Skocz do zawartości

Ile zarabiają lekarze rezydenci?


DAnio

Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętajmy że w tej chwili rezydent bez opóźnień to osoba przynajmniej 26 letnia 

W takim wieku chciałoby się prowadzić życie rodzinne wiec 10 tys netto to kwota całkiem rzeczowa

 

A już na pewno z 2.5x tyle co teraz na początek z progresją coroczną do w/w bo 2300 to kiepski żart

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Niemczech dają standardowo około 3500-3900 brutto miesięcznie. Po odliczeniu podatków (różne progi zależnie m.in od stanu cywilnego) zostaje około 2200-2300 euro. To jest podstawa dla asystenta 1 roku. Nie liczę nadgodzin (a te są liczone zawsze i jest wręcz obowiązek dokumentowania- przynajmniej tam gdzie pracuję) i dyżurów.
Niektóre rzeczy są droższe, a niektóre tańsze, ale ogólnie rzecz ujmując życie w Niemczech nie jest droższe niż u nas. A przy tym co się w naszym kraju wyprawia, sądzę że niedługo będzie po prostu tańsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Mimo tego iż mam bardzo optymistyczne podejście do życia, to muszę stwierdzić że ~2400 Zł miesięcznie przez min. 5 lat ciężkiej i odpowiedzialnej pracy to kpina. A politycy śmieją się nam w twarz. Pani w ZUSie która przybija pieczątką dostaje 4k*. Faktem jest, że po studiach niewiele potrafimy ale mimo wszystko wynagrodzenie powinno być w pewnym stopniu proporcjonalne do wykształcenia.

Mała historia, która dobrze to zoobrazuje:

Mam znajomego, który po technikum stwierdził, że nie idzie na studia bo mu się to nie opłaca, zatrudnił się w kopalni. Jego pierwsza wypłata wynosiła 3000 Zł netto.

Dziękuję dobranoc.

 

*Info z wiki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to idź do kopalni pracować, bardzo bezpieczna praca, łatwa, przyjemna, rozwijająca. Przeszedłbyś na cieplutką emeryturkę w tym samym wieku, co skończysz specjalizacje... Dorobiłbyś sobie na taryfie, jeżdżąc, co drugi dzień, 1000-2000 zł... ŻYĆ NIE UMIERAĆ.

 

A co do pani w ZUSIE - są specjalizacje, w których praca polega na przybijaniu pieczątek i przewalaniu papierów dokładnie jak pani w Zusie. Tylko masz na sobie BIAŁY FARTUCH (+100 do prestiżu!!!). A odpowiedzialność podobna i tak samo sobie za biureczkiem siedzisz albo w dyżurce plotkujesz. Tylko pani w Zusie ma ten minus, że przynajmniej do 14:45 musi swoje wypierdzieć, a po 12 na oddziale szpitalnym to już tylko wietrzyk hula!

 

Rezydenci medycyny nigdzie dobrze nie zarabiają, ani w Niemczech, ani w USA (choć wiadomo lepiej, niż w Polsce, ale szału nie ma).

 

I nie jest też prawdą, że 2400 zł. Bo w najgorszym wypadku na początek 2170 zł, a w najlepszy po 2 latach już 2800 zł (obie kwoty netto)!!!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim roku chciałoby się prowadzić życie rodzinne wiec 10 tys netto to kwota całkiem rzeczowa

 

Kwestia tego jak definiujemy życie rodzinne.

 

 

A już na pewno z 2.5x tyle co teraz na początek z progresją coroczną do w/w bo 2300 to kiepski żart

 

Pytanie tylko za co konkretnie ma być taka pensja ;]

 

 

Faktem jest, że po studiach niewiele potrafimy ale mimo wszystko wynagrodzenie powinno być w pewnym stopniu proporcjonalne do wykształcenia.

 

Czasy kiedy płaciło się za sam fakt posiadania papiera powoli odchodzą do lamusa. Na zachodzie liczą się przede wszystkim posiadane umiejętności, bo to one są wykorzystywane do zarabiania kasy.

