2:00 w nocy. Po uporaniu się z dziennym nawałem pacjentów przytuliłem się do poduszki w pokoju lekarskim. Trochę snu dla zmęczonego mózgu, uspokajam się, adrenalina powoli opada. Już niedługo, może się uda, odpoczynek, może nawet kilka godzin. Moja świadomość powoli rozpływa się, jeszcze chwilka...
SURSUM CORDA!!
"Co?! Chyba coś mi się przyśniło. Zdawało się. Nieważne. Zasypiam... Już chwilka, już kilka sekund i..."
SURSUM CORDA! W GÓRĘ SERCA! - dziki, zachrypnięty głos przecina powietrze i świdruje w mojej głowie
Zrywam się. Adrenalina uderza. W głowie myśli śmigają: "Co za c^&$, j%#@%&$, k%$@#, d%^@&!"
Wypadam z gabinetu z rządzą mordu w oczach.
Na wózku siedzi aromatyczny jegomość przywieziony przez pogotowie ratunkowe. Znaleziony na ulicy. Na głowie opatrunek przesiąknięty krwią. Wita mnie radosny okrzyk: "SURSUM CORDA! W GÓRĘ SERCA!"
Gabinet zabiegowy, stół, golenie głowy. Moim oczom ukazuje się głęboka rana. Pacjent się rozkręca.
Pacjent: DOBRZE ŻE ŻYJĘ TO SIĘ JESZCZE NAPIJĘ! KOLEGÓW MAM WIELU WIĘC NIE WSTĄPIĘ DO PZPR-u! Szacuneczek Panowie! SURSUM CORDA!
Sięgam po szew 2.0...
P: SURSUM CORDA!
Wyciskam skrzepy z rany, przemywam...
P: SURSUM CORDA! WIERZĘ W BOGA, NIE STRASZNA MI ŻADNA TRWOGA!
Szyję...
P: SURSUM CORDA!
Szyję...
P: W GÓRĘ SERCA!
Ja: Jak się zaraz nie uspokoisz to zaraz będzie trwoga!
P: Szacuneczek Panie Dyrektorze! SURSUM CORDA! Ja szanuję wszystkich, nikomu nie wadzę!
Ja: Ucisz się! Jest 2 w nocy. I nie ruszaj głową!
Opatrunek, anatoksyna, skierowanie na tomografię.
"Może w oczekiwaniu na wynik będę miał chwilę spokoju... Chociaż pół godziny, jutro na kolejny dyżur." - nadzieja kołacze się po głowie
Niemal jednocześnie podjeżdżają trzy karetki. Obrzęk płuc, ból w klatce piersiowej, chłopak pocięty nożem w jakiś dyskotekowych porachunkach.
"To będzie upojna noc" - nadzieja umiera.
A potem upojny dzień...
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.