Skocz do zawartości

specjalizacja z medycyny ratunkowej - czy warto?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja z uwagi na to iż czytać to i owszem po angielsku mogę ale by mówić mam barierę , niemieckiego ni w ząb , staram się rozejrzeć za perspektywami już teraz ( bo jak widzisz rubrykę rok rozpoczęcia studiów to trochę czasu jest ) by móc albo podszkolić ang albo nauczyć niemieckiego , albo nie mieć spiny i robić to tylko dla siebie nie nastawiając się na emigrację .

Aktualnie jest globalny kryzys , mniejsze szpitale nie uniwersyteckie w DE to ordynator Niemiec i kilku wyższych lekarzy a młodzi to Polacy , Litwini oraz bardziej egzotyczne nację z południowego wschodu

Jest praca a oddział ma akredytację to masz speckę a nie że władza przyznaje miejsca , pracuję się dużo szczególnie w zabiegówkach bo tam to jak w fabryce ( opinie lekarzy tam praktykujących ) idzie się w ilość , a regularna praca to 7-16 ( ale praca a nie bycie w pracy z niekoniecznie pełnym zaangażowaniem ) cięcie kosztów też powoduję że na dyżurze ilość pacjentów na 1 lekarza jest bardzo duża

Ale zabiegowiec w rok robi więcej procedur jak podobno na ogól przez 5 lat w Polsce

Z kilkoma dyżurami w miesiącu tak koło 4 tys euro netto to realna kwota

Taka Nowa Zelandia czy Australia nie wspominając o Kanadzie to spora inwestycja w nostryfikację , USA to beznadziejna sprawa z uwagi na przepisy imigracyjne

Wracając jeszcze do wątku głównego to MR jest raczej dla pasjonata bo zmianowość i to długie zmiany , słaba perspektywa na jesień życia i ciągła praca na 1 lini

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze kolega blademccoy zadał dosyć proste pytanie i prosił o odp za i przeciw a mało interesuja go filozoficzno egzystencjnonalne rozwazania.

Kolega student (berbelek) byc moze słyszał inne opinie o pracy w poz lub pogot. Prawdopodobnei dlatego ze zarobki sa zróznicowane inaczej sie zarabia we Wrocławiu ( 25-50) a inaczej w mniejszych miejscowowsciach (Oława, Opole ) gdzie nie ma rąk do pracy ( 50-100 POZ i S )

Natomiast zarobki dla lekarza SORU -oczywscie specjalisty med ratunkowej to zupelnie inna bajka

pytałem 3 lekarzy ,dwóch odpowiadało 200 zł brutto a jeden (asysten z med ratunkowej ) odpowiedział dość oględnie ze przy 10 dyzurach (12 h )w miesiącu zarabia sie miedzy 10-14 tys na ręke

Kolega student zawsze moze zmienic zawód ...otworzyć warzywniak, bar mleczny lub zostać krawcem-wtedy zycia na pewno sie nie przegra

NIe ma lepszego zawodu niż lekarz-ze wzgledu na mozliwosci, które sie przed absolwentem otwieraja ( w PL i zagranicą)

Ale do tego trzeba miec wiedzę i umiejętnosc . Trzeba lubić swoja prace. Odrobina ambicji i wytrwałości w nauce jezyków ( przynamniej 2 w stopniu B1) tez jest niezbędna. A jak jest się c***ą pierdzącą w stołek,czekająca na manne to wtedy nigdy nie bedzie sie zadowolonym z profitów związanych z bycia medykiem

Ale do rzeczy spec med ratunkowej

-specjalizacja pod względem merytorycznym (teoria) bardzo prosta

-wysoka stawka godzinowa ( 200 zł brutto)

-zapotrzebowanie na tych specjalistów w całej Europie

-lek ratunkowy nie ma potrzeby dorabiać po godzinach pracy ( wiec gab prywatny nie gra roli)

-mozliwosc otwarcia lub podjęcia pracy w firmach szkolących laików z BLSU, ratowników i lekarzy z ALSu

-po ratunkowej mozna łatwiej zrobic med sportową i załapac sie do pracy w renomowanym klubie sportowym

specjalizacja wazna, potrzebna, dochodowa i przyszłościowa

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"kolega" lekarz-juz-chyba kwasek ma 100% racji, szczególnie jeśli chodzi o świetlaną przyszłość w polsce, a wiarygodnosc potwierdza ton i sposob wypowiedzi, to juz prawdziwie doktorskie panisko

a skoro kolega lekarz kwasek jest z wrocławia i będzie robił rezydenturę w dolnośląskim to mu życzę, żeby chociaż 50% pensji mu wypłacili i żeby powodzenie u kobiet miał co najmniej takie jak jego dawni znajomi po technikum

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po ratunkowej mozna łatwiej zrobic med sportową i załapac sie do pracy w renomowanym klubie sportowym

Po ratunkach specjalizacji z medycyny sportowej otworzyć nie mozna.

-specjalizacja pod względem merytorycznym (teoria) bardzo prosta

Z tym bym polemizował, chyba, że rozpatrujemy to pod kątem zdania PESu tudzież lekarzy ratunkowych z powiatu. Praca na dużym SORze to już nieco inna bajka i trzeba dysponować sporą wiedzą merytoryczną, żeby to wszystko ogarnąć. Zwłaszcza jeśli ktoś myśli o pracy zagranicą.

co do tego czy jest oblegana czy nie to tez specyfika ludzi - wiekszosc ludzi zauwaz ze brzydzi sie brudu i syfu - 80% lekarzy nawet nie siedziało w karetce, bo się tego brzydzą

80% moich znajomych pracowało w pogotowiu, po prostu takie były wtedy czasy. Nie pracowało tam 3 moich kolegów - jeden jest dermatologiem, drugi patomorfologiem, trzeci wylądował na sądówce ;)

Praca w karetce wcale nie jest taka obrzydliwa - po prostu na oddziale lepiej płacą, a praca w karetce uchodzi raczej za mało rozwojową. Nic w tym dziwnego, lekarz jest w karetce zbędny (u nas być musi i minie trochę czasu zanim będzie mógł z owej karetki przesiąść się do osobówki).

