Skocz do zawartości

Status: Pacjent dobry/stabilny?


stachu

Rekomendowane odpowiedzi

@Kot: może i jestem na stażu, nie mam 20 letniego doświadczenia, ale patrząc na Twój rok rozpoczęcia studiów widzę, że i Ty takiego nie masz. Swoje wydyżurowałam, nieco się już naoglądałam, od kilku miesięcy sporo siedzę na sorze i patrząc na realia pracy w szpitalu wojewódzkim muszę powiedzieć, że bez umiejętności badania pacjenta nie ma możliwości skutecznej diagnostyki. Nie zlecisz RTG klatki bez jej dokładnego osłuchania i uzasadnionego podejrzenia patologii.

Ale podejrzenie patologii można wysnuć na podstawie wywiadu, który wcale nie musi sięgać 3 pokolenia wstecz i zahaczać o liczbę pokoi i dostęp do ciepłej wody w domu. Osłucham płuca z przodu, z tyłu i po bokach. A jak pacjent ma prawidłowy szmer pęcherzykowy i brak zmian przy opukiwaniu czy jakimś innym drżeniu piersiowym to nie może mieć zapalenia płuc? Jeśli stwierdzasz u niego tachykardię, gorączkę, kaszel i duszność masz wiele chorób do różnicowania. Możesz pukać i stukać do wieczora albo napisać skierowanie na RTG, które ci zróżnicuje - niedodma, odma, zapalenie płuc, rozstrzenie oskrzeli, rak. A jak RTG będzie czyste? Przyjmujesz na oddział w celu wykonania TK czy jeszcze zbadasz drżenie piersiowe i opukasz granice serca? Możesz dać mu antybiotyk i wysłać do domu bo "nie ma trzeszczeń ani płynu w opłucnej" jak to robię niektóre orły medycyny w klinikach. Cieszę się, że są pewni swoich umiejętności. Ja aż tak pewny wiary w trafność własnych diagnoz nie jestem :)

 

 

Nie wyślesz pacjenta na TK głowy bez wywiadu i badania neurologicznego (samo określenie GSC też wchodzi w skład badania neurologicznego).

 

No tak, ale przecież jak pacjent ma ból głowy to może mieć guza mózgu. Kiedyś uratowałem tyłek neurologa upierając się, że trzeba wysłać pacjentkę po omdleniu na CT - wydało mi się, że ma nieco zaburzoną mowę. A kim ja jestem, żeby rozpoznawać takie niuanse? W badaniu neurologicznym bez nieprawidłowości (badał bardzo dobry neurolog, którego cenię) a w głowie wyszedł glejak wielkości pięści. Pani chciała następnego dnia lecieć samolotem co zapewne skończyłoby się wklinowaniem i spektakularnym procesem. 

 

 

Jeśli wysłuchasz głośny szmer przy koniuszku u pacjenta po omdleniu zapewne wyślesz go do kariologa, a nie neurologa.

No właśnie - wyślę do kardiologa a nie będę się bawił w różnicowanie. A co zrobi kardiolog? ECHO :) Może być na 90% pewnym, że wada, którą wysłuchał to stenoza aortalna, ale wady bywają złożone, stosunki anatomiczne zaburzone a dźwięk niekoniecznie będzie promieniował tam, gdzie piszą w książkach. Kiedyś osłuchiwałem pacjentkę, która miała chuchający(sic!) szmer skurczowy najgłośniejszy w punkcie Erba, promieniujący do pachy. Co wyszło w ECHO? Niedomykalność mitralna + i stenoza zastawki pnia płucnego +++ :D:D I co mogę po takiej traumie sądzić o różnicowaniu wad zastawkowych na słuchawkę. Prawdopodobnie nigdy nie będę pracował na kardiologii więc nigdy nie nabiorę wystarczającej wprawy w osłuchiwaniu wad serca.

