Skocz do zawartości

historia jak z horroru


godzia

Rekomendowane odpowiedzi

A ja się odchylam od zdania Szymona i tego przesadnego pseudohumanizmu, że doktor to przed każdym bucem, chamem i awanturnikiem powinien paść na kolana i spróbować go zrozumieć. Zdaję sobie sprawę, że wielu lekarzy to też takie buce i chamy, ale reakcja  niektórych "młodych doktorów" jest zbyt przesadna w drugą stronę i idealistyczna. A odchodzenie od procedur to proszenie się o kłopoty takie jak ten opisywany w tym artykule.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej na artykuły z gazeta.pl zawsze patrzę z przymrużeniem oka, uwzględniając poziom większości ich wypocin..

 

W tym wypadku do owych wypocin dołączono fragmenty zeznań lekarzy leczących pacjentkę, fragmenty opinii biegłych i fragmenty dokumentacji medycznej , więc możemy dokonać pewnej obiektywizacji.

 

Ja jej współczuję, ale poza złamaniem standardów w postaci robienia blokady w warunkach sali chorych, reszta to powikłania, które mogą wystąpić przy każdej procedurze medyczynej

 

Dodajmy jeszcze szalejącą Salmonellę, z którą  nikt nic nie robi, kwestię kolonoskopii, fatalną opiekę pielęgniarską i niewybredne żarty lekarzy na temat pacjentki. Znam dość dobrze kadrę pracującą na Banacha, bo wiele osób tam pracujących to moi koledzy i znajomi. Niekórych z nich cenię bardziej, innych mniej, innych wcale (nie dałbym im nawet psa do leczenia) i prawdę mówiąc podejrzewam, że historia żartów o gmeraniu palcem tu i ówdzie jest prawdziwa. Niestety trafiło na bardziej kumatą pacjentkę (wszak pacjent ma siedzieć cicho i dziękować niebu za to, że leczą go profesory) i zaczął się problem. Gdyby pacjentka pozwała doktora dowcipkującego o palcu dopiero byłaby zabawa ;]

 


ps. są osobowości pacjentów apropriori niebezpieczne dla lekarza o czym mówili przynajmniej u nas na psychiatrii i ta pani pod to podlega.

 

Ano, znam przypadki (na Banacha) gdzie do  pacjentki roszczeniowej wezwano psychiatrę i usiłowano zdiagnozować takie czy inne zaburzenie psychiczne.

 

O błędach lek. pisze się tylko w kontekście takim, że stwierdzono niby błąd, napuszcza się na lekarzy, a że więszość spraw jest umarzana to już o tym nie chcą pisać i prostować tzw. dziennikarze.

 

Gazety piszą najczęściej o grubych sprawach, które kończą się śmiercią lub częstym kalectwem. O drobnicy nikt nie pisze, bo nie są to sprawy medialne. W większości tego typu przypadków coś jednak jest na rzeczy, bo biegli orzekają, że doszło do takiego czy innego błędu czy zaniedbania.

 

Rzeczywiście większość spraw jest umarzana, ale ową większość stanowią sprawy drobne i absurdalne. Pacjenci podpisują zgody na zabiegi, są informowani o  możliwych powikłaniach, a potem próbują oskarżać lekarzy o błąd medyczny w sytuacji, gdy te powikłania wystąpią. Czasami  żądania pacjentów są cokolwiek dziwne - pamiętam przypadek pacjentki, która po złamaniu zażądała wykonania MRI  i densytometrii. Sprawę w prokuraturze oczywiście umorzono, poszła więc do sądu lekarskiego. OROZ także odrzucił skargę po rozpoznaniu, ale pacjentka wniosła apelację i sprawą musiał zająć się OSL.

 

Z drugiej strony głupota niektórych lekarzy (zwłaszcza w przypadku, gdy trzeba się tłumaczyć przed różnymi organami) jest po prostu porażająca - znam przypadki, gdzie osoby łamiące ewidetnie prawo (co  kończyło się błędem medycznym) nie miały sobie nic do zarzucenia twierdząc, że robią tak od lat i póki co  nikt jeszcze im z tego powodu nie umarł.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niech tak nie psioczy, bo i z zawału ją tam odratowali i zooperowali ropniaka kanału kręgowego.

 

Poczekam na wyrok, opinie ponoć są niejednoznaczne, stąd m.in. tyle lat to trwa, więc nie mówmy że wszystko jest czarno białe.

Ja szpital banacha znam z zajęć, kół i jako pacjent i poza fatalnymi warunkami na niektórych oddziałach złego słowa o poziomie lekrzy nie powiem i sam bym tam z wieloma bardziej złożonymi problemai kierował nawet najbliższe mi osoby.