Moi rezydenci mając do wyboru karetkę albo oddział wybierali oddział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się nie zgodzę z wysokością pensji. Nikt nie płaci specjaliście medycyny ratunkowej 200 zł/h w ZRM. Powód?

200 zł x 24h = 4800 zł / dobę. Tyle mniej więcej NFZ daje na jedną karetkę S na dobę (około 5000 zł). Z tej kwoty trzeba zapłacić jeszcze 2 ratownikom lub 2 ratownikom i kierowcy, kupić benzynę, opatrunki, venflony itp. Oczywiście nie biorę pod uwagę różnych wiejskich patologii kiedy to lokalny gonzo-dyrektor pogotowia wlepia sobie 200 zł/h pensji i jak jest wezwanie to każe karetce jeździć po siebie do domu, gdy "jest na dyżurze".

Jeśli chodzi o SORy to także dostają ryczałt dobowy za gotowość i każdy grosz więcej pensji personelu = większe długi szpitala.

Znam stawki z większości SORów w Warszawie oraz z kilku podstacji pogotowia w całej Polsce. Nigdzie nie ma więcej niż 120 zł/h brutto. Standard to około 45-75 zł/brutto za godzinę. Ogromne stawki miesięczne wynikają oczywiście z ilość przepracowanych godzin. Miesiąc ma niestety "zaledwie" 720 godzin - dyżurujących po 600h nie brakuje (resztę godzin przesypiają a wielką kasę oszczędzają chyba na własny pogrzeb).

Chyba, że kolega pisze o "prywatnych" firmach transportowych, karetkach "N" (tu w Warszawie można tyle zarobić - z tym że wolą anestezjologów i neonatologów). Z rozmów z młodymi lekarzami tam pracującymi wiem, że do "prywatnych" transportów lekarskich biorą chętnie rezydentów anestezjologii (mogą im mało płacić).

Osobiście nie widzę przyszłości dla tej specjalizacji w Polsce. Choćby dlatego, że nie ma sensownego systemu kształcenia takich lekarzy (5,5 roku siedzenia na stażach rezydenckich patrz program specjalizacji na stronie CMKP - każdy stara się dogadać, żeby jak najmniej czasu na nich spędzić), brak jest odpowiedniej organizacji pracy (brak wyposażenia, procedur, centrów urazowych), system dyżurowy na SORach uniemożliwia pracę z rezydentami i ich kształcenie na zasadzie mistrz-uczeń.

Efektem tego są specjaliści-matoły, którzy nie potrafią ani dobrze ocenić EKG, ani dobrze zeszyć rany, ani dobrze nastawić złamania, ani dobrze wyrównać pacjenta w ciężkim stanie. Jeśli pracują w dużym wielospecjalistycznym szpitalu to złamanie-ortopeda, udar-neurolog, umiera-anestezjolog, zawał-kardiolog itp. Jedyny ich atut to umiejętność resuscytacji (którą tak między nami mówiąc każdy internista powinien mieć w małym palcu), jednak przydaje się ona stosunkowo rzadko bo większość pacjentów zgłaszających się na SOR (z moich doświadczeń 99%) resuscytacji nie wymaga. Cała trudność w tej specjalizacji to różnicowanie różnych stanów kardiologicznych - z tym przychodzi większość pacjentów. Potrzebne jest do tego ODPOWIEDNIE doświadczenie kardiologiczne. Na własne oczy widziałem rzeczy wyczyniane przez lekarzy ratunkowych i m.in dzięki temu przeszła mi ochota na tą specjalizację. Z książek nie da się pewnych rzeczy nauczyć. Potrzebna jest praktyka kliniczna a tej bez co najmniej kilkuletniej pracy na np. internie nie sposób nabyć.

Kolejny problem z lekarzami ratunkowymi to brak określonych kompetencji. Efektem tego każdy pacjent załatwiany przez lekarza ratunkowego to potencjalny pozew. "Miał zakażoną ranę - dlaczego nie wezwał Pan chirurga", "Na zdjęciu widać złamanie stawu biodrowego - dlaczego nie skonsultował Pan go z ortopedą", "Pacjent z bólem w klatce był po 2 zawałach - dlaczego nie widział go kardiolog", "Pacjentka miała zawroty głowy - nie była konsultowana przez laryngologa", "Przecież nie jest Pan neurologiem, na jakiej podstawie wykluczył Pan udar" itp. itd.

Jeśli chodzi o dorabianie to oczywiście "obstawy medyczne" - tu może być 200 zł/h (w zależności od układów), prywatne firmy transportowe, kursy i szkolenia. Jest duży popyt na MR za granicą (nikt nie chce tam pracować na SORach, podobnie jak w Polsce) - wymagana jest oczywiście biegła znajomość języka. Jeśli chodzi o wyjazd do Anglii to wystarczy mieć 3 lata doświadczenia w pracy na SOR, żeby w tamtejszym centrum urazowym mieć tytuł konsultanta. Ofert jest sporo.

Rozumiem "napalenie" niektórych kolegów bo sam spędziłem dzieciństwo na oglądaniu "Ostrego dyżuru", ale niestety rzeczywistość w naszym kraju nad Wisłą nie wygląda tak różowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.