Skocz do zawartości

Studia medyczne dla mnie?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Moją głowę zadręczają myśli o tym trudnym, życiowym wyborze już od dłuższego czasu. Otóż po wprowadzonych reformach, idąc do drugiej klasy liceum muszę wiedzieć, co chcę robić w przyszłości. Powodem są zaczynające się wtedy rozszerzenia i przy zmianie zdania, np. w trzeciej klasie, nie byłabym w stanie nadrobić materiału. Jestem obecnie na profilu mat-fiz. Uwielbiam matematykę, myślę o pójściu po tym na SGH lub politechnikę (choć ta druga opcja średnio do mnie "przemawia"). Nie mam jednak pojęcia, na jaki kierunek, bo żaden nie wydaje mi się… Interesujący? Niestety już przy wyborze liceum rozważałam również zupełnie rozbieżną opcję.. Medycynę. Nie zdecydowałam się wtedy, ponieważ nie znoszę szkolnej biologii. Budowa roślin, różne, dziwne organizmy (gąbki). Boję się, że nauka do matury będzie mnie strasznie męczyć. Jednak myśli o medycynie wróciły, głownie dlatego, że interesuję się ludzkim organizmem, jaki wpływ na niego ma odżywianie, chorobami (czytam o tym wszystkim na co dzień), sam zawód lekarza wydaje mi się bardzo ciekawy. Do tego pewność zatrudnienia, o co w naszym kraju trudno, a nie oszukujmy się- to jest istotne. Mam 16 (i pół  :D ) lat, tak naprawdę nie mam pojęcia, jak wyglądają poszczególne zawody "od kuchni" i strasznie mnie frustruje to, że już muszę podejmować tak ważną oraz życiową decyzję...

Mój brat studiuje informatykę i na temat tego kierunku wiem sporo, natomiast nie mam w rodzinie żadnego lekarza, który mógłby mi udzielić jakichkolwiek informacji… Dlatego postanowiłam poradzić się na forum  Jak właściwie wyglądają studia, czy nauki faktycznie jest aż tak dużo, jak wszyscy straszą? Jesteście zadowoleni ze swojej decyzji?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same studia nie są jakieś szalenie ciężkie. Jest dużo nauki, czasem bardzo dużo, ale człowiek uczy się szybciej uczyć, uczy się, że nie ze wszystkiego będzie pięć i można i się wyspać, i na imprezę iść, i książkę poczytać, i zdać ;) Za to są cholernie nudne. Dwa lata kucia pierdół na pamięć, a potem upragnione kliniki i... godziny siedzenia na seminarkach. Jedyna motywacja to to, że kiedyś tam zostaniesz lekarzem.

 

Ja jednak ogólnie czas studencki wspominam nie tak źle, bo robiłam sporo rzeczy naokoło, miałam fajnych znajomych i jakoś szło ;D

 

A tak w ogóle za moich czasów rozszerzenia zaczynały się w pierwszej klasie, a ja przeniosłam się na biolchem w połowie drugiej ;) I dało radę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o kurde, white, co się stało? Berbelek na urlopie i się dogadaliście, że go zastąpisz czy rzeczywiście tak myślisz? :D

 

Ja sądzę, że skoro nie za bardzo widzisz się w ścisłym zawodzie, to spokojnie uderzaj na medycynę. I również uważam, że to nieprawda, że nie da się nadrobić materiału przy zmianie decyzji nawet w klasie maturalnej - SPOKOJNIE MOŻNA, bo od września do maja to kuuuupa czasu. Nie ma się co zniechęcać nauką o gąbkach, bo na maturze zwykle nie ma o to pytań, a i na medycynie nie przyda Ci się to do niczego. A skoro interesujesz się fizjologią człowieka - to czemu nie? Tylko życia kawałek rzeczywiście stracisz, ścieżka kariery jest długa i żmudna. Ale zawsze możesz zostać dietetyczką! To teraz bardzo na czasie i zdaje się być dochodowym biznesem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Same studia nie są jakieś szalenie ciężkie. Jest dużo nauki, czasem bardzo dużo, ale człowiek uczy się szybciej uczyć, uczy się, że nie ze wszystkiego będzie pięć i można i się wyspać, i na imprezę iść, i książkę poczytać, i zdać ;) Za to są cholernie nudne. Dwa lata kucia pierdół na pamięć, a potem upragnione kliniki i... godziny siedzenia na seminarkach. Jedyna motywacja to to, że kiedyś tam zostaniesz lekarzem.

