Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

To nie jest tak, że chcę być znana w całym kraju. Chodzi o dobrą opinię, o to aby ludzie ode mnie nie uciekali a raczej z chęcią przyjeżdżali na mój oddział, aby się nie bali leczyć :) Po przeczytaniu tylu różnorodnych opinii muszę poważnie się zastanowić.. Myślicie, że wizyta u czegoś takiego jak biuro karier jest wskazane, warto ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Używając słowa 'uznany' miałam na myśli to, że ma bardzo dobrą opinię np. W Polsce  :)

 

 

Dobra opinia w mieście/okolicy to ja rozumiem i sam bym chciał ale w Polsce to już są wysokie loty

 

Biuro karier , hm.. byłem raz powiedzieli mi żebym poszedł na farmację bo tyle aptek albo na biotechnologię bo to takie nowoczesne a na medycynie to się nie śpi ( moczy nogi w wiadrze z zimą wodą wręcz ) oraz nie ma się życia wiec nie warto tak się marnować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę nie ogarniam tego wątku. :)

 

Dostałem się na medycynę dzięki kursom maturalnym na które chodziłem przez dwa lata. Wyniki maturalne bez problemu wystarczyły na WUM. Na studiach się nie przemęczam, uczę się tylko tego co mnie interesuje i co przyda się w przyszłej pracy.  Resztę tylko w celu zdania egzaminu lub uzyskania odpowiedniej oceny. Noce zarywam nie nad książkami a na dyżurach przy pacjentach.

 

Studia są ciężkie nie ze względu na dużą ilość materiału (choć tak mówią osoby, które mają ambicję nauczyć się wszystkiego ze wszystkich przedmiotów) a na obowiązkowość zajęć. Żeby zaliczyć przedmiot trzeba mieć 100% obecności na seminariach. Jak jesteś chory to masz przerąbane i przy odrobinie pecha musisz powtarzać rok bo nie zrobiłeś 2 tygodni jakiejś dermy albo innego gówna. Do tego dochodzi przypadkowość zajęć - w jednym tygodniu zaczynasz o 7:15 i kończysz o 13 a w innym idziesz na 9 i wychodzisz parę minut po 11. Czasem pojawiają się kuriozalne kolokwia po południu albo w weekendy. Jeśli pracujesz dorywczo/na pół etatu to zapomnij o ustaleniu grafiku. 

 

Przyzwyczaj się, że podczas studiów będziesz na garnuszku rodziców. Znajomi w Twoim wieku będą zakładać rodziny, kończyć studia, zaczynać pracę, kupować mieszkania a Ty cały czas życie studenckie i proszenie rodziców o kaskę na nową bluzkę itd. Na zajęciach będą Ci nabijać głowę ideałami i całą magiczno-historyczno-tradycjonalistyczną otoczką suto zakropioną łaciną i opowieściami jak to pan doktor rozpoznał marskość wątroby bo zobaczył błyszczące paznokcie u pacjenta albo jak to łatwo rozpoznać zapalenie płuc bez RTG klp. Naburmuszeni docenci będą grzmieć z katedry jak ważna i przydatna w dalszym życiu będzie znajomość polimorfizmów genu TRKB659-ROT.

 

Na 6 roku studiów koledzy nagle przestaną dzielić się materiałami. Koleżanka, która zawsze wszystko wiedziała i tłumaczyła nabrała wody w usta. Wyścig szczurów nabiera tempa. Nagle okazuje się, że przy rekrutacji na staż liczy się średnia i każdy robi wszystko, żeby zdać jak najlepiej. Zaczną się kombinacje, odwołania, prawnicy i różne dziwne sytuacje przy zajmowaniu miejsc w szpitalach. Zaczną wychodzić różne rodzinne powiązania Przy odrobinie pecha możesz zostać oddelegowana do miejsca 100 km od swojego domu. Potem przygotowania do LEK i loteria z rezydenturami. Preferencje i marzenia niewiele się liczą - jest niewielka szansa, że dostaniesz się na wymarzoną specjalizację. Nagle nic od ciebie nie zależy. Liczy się przypadek, układ gwiazd na niebie, wybory kolegów, fantazja ministerstwa zdrowia i humor pań w urzędzie wojewódzkim więcej znaczą od nocek zarwanych na nauce do LEKu.