 

Jest to kolejna ważna rzecz - doświadczenie w radzeniu sobie z konkretnymi pacjentami. Uważa się, że doświadczony anestezjolog to taki, który rocznie wykonuje 500 intubacji. Ja robię rocznie ze 20. Jakie doświadczenie mogę mieć w rozpoznawaniu tamponady serca jeśli pracując nawet na dużym SORze będę widział pacjenta z tamponadą raz na rok? Kardiochirurg albo kardiolog wykonujący ablację, koronarografię lub TAVI zna temat tamponady na wylot bo zdarzają mu się takie powikłania. Pracując na kardiologii zachowawczej albo internie będę znał ten temat z książek i jakiegoś miesięcznego stażu specjalizacyjnego na kardiochirurgii, który odbyłem przed laty. I pewnie koledzy kardiochirurdzy będą się bardzo dziwili, że mam problemy z rozpoznaniem takiej prostej i jednoznacznej jednostki chorobowej. :)

 

 

Pytasz, kto odważy się odbarczyć odmę lub tamponadę opierając się na samym badaniu fizykalnym? Na przykład lekarz w karetce, który ma w perspektywnie 30 minutową drogę do najbliższego soru, nie mówiąc o możliwości dowiezienia na kardiochirurgię (i tak, byłam świadkiem takiej sytuacji). W dużych miastach to nie problem, ale na "prowincji" nie ma takiego luksusu.

 

Odmę prężną odbarcza się bez badań obrazowych na podstawie obrazu klinicznego bo pacjent umiera w ciągu kilku minut - to jest przyjęty światowy standard. Ze "zwykłą" odmą nie jest tak prosto - a jak masz jeszcze odmę podskórną to nawet na RTG niewiele zobaczysz. Do radzenia sobie z takimi pacjentami, szczególnie z urazami wielonarządowymi potrzeba dużego doświadczenia. Ale i tak zrobisz trauma-scan....

 

Nie słyszałem, żeby w Polsce ktokolwiek rozpoznał i odbarczył tamponadę serca w karetce. Skoro twierdzisz, że to widziałaś to daj mi kontakt do osoby, która to zrobiła. Chętnie zaproszę ją na obiad (na mój koszt!), zrobię sobie z nią zdjęcie i porozmawiam o tej sytuacji a potem zachęcę do opisania tego w artykule. :)

 

 

Popracuj jeszcze kilka lat, znajdź dobrego mentora i skorzystaj z jego doświadczenia, a potem dopiero podważaj wiedzę i doświadczenie tysięcy wyjadaczy.

 

Mam bardzo dobrych mentorów od których się bardzo dużo nauczyłem przez ostatnie 3 lata. Nie czekam z nauką zawodu do ukończenia studiów. Podważam głupoty przekazywane na studiach oparte na archaicznych zabobonach.

 

Wiesz - co do pokory to chyba lepiej, że nie jestem pewny swojego badania przedmiotowego i chcę się upewnić, że moim pacjentom nic nie jest. Za 10-15 lat jak nabiorę doświadczenia to będę szalał a póki co trzymam się z daleka od prokuratora bo "najważniejsze jest bezpieczeństwo ratownika".

 

Jaki jest cel naszej pracy? Leczenie ludzi czy pielęgnowanie tradycji ze stuletnich ksiąg?

Ja wiem, że postęp zawsze wchodził do medycyny opornie. Tego, co zaczął myć ręce przed przyjęciem porodu krytykowali jeszcze po wielu latach. Drugiemu co wpadł na pomysł znieczulania ludzi do operacji też przypinano łatkę szarlatana. :) Różne mity medyczne krążą od stuleci a my wciąż się do nich bezrefleksyjnie stosujemy.

 

To że nie jesteś pewien tego co wybadasz (sam często nie jestem) nie znaczy że masz udowadniać i deprecjonować wagę badania przedmiotowego. Do tej pory są szpitale powiatowe, gdzie nie ma TK, gdzie nie zrobisz wszystkich badań, a najbliższy TK ponad 100 km (polecam odwiedzić woj. podlaskie). Dostępność echa serca na dyżurach też w W-wie jest zazwyczaj zerowa. A Ty chcesz każdego odsyłać.