 

To jakie studia są ciężkie? Cięższe od medycyny? I oczekuje poważnej odpowiedzi, a nie w stylu "dla mnie wiedza o teatrze byłaby ciężka, bo mnie teatr w ogóle nie interesuje". Powiedziałbym, że nie są trudne. Ale są na pewno ciężkie, ze względu na to co sama wymieniłaś: dużo nauki, dużo zajęć, nuda i niekończące się seminaria. No ale motywacja jest: po studiach bez problemu można zrobić specjalizacje z mikrobiologii czy rehabilitacji medycznej i zarabiać 500 euro miesięcznie. 

 

Moja rada dla Autorki wątku: zrób kosmetologię czy inną dietetykę, znajdź sobie bogatego męża, który Ci da pieniądze na zakład kosmetyczny i żyj sobie jak pączek w maśle. A jak myślisz o SGH to już jesteś mądrzejsza od nas tu wszystkich, więc nie wiem po co się pytasz jakiś frajerów na medycynie, co począć ze swoim życiem. Kierunki na SGH nie są interesujące? Medycyna też nie jest interesująca. Praca lekarza to nie artykuł popularnonaukowy ze Świata Wiedzy czy czegoś tam raz na miesiąc.

 

Jesteś młoda i głupia, jak każdy kiedyś był, dlatego kierujesz się pierdołami. A ja Ci powiem, że edukacja i czas pracy to inwestycja jak każda inna i musisz usiąść i się zastanowić czy Ci się opłaca, ile włożysz czasu, nerwów, jakie poświęcenia, a ile wyjmiesz z tego pieniędzy. Praktykowanie medycyny jest nieopłacalne. No chyba, że faktycznie ktoś jest tępy, a nie chce wykonywać pracy fizycznej to nic mu innego nie pozostaje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie da się uciec od tego, że studia x dla jednego będą ciężkie a dla innego lekkie. Równie dobrze mógłbyś zapytać jaka praca jest cięższa od przerzucania węgla.

I nie dla każdego najważniejsze jest napracować się jak najmniej i mieć z tego jak największe kokosy. Chociaż tacy bezideowcy jak Ty również spacerują po tym świecie. Ale na szczęście świat jest skonstruowany tak, że można robić to co się lubi i można też robić cokolwiek, byle dla jak największej kasy.

Pieniądze to nie wszystko, uwierz mi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Berbelek, nie nie są imo aż tak ciężkie ;D Nauki jest dużo, ale to może być czyste kucie, średnio ogarnięta małpa potrafi wyryć podręcznik czy seminaria (a często, bardzo często - giełdę) po przećwiczeniu na anatomii czy innym gównie. Są nudne - nie przeczę. Ale na jakim kierunku można połowę studiów opękać na seminariach, na których się śpi albo czyta książki, które kończą się o 13, 12 albo i czasem jedenasta - czas do miasta? Gdzie masz system blokowy, czyli przez dwa tygodnie się opierdalasz, a dwa dni przed zasiadasz do materiałów, wykuwasz i zdajesz?
 
Nie przeczę, że są bardziej lajtowe kierunki. Ale uważam, że np. na polibudzie są cięższe kierunki. Kierunki, na których trzeba myśleć, coś tworzyć. Na których uwalają 1/3 studentów co najmniej (i to nie tak, że biorą sobie repetkę za kilka tysiaczków i jadą dalej, a wylatują). Na których zdanie zależy od widzimisię profesora, co mi się nigdy nie zdarzyło. Zresztą na medycynie rzadko kiedy są egzaminy inne niż testy. Gdzie żeby zaliczyć przedmiot nie wystarczy obecność, a trzeba zdać kolokwium.
 
