Skocz do zawartości
  • Newsy

  • Blaski i cienie interny - według prowincjonalnej lekarki


    inkalekarka

    Interna - królowa medycyny… Czy aby na pewno?

    Zaczynając przygodę z interną na studiach najpierw uczymy się badać pacjentów, potem poznajemy „małego” i „dużego” Szczeklika, czyli „biblię internistów”, uczymy się różnych chorób, przechodząc przez różne działy interny czyli różne specjalizacje szczegółowe, na których oglądamy pacjentów z danymi jednostkami chorobowymi . Jedni wolą gastroenterologię, inni kardiologię, a jeszcze inni panicznie boją się profesora ścigającego za zbyt krótkie rękawy fartuchów albo niedopięty fartuch u studentów. Każdy ma jakieś lepsze czy gorsze wspomnienia z 4 i 5 roku studiów, czyli czasu interny.

    A potem przychodzi czas wyboru specjalizacji. W związku z wprowadzeniem systemu modułowego kształcenia większość wybiera od razu specjalizację szczegółową, trochę według mnie zamykając się od razu w danej wąskiej dziedzinie, zapominając o pięknie interny jako całości. Ale wynika też to po części z tego, że większość lekarzy kończąc studia zostaje w dużych ośrodkach akademickich, gdzie prawdziwej interny szukać można ze świeczką - gdzie się nie rozejrzeć tylko wysoko specjalistyczne oddziały, kliniki. Dopiero wyjeżdżając na przysłowiową prowincję mamy według mnie szansę zobaczyć internę w całej okazałości. I co widzimy?

    Cały przekrój pacjentów - m.in. wszystkich tych, których nie chcą specjalistyczne oddziały. Mamy zapalenia płuc, bo na pulmonologii ciągle brakuje miejsc, mamy zdekompensowane niewydolności krążenia, których nie chce kardiologia, mamy diagnostykę stanów podejrzanych o nowotwory i rozsiane nowotwory, którym pomagamy odejść, bo w hospicjum dyrektor zmniejszył liczbę miejsc o połowę, mamy starszych pacjentów, których nie chcą rodzinny albo którzy nie mają rodziny, odleżyny, których nie chce chirurgia, do tego rozchwiane nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, diagnostykę bólu brzucha, spadku masy ciała, niedokrwistości, gorączek, zawrotów głowy, omdleń, plus wiele wiele innych… Jednym słowem prawie wszystko, co w medycynie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

    Ma to swoje plusy i minusy. Zasadniczym plusem jest nauka praktycznie całej interny, nabranie doświadczenia, bo edukacja to nie tylko książki, ale też pacjent, z konkretnymi problemami, dolegliwościami, a do tego starsi koledzy, którzy w każdej chwili służą nam pomocą, kiedy pojawia się jakieś nowe „wyzwanie”. Ale to też przeciążenie pracą, bo jak pisałam wcześniej mało kto wybiera specjalizację z interny na prowincji. Kończy się to prawie ciągłym obłożeniem 90-100% łóżek, przy prawie zawsze niepełnym składzie lekarskim - zawsze ktoś jest na stażu do specjalizacji, na urlopie, zwolnieniu. A przeciążenie pracą to też przeciążenie stresem, bo prowadzenie kilku-kilkunastu pacjentów w ciężkich stanach to poważne obciążenie, szczególnie dla młodego lekarza w tracie specjalizacji. Do tego dochodzą jeszcze ciężkie dyżury, których mamy minimum 5-6 w miesiącu, co daje zwykle około 250 godzin pracy w miesiącu. Nie mówiąc o pracach dodatkowych. 