Przykłady podajesz takie SORowe - a nie patrzysz w ogóle na ambulatorium i to że tam lekarz nie ma narzędzi by szybko zbadać krew czy zrobić rtg, a zapalenie płuc zwykle ambulatoryjne rozpoznać musi umieć.

Sam miałem wielką satysfakcję podczas zajęć z chirurgii gdzie sami pod nadzorem prowadzimy chorym wybadania paru rzeczy w swoich pacjentów, o których nie wiedzieli, a potwierdziły badania (od zwężonej t. nerkowej, po wole naczyniowe i znaczną niedomykalność mitralną) - a chorzy ci przechodzili przez wielu lekarzy, tylko pewnie wychodzili z podobnego założenia. I nikt tu nie mówi o jakiejś anachronicznej wiedzy, a o rzetelnym badaniu. Tyle. Pod reszta podpisuje sie pod wypowiedzią Sabi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sabi, szkoda, że wcześniej nie trafiłaś na charyzmatycznych polonistów.

 

Ostrzeżenie: Ten post nic nie wnosi do tematu i jest złamaniem punktu III.7. Regulaminu forum.

Edytowane przez Mateusz Palczewski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wow Matt - nie spodziewałem się, że się ze mną kiedyś zgodzisz ;P

 

Jakbyśmy się zgadzali zawsze to byłoby nieciekawie ;)

 

 

Co prawda niektórzy lekarze już powoli wycofują się z opukiwania serca czy różnicowania wad zastawkowych "na słuchawkę", ale nadal można spotkać hipokrytów, którzy rugają i wyrzucają studentów z zajęć np. za badanie brzucha na stojąco (lekarz stoi) albo nie takie jak trzeba liczenie międzyżebrzy (to są lepsze i gorsze metody?).

 

Dobra metoda leczenia międzyżebrzy musi spełniać 2 warunki:

1)być prosta i szybka,

2)musi być skuteczna.

 

Sam badam brzuch zawsze na siedząco - kwestia przyzwyczajenia, poza tym tak jest mi wygodniej.

 

Co do osłuchiwania - badania pokazują, że tylko u około 50% pacjentów skierowanych na echo z powodu szmerów znajduje się wadę zastawkową.

 

Zachwycamy się współczesnymi metodami, a zapominamy, że podstawą diagnostyki jest dobrze zebrany wywiad i badanie fizykalne.

 

Przede wszystkim trzeba pamiętac, że wszystkie te badania są badaniami dodatkowymi i nie bez kozery tak się nazywają. Coby takie badania mądrze zlecić pacjent powinien być dobrze zbadany i podmiotowo i przedmiotowo, ale trzeba mieć świadomość tego jakie każda metoda ma ograniczenia i na ile rzeczywiście jest skuteczna.

 

 

Prof. Witkiewicz (ten co sprowadził robota DaVinci do Polski, dyrektor Szpitala na Kamieńskiego we Wrocławiu) na jednej z odpraw powiedział, że szpital traci miesięcznie na każdym rezydencie ok. 3 000zł z powodu niepotrzebnie zleconych badań czy wykonanych procedur, bo jak to ujął, młodzi zapominają, że z pacjentem trzeba rozmawiać i słuchać co ma do powiedzenia oraz badać go fizykalnie.

 

W moemencie gdy wiadomo na co pacjent jest chory wszyscy są mądrzy ;)

 

 

Oczywiście masz rację co do roli doświadczenia w zawodzie

 

W przypadku wałkowanego tutaj osłuchiwania serca studenci starszych lat otrzymywali podobne wyniki jak interniści czy lekarze rodzinni z długoletnim stażem pracy. Lepsze wyniki otrzymywali jedynie kardiolodzy.