Widziałem też co się dzieje w szpitalach powiatowych w wszelkich kwestiach - tam prokuratura by chyba musiała nowych ludzi zatrudniać, by ogarnąć to wszystko w kwestii leczenia itd - ale ludzie z małych miast, gorzej wykształceni, ze wsi nie są jeszcze tak roszczeniowi jak warszawska prawniczka, więc spraw nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niech tak nie psioczy, bo i z zawału ją tam odratowali i zooperowali ropniaka kanału kręgowego.

 

Fakt, to miło z ich strony, że zoperowali coś do czego sami się przyczynili. Zrobili jej wielką łaskę i powinna im postawić pomnik ;)

 

Tak na marginesie wypadałoby wspomnieć, że nie o wszystkich lekarzach poszkodowana wypowiada się źle.

 

Poczekam na wyrok, opinie ponoć są niejednoznaczne, stąd m.in. tyle lat to trwa, więc nie mówmy że wszystko jest czarno białe.

 

Owszem, nie udało się ustalić jednoznacznie wszystkich aspektów sprawy, o czym zresztą jest mowa w artykule. Niemniej jednak Salmonella nie wleciała oknem, bądźmy poważni  ;)

 

Szpital sam strzela sobie w stopę - przede wszystkim nie dostarczył całej niezbędnej dokumentacji (bo się zgubiła), była ona też niedbale prowadzona. W dodatku okazało się, że kopia wyniku hp różni się od oryginału. W przypadku, gdzie sąd orzeka, że zarzuty powódki iż wynik został sfałszowany nabierają realnego wymiaru szpital jest na straconej pozycji. Co więcej wersja lansowana przez szpital też jest dla niego w wielu aspektach niekorzystna.

 

Trzeba też powiedzieć, że to tylko jej wersja, w której ona się stawia w najlepszym świetle, a wszystkich innych w najgorszym. A jak było naprawdę to tylko możemy wziąć na to poprawkę i się domyślać...

 

W tym wypadku obok zeznań samej zainteresowanej mamy jeszcze zeznania świadków (także pracowników szpitala), dokumentecję medyczną i opinie biegłych. Opinie biegłych i zeznania świadków są zresztą przytoczone w artykule.

 

Zapewne po rozprawie apelacyjnej i zapadnięciu wyroku pojawią się kolejne artykuły. Zainteresowanym przypominam, że zgodnie z art. 45 Konstytucji RP rozprawa sądowa jest jawna, a z wnioskiem o udostępnienie orzeczenia sądowego w trybie informacji publicznej może wystapić każdy. Krótko mówiąc mozna się wybrać na rozprawę w charakterze widowni i zobaczyć co kto w czasie rozprawy mówi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zawodzie lekarza jedna z wazniejszych spraw jest przestrzeganie procedur w tym przypadku lekarzy po prostu ponioslo, jak mozna( o ile to prawda) odzywac sie do pacjenta w taki sposob jak pani ginekolog? Zarty lekarzy na temat pacjentow to chyba jednak cos zupelnie normalnego, komu sie to nie zdarza? Inna sprawa to to, ze te zarty nigdy nie powinny dosc do pacjentki. 

Wydaje mi sie, ze pierwsza kostka tego calego domina byl lekarz ktory zakladal blok, pewnie po prostu zawiodla go pewnosc siebie i rutyna. 

Poziom opieki pielegniarskiej pozostawia wiele do zyczenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem nieprzyjemność mieć zajęcia na Banacha i jakoś mnie to wszystko nie dziwi. Spotkałem się tam z niebywałym chamstwem i (jako że studenci widzą jedynie czubek góry lodowej i jedynie to co zostanie im ujawnione) sądzę, że takie sytuacje jak opisane w artykule mogły mieć miejsce. Poza tym wiem z własnego doświadczenia oraz z doświadczeń znajomych jak wygląda tam opieka nad pacjentami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powikłania się zdarzają, ale jeśli pojawiają się w przypadku nieprzestrzegania procedur i można to udowodnić, to bez dwóch zdań
wina leży po stronie medyków i nieważne czy pani miła i potulna czy wredna i roszczeniowa. Co to w ogóle za gadanie- "że domagała się transportu do inengo szpitala"- a co to ma do rzeczy?

Jeśli ropniak może być powikłaniem zabiegu- trudno. Jeśli zabieg wykonano niesterylnie, ze złamaniem zasad i standardów- to nie można powiedzieć "zdarza się" i wcale się pacjentce nie dziwię, że walczy o odszkodowanie. Gdyby podobna sytuacja dotyczyła  kogoś z mojej rodziny albo mnie- byłbym jeszcze bardziej zawzięty i roszczeniowy od tej pacjentki. Oprócz sprawy o błąd w sztuce, złożyłbym przynejmniej jeden pozew- przeciwko temu dowcipnisiowi. W sytuacji błędu medycznego i ciężkich powikłań obrażanie pacjenta to zagrywka której dopuścić może się tylko wyjątkowy bezmózg.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.