam dość godzinnych kolejek do dziekanatu np w celu zapisania się na obowiązkową praktykę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale wracając do tematu: potrzeba informatyzacji! Mam dość godzinnych kolejek do dziekanatu np w celu zapisania się na obowiązkową praktykę.

wiem, że niektóre uczelnie już to mają, przydałoby się chyba, żeby i u nas to wprowadzili - elektroniczny indeks. Latanie za prowadzącymi, bo potrzeba nam wpisu, a on przyjmuje aż raz w tygodniu przez godzinę, a do tego akurat pojechał na 3 tygodniowy urlop (taką sytuację miałam próbując zdobyć wpis z wfu) - czysta poezja...indeks to fajna pamiątka na kiedyś, ale nie wiem, czy jest tego warta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.