 

 

Na pulmonologii na Banacha zanim nakłują płyn w opłucnej opukują, ostukują a potem wysyłają pacjenta na USG, żeby ultrasonografista zaznaczył mazakiem poziom płynu. Opukiwanie jest cudne i wspaniałe, ale wypukaj mi gdzie jest płyn a gdzie wątroba? Bo jak na mój gust wypuk taki sam a nie każdy pacjent to chodzący atlas anatomii - niektórzy mają płyn w otrzewnej albo krzywy kręgosłup i już wszystkie stosunki anatomiczne się zmieniają. Mądrale co wypisywali granice płuc w podręcznikach nie wstawili tabelki z rozkładem normalnym międzyżebrzy na których się znajdują.

 

 

My spuszczamy na opuk. U niektórych pacjentów robimy usg, żeby sprawdzić czy nie ma już zrostów i zbiorników płynowych.

 

 

akurat przyłóżkowe było popsute (jak chodzę tam na dyżury to zdarzyło się to kilka razy), a zwykłego echa nie ciągają.

 

Na Banacha non stop się coś psuje - taki etos.

 

 

Zwłaszcza w medycynie ratunkowej na pewne rzeczy nie zawsze jest czas.

 

to nie do końca tak wygląda - przynajmniej w USA, na których nasz system nieudolnie się wzoruje. Tam często to co pacjentowi zrobią zależy od tego jakie ma ubezpieczenie, ale tak czy siak badań robi się sporo.

 

Ostatnio zdarzyło mi się opukiwać serce - moi rezydenci pytali jak się to robi, bo słyszeli, że u nas się w takie rzeczy bawią.

 

W różnicowanie wad zastawkowych na słuchwkę nikt się tu nie bawi - bo stwierdzeniu jakiejś patologii i zgrubszym okresleniu co tam może być pacjent i tak ma robione echo. Na naszym oddziale i tak każdy ma echo na wstępie, bo to pierwsza rzecz o jaką pytają kardiochirurdzy w czasie obchodu.

 

Niektóre elementy badania fizykalnego po prostu się dzisiaj nie sprawdzają, bo ich rola w potwierdzeniu czy wykluczeniu patologii jest generalnie żadna. Zagramanicą po prostu się z nich rezygnuje, u nas studenci nadal się tego uczą, bo trzeba mieć za co ich uwalić na egzaminie z powodu takiego czy innego.

 

 

Popracuj jeszcze kilka lat, znajdź dobrego mentora i skorzystaj z jego doświadczenia, a potem dopiero podważaj wiedzę i doświadczenie tysięcy wyjadaczy.

 

 

Do doświadczenia innych ludzi podchodziłbym ze sporą dozą ostrożności, być może po  prostu za dużo widziałem w sądzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec tej uroczej dyskusji chciałbym zauważyć, że nie krytykuję całego wywiadu i badania przedmiotowego a jedynie wybrane ich elementy, które nazywam "z imienia i nazwiska". Wywiad jest według mnie najważniejszym elementem badania lekarskiego ale on jedynie kierunkuje nasze myślenie. Jestem pełen podziwu dla mojej mentorki - Pani Doktor, która za pomocą 3-4 pytań i spojrzenia na pacjenta jest w stanie rozpoznać 90% chorób internistycznych - słuchawkę przykłada w 2 miejscach tylko po to, żeby pacjent czuł się zbadany i wykluczyć głośne szmery oraz obrzęk płuc. Potem robi badania dodatkowe, żeby potwierdzić swoje podejrzenia lub wykluczyć patologie, które mogą zagrażać życiu.