Jesli pensje mają być jak na zachodzie system też powinien być "zachodni" - z szybką samodzielnością rezydentów w pakiecie. U nas niestety owa samodzielność przychodzi relatywnie późno. W Norwegii dajmy na to stażysta (osoba świeżo po studiach) dostaje pager w łapę, idzie na izbę i pracuje tak samo jak specjaliści. W dodatku nie zarabiają kokosów - 360tys rocznie, w porównaniu z zarobkami specjalistów zdecydowanie nie poraża.

 

Tylko pani w Zusie ma ten minus, że przynajmniej do 14:45 musi swoje wypierdzieć, a po 12 na oddziale szpitalnym to już tylko wietrzyk hula!

 

Na klinikach owszem, w innych szpitalach już niekoniecznie ;) Zresztą tam gdzie robiłem specjalizację spóźnianie się i wychodzenie przed czasem było bardzo niemile widziane.

 

 

Rezydenci medycyny nigdzie dobrze nie zarabiają, ani w Niemczech, ani w USA (choć wiadomo lepiej, niż w Polsce, ale szału nie ma).

 

W USA rezydent na chirurgii zarabia około 45-50tys $ rocznie. Trzeba przy tym pamiętać, że jest to praca od 4:30 rano do 17:00 z dyżurami co 3 dzień i brakiem dni wolnych (w niedzielę też trzeba przyjść i wypisać zlecenia dla swoich pacjentów), w dodatku trzeba jeszcze spłacać spory kredyt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacytowałeś kilka moich wypowiedzi więc się odniosę

 

 

Kwestia tego jak definiujemy życie rodzinne.

 

Posiadanie 1-2 dzieci( w tym również ich edukację , hobby) 

Kredyt hipoteczny na mieszkanie min 70-100 m2 lub na dom nie wiele wyższym metrażu

Możliwość co miesięcznego zaoszczędzenia pewnej sumy celem zgromadzenia środków na godziwą emeryturę

2 razu do roku urlop

Bieżące utrzymanie(media , jedzenie , "samochód" lub 2 w zależności od warunków dojazdu do pracy, pasje)

 

Ale była to odniesienie do kwoty zaproponowanej przez godzia'e sam zaproponowałem 2-2,5x to co teraz z zaznaczoną progresją przez co dochodzimy do

 

 

Pytanie tylko za co konkretnie ma być taka pensja ;]

 

Wiec te ok 5-6 tys netto widziałbym jako pensję za standardowy (nie zrównoważony) czas pracy z możliwością powieszenia poprzez nadgodziny

Piszemy o rezydentach wiec za normalne "8 godzin" pracy jak ona wygląda zależy od specyfiki specki : zabiegowiec spędzi sporo z tego na sali, internista na oddziale itd

 

Co do przytoczonego przez Ciebie przykładu stażystów norweskich 

Zgadzam się jak najbardziej z tym iż aktywizacja powinna być wczesna, a zaangażowanie współmierne do oczekiwanych zarobków.

 

Na klinikach owszem, w innych szpitalach już niekoniecznie  ;) Zresztą tam gdzie robiłem specjalizację spóźnianie się i wychodzenie przed czasem było bardzo niemile widziane.

Tyle że ten co przychodzi na później i wchodzi wcześniej, ten co nie robi nic i ten który się stara i tak dostaną tę sama pensję

 

To iż w Polsce studentów a później rezydentów nie zachęca się do bycia aktywnym jest dużym problemem

Wiec jestem do równania w górę nie tylko w kwestii zarobków ale też i obowiązków

Ponadto 

 

Jeśli kwota 360000 koron norweskich była kwotą netto to z znanych mi źródeł jest to trochę więcej  jak zarobki  mechanika/lakiernika z doświadczeniem i z "tego co słyszałem " można spokojnie żyć bez polotu ale tak

Polska pensja stażysty wypada trochę bardziej blado (uwzględniając oczywiście siłę nabywczą)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to idź do kopalni pracować, bardzo bezpieczna praca, łatwa, przyjemna, rozwijająca. Przeszedłbyś na cieplutką emeryturkę w tym samym wieku, co skończysz specjalizacje... Dorobiłbyś sobie na taryfie, jeżdżąc, co drugi dzień, 1000-2000 zł... ŻYĆ NIE UMIERAĆ.

