Skąd i czym jest zabiegowa pasja? Cz.2
Podjął ostateczną decyzję - konieczna jest operacja...
Stos niezbędnych druków, potrzebnych dokumentów z którymi udaje się do pacjenta. Spokojnie wszystko wyjaśnia, tłumacząc zapis licznych numerków z badań, zdjęć których obraz jest początkowo tylko Jemu znany, nazw łacińskich pierwszy raz obijających się o uszy pacjenta, na język łatwy, przystępny i zrozumiały dla każdego. Proponuje najlepsze rozwiązanie, które wcześniej zrodziło się w tej sieci neuronów, ściśle powiązanych z ostatnią szufladą pełną wiedzy, która jako jedyna pozostała wysunięta, postępowanie mające główny cel – pomóc drugiemu. Po chwili uzyskuje zgodę, potwierdzoną pisemnym podpisem. Choć nie zawsze jest to takie proste. Nierzadko zdarzyło Mu się wcześniej wysłuchać wykrzyczanych zdań dezaprobaty, podnoszących ciśnienie i szybkość uderzeń serca.
Przygotowanie do zaplanowanej operacji, dzięki zgraniu i kompetencji wszystkich osób trwa prężnie i szybko. Kolejny pacjent już czeka na „zwolnienie” sali zabiegowej. Sprawnie działający zespół anestezjologiczny usypia pacjenta i podłącza pod podtrzymującą życie podczas zabiegu i na bieżąco kontrolowaną aparaturę, podaje środki znieczulające. Przed przystąpieniem do zabiegu musi się pozbyć wszystkich drobnoustrojów z rąk, myjąc je dokładnie kilka razy, następnie wcierając dokładnie w każdy najmniejszy rowek środek dezynfekcyjny. Ubiera zielony fartuch, lateksowe rękawice, czapkę i maskę na twarz, zabezpieczającą zarówno Jego jak i pacjenta.
Powoli się zaczyna. Dostaje do ręki ciemny płyn, szczypce i gazik – elementy niezbędne do przygotowania miejsca w którym niebawem rozpoczniesz cięcie powłok ciała. Kilka razy namacza i czyści, przesuwając przyrząd po każdym milimetrze skóry. Raz, drugi, trzeci – każdy skrawek, najmniejsze zagniecenie musi być oczyszczone z bakterii i wirusów, które później mogą bardzo uprzykrzać prawidłowe gojenie i spowodować niepotrzebne powikłania. Obmyta przestrzeń, to również jedyna którą po obłożeniu pacjenta zielonym, wyjałowionym materiałem będzie dostępna oczom. Dzięki temu będzie można lepiej się skoncentrować, wpatrując się tylko w jeden punkt.
Nadchodzi punkt kulminacyjny spektaklu akcji – akt „operacja”. Czas w którym dochodzi do realizacji przyjętego wcześniej planu, opracowanego w myślach sposobu działania. Chwila trwająca kilka minut, choć nieraz przeciągająca się na kilka godzin, wymagająca pełnego skupienia uwagi na operowanym miejscu gdzie pracują głównie dłonie, a reszta ciała pozostaje prawie w kamiennym bezruchu...
Skalpel już w ręce, ale On podnosi jednak wzrok i wodzi po wszystkich aktorach, całej ekipie na której musi polegać i jej zaufać, uzyskując potwierdzenie gotowości, a zarazem zgodę na rozpoczęcie. Dobrze w tych wszystkich oczach widzieć przyjaciół, z wzajemnością. Nadawanie na jednej fali, nieraz porozumiewanie się bez słów, czytanie w myślach i przewidywanie kolejnych ruchów bardzo ułatwia działanie. Podsunięta nić do szycia jeszcze przed wypowiedzeniem prośby o nią może o sekundę szybciej zatamować krwawienie, zespalając pęknięte naczynie i uratować odchodzące życie.
cdn.
3 komentarze
Rekomendowane komentarze