 

Cały haczyk tkwi w tym by wypracować sobie sposoby postępowania w pracy, które minimalizują czas spędzony nad rzeczami niepotrzebnymi i nic nie wnoszącymi do rozpoznania choroby (jak niektóre przytaczane przeze mnie elementy badania przedmiotowego i wywiadu) i maksymalizują wykorzystanie wiarygodnych, sprawdzonych badań dodatkowych, które są światowymi standardami w rozpoznawaniu poszczególnych jednostek chorobowych. W skrócie i łopatologicznie - skoro wiesz, że w badaniu brzucha na 90% nic nie będzie to po co go badać i tracić czas - lepiej wysłać na USG które wykryje patologie znacznie wcześniej, zanim zacznie dawać objawy możliwe do uchwycenia przy obmacywaniu lub opukiwaniu.

 

Kamil , Sabi - nie obrażajcie się na mnie tylko zastanówcie się ile zajmuje pełne badanie przedmiotowe i wywiad wykonane przez wprawnego lekarza? Około 45 minut na pacjenta (co najmniej). Przychodzicie w poniedziałek rano na oddział wewnętrzny a tu czeka 6 nowych pacjentów i 6 starych czekających na wypis lub w czasie leczenia. 6 x 45 minut = 4,5 godziny. Do tego trzeba napisać zlecenia, badania dodatkowe, zastanowić się, zajrzeć do mądrej książki ogarnąć dawki, przygotować wypisy i recepty, pogłówkować nad dotychczasowymi pacjentami, umówić przez tel tomografię dla pani Kowalskiej, napisać skierowanie na karetkę do domu dla Nowaka, załatwić konsultacje hematologa dla Idzikowskiego. W międzyczasie Rejowa wywaliła STEMI i trzeba wysłać ją na koronarografię i przenieść na kardiologię. Dzieci trzeba odebrać ze szkoły/przedszkola do 16, zarobić obiad bo żona/mąż kończy robotę o 18, wstawić pranie, umyć kuchnię i zrobić zakupy na cały tydzień bo weekend spędziliście na dyżurze na SOR i nie zmrużyliście oka. Ah i dzisiaj to wy konsultujecie chirurgię, gdzie czeka 3 pacjentów - lepiej się uwińcie przed zmrokiem.

 

Do roboty! :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-->Będziesz odbarczać tamponadę serca bo pacjent w ciężkim stanie ma ciche tony serca? Nie. Wyślesz go do ośrodka kardiologicznego, gdzie najpierw zrobią mu echo żeby potwierdzić rozpoznanie a potem odbarczą również pod kontrolą ECHO.

To nie do końca tak. Jeśli jesteś na prowincji i myślisz, że pacjent ma tamponadę, to nie jest problemem przyłożyć głowicę USG i stwierdzić to bądź wykluczyć. Nie jest to zbyt skomplikowane i nie potrzeba do tego kardiologa. Co do dalszego postępowania- zależnie od stanu pacjenta. Czasami nie ma czasu na wysyłanie gdzieś indziej....

--->Chcesz opukiwać klatkę piersiową u chorego z wypadku z połamanymi żebrami, po RKO, w rękawiczkach lateksowych umazanych krwią, w sali w której chodzi, pracuje, krzyczy, jędzy 15 osób? Na pewno wiele wypukasz. :)

Tutaj lekka przesada w drugą stronę. Wiadomo, że w takiej sytuacji nie ma to sensu- podobnie nie ma sensu opukiwanie granic serca i opisywanie tego w statusie...

Mi jednak czasami opukiwanie się przydaje- np do wyznaczenie miejsca punkcji opłucnowej.

Ale najlepszy przykład przydatności opukiwania to odma prężna- od momentu w którym o odmie prężnej pomyślimy, rozpoznanie zajmuje około 5 sekund, zabezpieczenie od kilkudziesięciu sekund do kilku minut (jeśli zakładamy dren). Byłby w takiej sytuacji czas na zrobienie RTG? Nie.