Wiem, że medycyna ma mnóstwo wad, zwłaszcza dla osób z "powołaniem", no ale inne studia to nie same zalety. Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.

 

Jak już, to zawód gorszy niż studia. Ale... mało kto zna bezrobotnego albo biednego lekarza ;p Może specka w stylu idziesz do gabinetu i kosisz sto pięćdziesiąt za dziesięć minut to z reguły zero miejsc, no ale w końcu każdy speckę zrobi i pracuje. A gabinecik otworzyć mozna prawie zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I nie dla każdego najważniejsze jest napracować się jak najmniej i mieć z tego jak największe kokosy. Chociaż tacy bezideowcy jak Ty również spacerują po tym świecie.

Pieniądze to nie wszystko, uwierz mi.

 

Czy te słowa na pewno kierowane są do mnie? W którym miejscu napisałam cokolwiek o pieniądzach? Owszem- pewność zatrudnienia jest istotną sprawą w wyborze studiów i to na pewno biorę pod uwagę. Nie jest to równoznaczne z wyobrażeniem sobie zawodu lekarza, jako super lekkiego, przyjemnego, a do tego z super wysokimi zarobkami. Nie spodziewam się tego oraz nie jest to moim życiowym celem. Nie jestem bezideowcem, a takie określenie jest wręcz dla mnie obelgą. Jestem bardzo ambitną osobą, wykształcenie jest dla mnie priorytetem i jedną z ważniejszych wartości, które cenię. Dlatego ten wybór jest dla mnie tak ważną kwestią oraz opcja, którą przytacza berbelek (mam na myśli fragment o znalezieniu bogatego męża) zupełnie odpada. 

 

Co do nadrabiania- teoretycznie się da, ale przy 6 godzinach fizyki oraz 8 matematyki w tygodniu nie byłoby łatwo. Oczywiście jak się bardzo chcę, to jest wykonalne, ale skoro jeszcze mam szanse zmienić decyzję (klasę)...

 

Na każdych studiach jest mnóstwo niepotrzebnych pierdół do wykucia- mój brat na informatyce uczył się zupełnie niepotrzebnego, już dawno nieużywanego języka programowania. Nigdy tego nie użyje, ale zdać musiał...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I nie dla każdego najważniejsze jest napracować się jak najmniej i mieć z tego jak największe kokosy. Chociaż tacy bezideowcy jak Ty również spacerują po tym świecie.

Pieniądze to nie wszystko, uwierz mi.

 

Czy te słowa na pewno kierowane są do mnie? W którym miejscu napisałam cokolwiek o pieniądzach? Owszem- pewność zatrudnienia jest istotną sprawą w wyborze studiów i to na pewno biorę pod uwagę. Nie jest to równoznaczne z wyobrażeniem sobie zawodu lekarza, jako super lekkiego, przyjemnego, a do tego z super wysokimi zarobkami. Nie spodziewam się tego oraz nie jest to moim życiowym celem. Nie jestem bezideowcem, a takie określenie jest wręcz dla mnie obelgą. Jestem bardzo ambitną osobą, wykształcenie jest dla mnie priorytetem i jedną z ważniejszych wartości, które cenię. Dlatego ten wybór jest dla mnie tak ważną kwestią oraz opcja, którą przytacza berbelek (mam na myśli fragment o znalezieniu bogatego męża) zupełnie odpada. 

 

Co do nadrabiania- teoretycznie się da, ale przy 6 godzinach fizyki oraz 8 matematyki w tygodniu nie byłoby łatwo. Oczywiście jak się bardzo chcę, to jest wykonalne, ale skoro jeszcze mam szanse zmienić decyzję (klasę)...

 

Na każdych studiach jest mnóstwo niepotrzebnych pierdół do wykucia- mój brat na informatyce uczył się zupełnie niepotrzebnego, już dawno nieużywanego języka programowania. Nigdy tego nie użyje, ale zdać musiał...

 

Wydaje mi się, że to było do berbelka ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.