    Dlaczego jednak ludzie wybierają internę? Według mnie  lekarze wybierający specjalizację dzielą się na dwa podstawowe typy - zabiegowców i teoretyków (czyli interna, neurologia, medycyna rodzinna, psychiatria). Zabiegowcy to typ człowieka z układem nagrody natychmiastowej: wykonuje jakiś zabieg, od razu widzi efekt - nagroda pojawia się natychmiast w postaci dobrze wykonanej pracy. Teoretycy, głównie właśnie interniści, to typ nagrody odroczonej - włączają różne leki, i czekają aż zaczną one działać, efekt nie pojawia się natychmiast (poza oczywiście ciężkimi stanami, ale efekt ten zwykle jest krótkotrwały, więc i tak potrzebne jest nasze długofalowe działanie). Wiąże się to też od razu z naszym największym problemem i powodem frustracji. U zabiegowców większość efektu końcowego zależy od nich samych, w naszych działaniach, szczególnie tych poszpitalnych, wszystko zależy od pracy samego pacjenta, czyli mojego ulubionego określenia „compliance” tłumaczonego jako przestrzeganie zaleceń terapeutycznych.  Możemy oczywiście próbować dotrzeć do pacjenta, wytłumaczyć mu wszystkie plusy i minusy, zagrożenia, skutki jego i naszych działań, możemy edukować, przekonywać, a potem i tak wracają do nas ci sami pacjenci, z tymi samymi problemami co ostatnio.

    Ale jest to też wyzwanie warte podjęcia, próba dotarcia do swoich pacjentów, i radość, kiedy spotyka się ich potem na ulicy czy gdziekolwiek indziej i widzi ich uśmiechy, jako wyraz dobrego samopoczucia. Interna to też taka gałąź medycyny, gdzie w związku z dłuższym przebywaniem pacjentów na oddziale możemy ich lepiej poznać, a przez to móc lepiej im pomóc, bo nie zawsze pierwsza wizyta i pierwszy wywiad przeprowadzony z pacjentem da nam odpowiedź na wszystkie pytania. Interna to też niełatwe zadanie pomocy ludziom w ich ostatnich dniach, godzinach, kiedy już  nic nie da się zrobić, a trzeba po prostu być, zwalczyć ból, czy inne niepokojące pacjenta objawy. I chociaż to trudne chwile, dają pewien rodzaj satysfakcji z pomocy. 

    Na koniec jeszcze spojrzenie na internę z perspektywy zwykłego Kowalskiego:
    - Jaką robisz specjalizację?
    - Internę.
    - Eeee….? Czyli jesteś takim zwykłym lekarzem?
    - Nie, pracuję w szpitalu na Oddziale Chorób Wewnętrznych i zajmuje się większości najcięższymi stanami, no poza zawałami, udarami i operacjami ?  
    - Aha. A kiedy będziesz jakimś specjalistą?
    -……

    Mimo wszystkich minusów, o których wspomniałam, nie zmieniłabym mojej specjalizacji na żadną inną.




    Opinie użytkowników

    Rekomendowane komentarze

    Z mojej obserwacji wynika że popyt na spec modułowe nie jest wynikiem marzeń o klinice a bardziej marzeń o szerszych możliwościach zarobkowania i przeniesienia balansu pracy z oddziału w stronie poradni. W tej interpretacji życie i praca w dużym ośrodku jest niekiedy smutną koniecznością.

    Z perspektywy stażysty w szpitalu powiatowym całość załogi na internie miała internę + coś lub byli w trakcie zdobywania specjalizacji szczegółowej.

    Kiedy rozmawiam z rówieśnikami ci również wybierają moduł (jeśli jest dostępny) lub "gołą"  internę ale z zamiarem dorobienia czegoś później.

     

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Co jest pięknego w internie takiej jaka ona jest w zyciu? Czy siedzenie nad wypisami wiele h ponad czas, czy prowadzenie nastu pacjentow bo sa braki - prowadzenie nie mylić leczenie bo to tyljo jest jego imitacja, czy ograniczenia finansowe w dgn związane z zadłużeniami tych oddziałow, czy zabawa w organizacje miejsca w zolu, hospicjum itp, czy wreszcie wszechogarniający marazm i smród panujących na oddziałach wewnętrznych? Mowi to osoba całe studia myśląca o internie, ktora szcześliwie wlasnie po stażu na  prawdziwej wielkiej internie stwierdziła ze ta interna z ta na studiach ma mało wspólnego. Wybieranie spec modułowych mnie zupełnie nie dziwi, dziwi za to wybieranie w polskich warunkach interny.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Nad wypisami nie siedzę wielu godzin, w 3 roku specki zajmuje mi to już niewiele czasu,i nigdy nie siedziałam w pracy ponad czas, i nie zgadzam się z tezą jakobym imitowała leczenie. I jeszcze - nie mamy ograniczeń finansowych,mimo zadłużenia całego szpitala. Organizacja miejsca w Zolu ogranicza się do 1.wypełnienia odpowiednich wniosków, co zajmuje max 10min lub 2.telefonu do hospicjum i zapisaniem pacjenta w kolejkę (czas max 5min).