 

A co do pani w ZUSIE - są specjalizacje, w których praca polega na przybijaniu pieczątek i przewalaniu papierów dokładnie jak pani w Zusie. Tylko masz na sobie BIAŁY FARTUCH (+100 do prestiżu!!!). A odpowiedzialność podobna i tak samo sobie za biureczkiem siedzisz albo w dyżurce plotkujesz. Tylko pani w Zusie ma ten minus, że przynajmniej do 14:45 musi swoje wypierdzieć, a po 12 na oddziale szpitalnym to już tylko wietrzyk hula!

 

Rezydenci medycyny nigdzie dobrze nie zarabiają, ani w Niemczech, ani w USA (choć wiadomo lepiej, niż w Polsce, ale szału nie ma).

 

I nie jest też prawdą, że 2400 zł. Bo w najgorszym wypadku na początek 2170 zł, a w najlepszy po 2 latach już 2800 zł (obie kwoty netto)!!!.

 

Mam wrażenie, że to nie jest wypowiedź medyka tylko kogoś zupełnie niezorientowanego w temacie no ale dobra...

-->A co do pani w ZUSIE - są specjalizacje, w których praca polega na przybijaniu pieczątek i przewalaniu papierów dokładnie jak pani w Zusie. Tylko masz na sobie BIAŁY FARTUCH (+100 do prestiżu!!!). A odpowiedzialność podobna i tak samo sobie za biureczkiem siedzisz albo w dyżurce plotkujesz.

Biały fartuch w naszym kraju może i nieco do prestiżu dodaje, ale na pewno nie +100, a w dodatku znacząco podnosi współczynnik nienawiści, więc nie jest to tak znowu najlepszy ubiór na polskie warunki.

Odpowiedzialność nie jest wcale podobna do pani w zusie, bo pani w zusie jest nie do ruszenia i jeśli z powodu jej pieczątki (lub jej braku) ktoś strzeli kopytami, to nie ma dla niej żadnych konsekwencji.

Pieczątką i złym prowadzeniem leczenia można krzywdę zrobić jeszcze łatwiej niż skalpelem. Może zazwyczaj  mniej spektakularnie,a le jednak.

---> Tylko pani w Zusie ma ten minus, że przynajmniej do 14:45 musi swoje wypierdzieć, a po 12 na oddziale szpitalnym to już tylko wietrzyk hula!

Nie wiem skąd bierzesz te godziny pracy, ale jeśli naprawdę studiujesz medycynę (tak przynajmniej jest napisane pod nickiem) i sądzisz, że o 12 będziesz miał już luz i koniec pracy, to czeka cię grube rozczarowanie.

To co piszesz jest totalnie oderwane od rzeczywistości.

---->Rezydenci medycyny nigdzie dobrze nie zarabiają, ani w Niemczech, ani w USA (choć wiadomo lepiej, niż w Polsce, ale szału nie ma).

To jest akurat totalna bzdura i jedno z największych kłamstw jakie można spróbować wcisnąć studentowi medycyny. "Łoo wszędzie jest tak samo jak u nas- specjzalizację robisz nie taką jak chcesz, tylko taką jak ci pozwolą (chyba, że masz plecy) i zanim zaczniesz zarabiać musisz się przemęczyć te 5-6 lat ciągnąc kasę od rodziny- tak wszyscy mają przecież i to norma" Nie, to nie jest normalne- co najwyżej powszechne, ale daleko temu do normy. Nie jest też normalna sytuacja w której lekarz wychodzi z pracy i od razu jedzie do następnej żeby się utrzymać. Powszechne? Owszem. Normalne- nie. I niezdrowe i niebezpiecznie- zarówno dla lekarza (było w ostatnich latach kilka zgonów wśród młodych medyków- właśnie z powodu przepracowania) jak i dla pacjenta. Przemęczony lekarz jest po prostu niebezpieczny.

To jest u nas powszechne, ale nie dajcie zobie wciskać kitu, że tak jest wszędzie i tak być musi. Nie, nie musi!