Generalnie: wiadomo, że forma w jakiej się uczyliśmy badania fizykalnego na studiach jest przestarzała i na dzisiejszy dzień gdyby lekarz przy badaniu opisał granice wypuku serca, opukał śledzionę i ruchomość oddechową płuc, a nastepnie walnął opis na a4 szmerów serca crescdendo/decrescendo etc w osłuchiwaniu zastawek to wszyscy naokoło by go wyśmiali. Gdyby przy tym nie podparł swojego badania żadnym RTG/ECHO/badaniem laboratoryjnym- nie śmiałby się już nikt, bo uznanoby lekarza za niebezpiecznego idiotę.

Tak czy inaczej w ograniczonym zakresie jest w "starej szkole" kilka naprawdę przydatnych rzeczy, z których sam korzystam bardzo często.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na koniec tej uroczej dyskusji chciałbym zauważyć, że nie krytykuję całego wywiadu i badania przedmiotowego a jedynie wybrane ich elementy, które nazywam "z imienia i nazwiska". Wywiad jest według mnie najważniejszym elementem badania lekarskiego ale on jedynie kierunkuje nasze myślenie. Jestem pełen podziwu dla mojej mentorki - Pani Doktor, która za pomocą 3-4 pytań i spojrzenia na pacjenta jest w stanie rozpoznać 90% chorób internistycznych - słuchawkę przykłada w 2 miejscach tylko po to, żeby pacjent czuł się zbadany i wykluczyć głośne szmery oraz obrzęk płuc. Potem robi badania dodatkowe, żeby potwierdzić swoje podejrzenia lub wykluczyć patologie, które mogą zagrażać życiu.

 

Cały haczyk tkwi w tym by wypracować sobie sposoby postępowania w pracy, które minimalizują czas spędzony nad rzeczami niepotrzebnymi i nic nie wnoszącymi do rozpoznania choroby (jak niektóre przytaczane przeze mnie elementy badania przedmiotowego i wywiadu) i maksymalizują wykorzystanie wiarygodnych, sprawdzonych badań dodatkowych, które są światowymi standardami w rozpoznawaniu poszczególnych jednostek chorobowych. W skrócie i łopatologicznie - skoro wiesz, że w badaniu brzucha na 90% nic nie będzie to po co go badać i tracić czas - lepiej wysłać na USG które wykryje patologie znacznie wcześniej, zanim zacznie dawać objawy możliwe do uchwycenia przy obmacywaniu lub opukiwaniu.

 

Kamil , Sabi - nie obrażajcie się na mnie tylko zastanówcie się ile zajmuje pełne badanie przedmiotowe i wywiad wykonane przez wprawnego lekarza? Około 45 minut na pacjenta (co najmniej). Przychodzicie w poniedziałek rano na oddział wewnętrzny a tu czeka 6 nowych pacjentów i 6 starych czekających na wypis lub w czasie leczenia. 6 x 45 minut = 4,5 godziny. Do tego trzeba napisać zlecenia, badania dodatkowe, zastanowić się, zajrzeć do mądrej książki ogarnąć dawki, przygotować wypisy i recepty, pogłówkować nad dotychczasowymi pacjentami, umówić przez tel tomografię dla pani Kowalskiej, napisać skierowanie na karetkę do domu dla Nowaka, załatwić konsultacje hematologa dla Idzikowskiego. W międzyczasie Rejowa wywaliła STEMI i trzeba wysłać ją na koronarografię i przenieść na kardiologię. Dzieci trzeba odebrać ze szkoły/przedszkola do 16, zarobić obiad bo żona/mąż kończy robotę o 18, wstawić pranie, umyć kuchnię i zrobić zakupy na cały tydzień bo weekend spędziliście na dyżurze na SOR i nie zmrużyliście oka. Ah i dzisiaj to wy konsultujecie chirurgię, gdzie czeka 3 pacjentów - lepiej się uwińcie przed zmrokiem.

 

Do roboty! :)

po to m.in. masz 7h35 min by pracować a nie się obijać ;)

Po wtóre, nie widziałem oddziału internistycznego (nawet poza wa-wą) gdzie lekarz miałby 12 chorych. Na Banacha prowadzą po 4-6 chorych, w wojewódzkim gdzie robiłem praktyki góra 8-9 chorych.