    Zgodzę się jedynie z czasem występującym"smrodem",ale to samo czuję wchodząc czasem na chirurgię czy ortopedię ;)

     

    Co do poprzednich komentarzy, nie mówiłam o specjalizacjach szczegółowych po internie, tylko o brakach, które coraz częściej widzę u osób, które od razu zaczynają od szczegółowych. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich, ale niestety coraz szerszego grona.

     

    Pozdrawiam :)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Kaamil cóż za comeback, dawno cię tu nie było. Co wybrałeś w miejsce interny ?

     

    inkalekarka- zdaje sobie sprawę o tym iż pisałaś o bezpośrednich speckach szczegółowych. Gdybym miał zostać internistą to też bym pewnie na taką poszedł bo wychodzi to korzystniej pod względem finansowym tylko że raz nie chce zostać internistą , dwa ilość dostępnych miejsc (zarówno w wymiarze udostępnionych rezydentur jak i ogólnie miejsc szkoleniowych) jest często skrajnie niska.

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Heh, Kaamil całe studia myślał o internie (czyli rozumiem sumiennie uczęszczał na praktyki itp.), a jak wygląda ten k*rwidołek dowiedział się dopiero na stażu? :D no ale lepiej późno niż wcale albo dopiero po kilku latach specki... :)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Dnia 4.01.2017 at 17:45, hypersonic napisał:

    Kaamil cóż za comeback, dawno cię tu nie było. Co wybrałeś w miejsce interny 

    Anestezjologia i intensywna terapia - poza mnóstwem interny mam tu ogromny element zabiegowy i kontakt z cała medycyna - niezdecydowanym polecam zreszta ;)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Dnia 5.01.2017 at 18:09, Kawa napisał:

    Heh, Kaamil całe studia myślał o internie (czyli rozumiem sumiennie uczęszczał na praktyki itp.), a jak wygląda ten k*rwidołek dowiedział się dopiero na stażu? :D no ale lepiej późno niż wcale albo dopiero po kilku latach specki... :)

    Na praktykach czy studiach nie prowadziłem pacjentow, nie załatwiałem tych rzeczy i nie widziałem bo nie da sie nie będąc w środku jak Polska interna wyglada -wazne ze decyzja podjęta w dobrym momencie 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Dnia 9.01.2017 at 12:13, Kaamil napisał:

    Anestezjologia i intensywna terapia - poza mnóstwem interny mam tu ogromny element zabiegowy i kontakt z cała medycyna - niezdecydowanym polecam zreszta ;)

    Rozważam ten kierunek rozwoju.

    Praca związana z 1 członem tej specjalizacji mi się podoba(z mojego dotychczasowego ograniczonego kontaktu)  tylko ta intensywna terapia mnie trochę zraża. 

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach

    Kaamil, to prawda, na studiach mało "polskiej medycyny" pokazują, w róznych dziedzinach, ale w internie chyba najbardziej, bo tam ma się właściwie tylko pachnące i zen kliniki endokrynologii, kardiologii ;)

    A co do anestów, to nie rozważałam, ale właśnie jak juz, to przeciwnie niż Hypersonic wolałabym tę intensywną, niż blok. Chociaż oglądanie kotów na kwejku kuszące (taki żarcik xD)

    Odnośnik do komentarza
    Udostępnij na innych stronach



    Join the conversation

    You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

    Gość
    Dodaj komentarz...

    ×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

      Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

    ×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

    ×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

    ×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.