Podobna do naszej sytuacja odnośnie dostępności specjalizacji i zarobków młodych lekarzy dotyczy o ile mi wiadomo większości państw byłego bloku komunistycznego, ale już kawałek na zachód jest inaczej- łatwo to zresztą sprawdzić samemu. wystarczy jakieś 20-30 minut i dostęp do internetu.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Posiadanie 1-2 dzieci( w tym również ich edukację , hobby) 

Kredyt hipoteczny na mieszkanie min 70-100 m2 lub na dom nie wiele wyższym metrażu

Możliwość co miesięcznego zaoszczędzenia pewnej sumy celem zgromadzenia środków na godziwą emeryturę

2 razu do roku urlop

Bieżące utrzymanie(media , jedzenie , "samochód" lub 2 w zależności od warunków dojazdu do pracy, pasje)

 

Cóż, wypadałoby chyba zmienić zawód ;) Zastanawiam się czy para rezydentów w Norwegii czy USA miałaby szansę na takie życie i prawdę mówiąc mam spore wątpliwości ;)

 

W USA rezydenci pewnie zaoszczędziliby na pasjach (bo nie ma na to czasu przy takim tempie i czasie pracy), z dziećmi musiałby ktoś siedzieć (w przypadku chirurgii czy innej zabiegówki od 4 rano do 17-18). Mocno cisnąłby za to kredyt wzięty na studia (w przypadku lepszych uczelni rzędu 150-200tys $) i na mieszkanie tudzież dom. Mnie się w USA lekko żyło (sam, bez kredytu, stołowałem się w szpitalu), ale znajomym nie było lekko, zwłaszcza jeśli spłacali kredyt na własny kąt i mieli dzieci.

 

W Norwegii natomiast kupno mieszkania o metrażu 70-100m2 to spora inwestycja. Oczywiście jeśli ktoś mieszka na prowincji to problemu nie ma, ale dajmy na to w Oslo może to mocno uderzyć po kieszeni. Swego czasu zresztą ludzie sprzedawali mieszkania w Oslo i kupowali w Drammen (ok 40 km od Oslo). Potem boom się skończył, bo w Drammen ceny też poszły w górę.

 

W kwestii zobrazowania ile to może kosztować: kolega za mieszkanie 35m2 jakieś 5km od centrum Oslo zapłacił ponad 2mln kr, a cena metra kwadratowego sięga nawet 80tys kr.

 

 

Co do przytoczonego przez Ciebie przykładu stażystów norweskich

Zgadzam się jak najbardziej z tym iż aktywizacja powinna być wczesna, a zaangażowanie współmierne do oczekiwanych zarobków.

 

Biorąc pod uwagę moje obserwacje (a rezydentów widziałem w swoim życiu wielu), niekórzy nie dość, że nie dostawaliby pensji to musieliby jeszcze płacić szpitalowi za możliwość pracy i specjalizowania się :>

 

(mam na myśli rezydentów robiących cały dzień wypisy, które potem trzeba przez kolejny dzień poprawiać)

 

Wczesna aktywizacja jeszcze długo nie będzie u nas możliwa - wymaga to sporej aktywności praktycznej już na studiach i stażu. W naszych warunkach w przypadku studiów wymaga to dodatkowego zaangażowania (bo na klinikach wiadomo jak to wygląda) i wybrania dobrego miejsca stażowego. Tymczasem są osoby, które na stażu wolą numerować strony i wychodzić z pracy o godzinie 11-12.

 

 

Nie wiem skąd bierzesz te godziny pracy, ale jeśli naprawdę studiujesz medycynę (tak przynajmniej jest napisane pod nickiem) i sądzisz, że o 12 będziesz miał już luz i koniec pracy, to czeka cię grube rozczarowanie.

To co piszesz jest totalnie oderwane od rzeczywistości.

 

To kwestia tego gdzie się pracuje ;) Są oddziały gdzie wychodzi się z pracy o godzinie 12:00, z moich doświadczeń wynika, że głównie kliniczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Newman unpinned i featured this temat

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.