Zgadzam się z Tobą w kontekście stanów nagłych, ale Ty mam wrażenie wszystko sprowadzasz do nich. Nie wyobrażam sobie nie zbadać dokładnie chorego przyjmowanego do szpitala, a potem wiadomo że w obserwacjach nie robi się wszystkiego tylko podstawowe badanie zajmujące góra 3-4 min na chorego. To nie jest wielki wyczyn, naprawdę. Potem się dziwimy że prokurator wkracza i sprawdza dokumentację, w tym kartę badania chorego.

A i takie sposoby jak przedstawiłeś to się sprawdzają może i na I linii frontu, gdzie są jedne i te same problemy, a chory przekazywany dalej. Czy takie osłuchanie w 3 m-cach i zapytanie w 3 zdaniach pozwoli postawić rozpoznanie komuś kto chodzi od szpitala do szpitala i nikt nie wie co mu jest, finalnie okazuje się że nikt chorego nie zbadał dokładnie? W tym kontekście polecam pójść choć raz na spotkanie koła internistycznego do Międzylesia (co drugi pon. o 14) do prof. Imieli, gdzie on takich pacjentów pokazuje i omawia i udowadnia, że medycyna wciąż może być sztuką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Banacha to muszą mieć czas na ciężką pracę naukową i poszerzanie horyzontów wiedzy medycznej :) Znam taką sytuację co najmniej z 3 warszawskich szpitali nieuczelnianych (Wolski, Bielański, MSWIA) nie jest ona niczym niezwykłym. W cywilizowanym świecie nikt nie ma pieniędzy, żeby na 60 łóżkowym oddziale zatrudniać 25 lekarzy.

 

Przedstawiłem sprawę z mojego punktu widzenia i sytuacji w których sam mam największe doświadczenie. Patrzę na badanie z punktu widzenia SORu, OITu i "ostrej interny". To są miejsca w których się uczę zawodu. To są miejsca (SOR) gdzie zbadanie, wyzlecanie, zdiagnozowanie i decyzja co do 40 pacjentów w ciągu 12h to żaden wyczyn (w tym pacjenci w ciężkim stanie wymagający wielodyscyplinarnego podejścia i metod leczenia z intensywnej terapii (respirator, resuscytacja płynowa, wspomaganie katecholaminami, monitorowanie OCŻ i krwawego ciśnienia tętniczego), sepsy, ostre stany neurologiczne i tysiące problemów kardiologicznych. Często z nimi nie pogadasz i nie pobadasz bo się nie poruszą i nie usiądą.

 

Dla mnie sztuka w medycynie to pewien rodzaj "nosa" - kiedy wiesz, że coś nie gra i nie pasuje do obrazu klinicznego kierujesz pacjenta do jakiegoś innego specjalisty i volia! Jest rozpoznanie.

 

Pacjenci "niezdiagnozowani", którzy tułają się od lekarza do lekarza to głównie wina lekarzy którym nie chce się ich diagnozować. Nie wykluczą rzadkich chorób i nie upewnią się, że ich pacjentom nic nie dolega za to na podstawie samego byle-jako zebranego wywiadu i badania przedmiotowego zwalają winę na dotychczasowe choroby, "przebytą infekcję" lub "kręgosłup boli bo pani się na pewno przedźwigała". Znam lekarzy, którzy odsyłają nagminnie do domu wszystkie zawały albo przyjmują każdego pacjenta na oddział z bzdurnymi rozpoznaniami. To są dopiero konowały których masz sporo  w różnych miejscach. A Ty się oburzasz bo ktoś mówi, że opukiwanie serca i płuc jest często niemiarodajne.

 

Stoję na stanowisku, że każdym pacjentem trzeba się zajmować porządnie i należytą dokładnością z wykorzystaniem najbardziej dokładnych metod jakie znamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.