2 tygodnie praktyk. I co dalej?
Jak z bicza strzelił. Minęły już 2 tygodnie praktyk.
Przed, spodziewałem się najgorszego. Zarobienia po pachy, dosłownie kupy roboty, zlecanej przez niemiłe pielęgniarki. Lekceważenia przez lekarzy (no w końcu praktykant! I to piguła!). Rzeczywistość jednak pokazała inaczej. Na oddziale rodzinna atmosfera, nam dzieciaczkom trzeba wszystko pokazać, lekarze sami proszą ze sobą po tym jak dowiedzieli się z jakiego kierunku jesteśmy. Pozytywnie.
Przez te 2 tygodnie nauczyliśmy się dużo. Pal licho rzeczy typowo pielęgniarskie. Nadal nie potrafię wyczuć palcami niewidocznych żył i się w nie wkłuć :/ . Ale nauka bycia medykiem. Rozmowa, żartowanie wtedy kiedy trzeba, bycie ostrym i bezwzględnym, wręcz bezczelnym podczas rozmowy z pacjentem jeśli podejmuje złą decyzję (szło o to że pacjent chciał odroczyć kardiowersję po tym jak dowiedział się o możliwości zatoru płucnego, przy tym sam schodził nam na częstoskurcz i w każdej chwili mógł stanąć na zawał).
Była też śmierć. 3 pacjentów z oddziału. W tym jeden od dłuższego czasu respirowany, druga przywieziona z saturacją <60% na R i jeden niespodziewany, bo wyglądało że wychodził. No cóż. Kolejne doświadczenia... Contra vim mortis non est medicamen in hortis.
Zaczynam więc 3ci tydzień. Ciekawe co on przyniesie.
Bez odbioru.
11 Comments
Recommended Comments