 

Po stażu rzucisz się w wir pracy (może jakimś cudem uda się z chirurgią). Dyżury, zarwane nocki, spięte pośladki nad książkami, praca do której nie jesteś kompletnie przygotowana - studia niczego tak naprawdę cię nie nauczyły. Wszystko zaczynasz od nowa... Do tego dojdzie szef skurwysyn-komuch, koledzy podrzucający świnie, pacjenci którzy dzisiaj się do ciebie uśmiechają a potem piszą skargę. Zaczną się różne polityczne przepychanki w których interes kliki kolesiów jest ważniejszy od dobra pacjenta. Konsultanci-kardiolodzy wrzeszczący pośrodku nocy do słuchawki jak śmiałaś ich budzić i jak jesteś taka mądra żeby rozpoznać zawał to lecz go sobie sama. Koledzy będą się śmiać, bo chcesz rozpoznać marskość wątroby u pacjenta z błyszczącymi paznokciami i odesłałaś do domu pacjenta z zapaleniem płuc bez RTG klatki. Szef na pytanie o rolę polimorfizmów genu TRKB659-ROT krzyknie oburzony: "To pani doktor tego nie wie?! I pani ma czelność nazywać się lekarzem?!"* Potem objedzie cię na korytarzu przy pacjentach, że użyłaś złego antybiotyku. On zawsze stosuje imipenem. Bo tak.

 

Okaże się, że jako młody lekarz jesteś warta tyle co kupa gówna i nadajesz się głównie do robienia papierów. Jeśli dasz się zahukać to skończysz jako sekretarka i zamiast uczyć się zawodu przez 5-6 lat specjalizacji będziesz uzupełniać historie choroby (szczególnie w specjalizacjach zabiegowych). Potem nagle zorientujesz się, że to już 4 rok specjalizacji a ty masz nadal do zrobienia 300 zabiegów. Tylko dlaczego nikt nie chce cię wpuścić na salę operacyjną? Ten młody syn profesora z innej kliniki już na 2 roku specjalizacji sam laparoskopowo wycina pęcherzyki. Już 4 razy przeciął przy tym drogi żółciowe i nie miał żadnych kłopotów. Tymczasem ty już 2 lata chodzisz po sądach i tłumaczysz się dlaczego na twoim dyżurze 98-letnia pacjentka ze zgorzelinowym wyrostkiem umarła na zawał serca. Jak to możliwe?

 

Jak już przebrniesz przez szok konfrontacji z prawdziwym życiem okaże się, że żeby zarabiać te 6-8 tysięcy musisz pracować przez 300 godzin w miesiącu. Dowiesz się, że miesiąc nie ma 30 dni tylko.... 720 godzin. Nie masz życia rodzinnego, nie masz czasu na kino, naukę, wakacje ani zakupy mebli do mieszkania. Wracasz do domu po 36h w pracy i kładziesz się spać bo nie masz nawet siły na prysznic. Dziecko?

Na 6 roku: "Niee - dopiero po stażu."

Na stażu: "Nieee - dopiero po pierwszym roku specjalizacji. Wtedy na pewno będzie wiecej czasu."

Na drugim roku specjalizacji: "Nieee teraz nie mam czasu - dopiero po egzaminie specjalizacyjnym"

Po egzaminie specjalizacyjnym: "Nieeeee - dopiero jak popracuję rok albo dwa w nowej pracy"

Po 3 latach: "Nieeee - dziecko urodzę jak tylko spłacę kredyt na dom"

Po kredycie: "O cholera! Nie mogę mieć dzieci! To już menopauza? Tak szybko?" 

 

Wakacje? "Pani doktor - od czerwca do października wszyscy są na urlopach! Nie ma kto pracować a pani mi tu przychodzi i prosi o urlop?! Wykluczone!"

Parę dni wolnego na kurs szkoleniowy? "Pani doktor - nie ma takiej możliwości. Mamy pełny oddział pacjentów, sezon grypowy, jeden z doktorów już się rozchorował. Nie ma mowy!"

 

Mam nadzieję, że udało mi się zarysować perspektywy młodego lekarza w naszym kraju :)

 

 

* Po polsku: "Nie mam pojęcia, ale udaję, że jestem najmądrzejszy, żebyś mi nie podskakiwała".

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A myślałaś, że największym problemem w pracy będzie dobranie koloru paznokci do koloru stetoskopu? :)

 

Wiesz, niektórzy wcale nie uważają tego co napisałem za wielki problem. Do wszystkiego można się przyzwyczaić :)

 

Nie myśl, że będzie jak w serialu. To bardzo ciężka praca, która zmusza do dokonania wielu ciężkich wyborów. Nie da się być lekarzem i jednocześnie realizować się jako człowiek gdzie indziej. Zawsze ktoś ucierpi - rodzina, dzieci, pacjenci... Bycie lekarzem to wybór pewnej drogi życiowej - szczególnie w Polsce. Wiele osób nawet na 6 roku studiów nie ma zielonego pojęcia co ich czeka w przyszłości.

 

 

Ah - i nie myśl, że lekarze to ludzie z jakąś misją/filozofią pomagania ludziom, ratowania życia, niesienia ulgi w cierpieniu albo rozwiązywania problemów innych. Większość kolegów pracuje dla kasy. Sporo jest jeszcze mentalności zeszłego systemu (przed 89'). ludzie którzy piastują funkcje kierownicze (profesorowie, ordynatorzy, dyrektorzy szpitali) to ludzie przesiąknięci jeszcze poprzednim systemem w którym łapówkarstwo, pijaństwo, donosicielstwo oraz wszelkiej maści skurwysyństwo było na porządku dziennym. Szczerze mówiąc sie dziwię się skoro jeszcze nie tak dawno temu doktor habilitowany z 3 specjalizacjami, kierownik kliniki zarabiał 2000 zł. I jak tu nie brać łapówek jak się trzyma w ręku ogromną władzę i możliwości a dostaje pensję tragarza.

Ciągle jeszcze funkcjonują w naszym pięknym kraju bastiony komuny - szpitale w których są układy "kolesi" służące zarabianiu kasy. Albo jesteś z nimi i w jakiś sposób wkupisz się w ich łaski (np. łóżko, łapówka, donosicielstwo, brudna robota) albo jesteś pionkiem z którym zrobią co im się podoba. Mentalność zmienia się powoli. Żeby coś się zmieniło musi minąć jeszcze kilka pokoleń. Ostatnio był na ten temat artykuł gdzieś na różnych stronach internetowych.

 

Nie mówię, że tak jest wszędzie, ale nie myśl, że idąc do pracy zostaniesz doceniona jako fachowiec i ktoś będzie miał interes w tym, żeby cię czegokolwiek nauczyć. Lekarze specjaliści doskonale wykorzystują braki kadrowe do windowania stawek. Po co ktoś ma cię uczyć robić gastroskopię skoro za dwa lata pójdziesz do prywatnego szpitala i wygryziesz go proponując w konkursie 75% jego stawki godzinowej? Dlaczego ktoś ma cię uczyć robić USG płodu skoro w prywatnym gabinecie bierze za to 150 zł/os? Żebyś mu zrobiła konkurencję? Dlaczego ktoś ma cię uczyć robić przeszczepy rogówki skoro otworzył z kilkoma kolegami prywatny szpital okulistyczny i bierze 15 000 zł za jeden zabieg?

 

Im będziesz bardziej ambitna tym szybciej podłożą ci świnię, podrzucą jakiegoś smroda albo wywołają aferę, żeby się pozbyć konkurencji. W medycynie jest tak jak w całym świecie, w każdym miejscu pracy, na każdym szczeblu. Są kombinacje, intrygi, wyścig szczurów. Głównym motywem wszelkich działań jest kasa.

 

EDIT

Miałaś marzenie, żeby przed 40 być dobrym specjalistą? Będziesz miała szczęście jeśli do tego czasu się nauczysz tego wszystkiego co powinnaś umieć.

Drugie marzenie - żeby być znanym? A po co Ci to? Jak chcesz być znana to zostań piosenkarką/modelką/prezenterką pogody! Bardzo łatwo być znanym lekarzem - doktor G. jest najlepszym przykładem. Kojarzy go więcej polaków niż Omenkę z TVN24 xD

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że łatwo nie jest, bo nigdzie tak nie ma, ale żeby aż tak ? Nie spodziewałam się.

Kot, dziękuję Ci za wypowiedzi, Twoje słowa napewno zapamietam na długo :)

P.S. Nie jestem typem 'damy', której najważniejszą sprawą jest wygląd :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że łatwo nie jest, bo nigdzie tak nie ma, ale żeby aż tak ? Nie spodziewałam się.

Kot, dziękuję Ci za wypowiedzi, Twoje słowa napewno zapamietam na długo :)

P.S. Nie jestem typem 'damy', której najważniejszą sprawą jest wygląd :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam po tylu latach rzucić studia i zmarnować taki ogrom pracy? O swoją przyszłość zawodową się nie martwię bo się przygotowuję odpowiednio do pracy. Za to uważam, że warto uświadamiać ludzi na co się porywają zanim będzie za późno. Myślę, że każdy powinien mieć możliwość zapoznania się z realiami przyszłego zawodu zanim zacznie naukę (lekarz, strażak, psycholog, filolog czy fryzjer). Bardzo dobrze, że koleżanka się pyta jak to jest być lekarzem, Ma szansę skonfrontować swoje wyobrażenia z rzeczywistością i może dzięki temu podejmie bardziej świadomą decyzję. Ja znałem zawód lekarza z "Na dobre i na złe" oraz "Ostrego dyżuru" zanim poszedłem na te studia.

 

Niektórzy są w stanie zaakceptować pewne uciążliwości tego zawodu, inni nagle budzą się z ręką w nocniku i potem żałują dokonanych decyzji. Ja nie żałuję póki co :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.