Skocz do zawartości

Czy zdawać LEP we wrześniu zaraz po studiach?


mazzy

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! Czy zdawanie LEPu zaraz po studiach, we wrześniu ma sens? Zakładając, że nie chciałabym poświęcać całych ostatnich(!) wakacji na naukę. Czy samo przejrzenie poprzednich testów coś da? Właśnie teraz jest świeżo po wrześniowym LEPie, a ja będę w takiej sytuacji dokładnie za rok. Może z jednej strony nie warto w ostatnie wakacje zdawać żadnych egzaminów, ale z drugiej, skoro nie ma żadnych konsekwencji, może dobrze byłoby spróbować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem warto spróbować - a nóż widelec taki LEP udałoby się zdać i byłoby już "z głowy"? (ewentualnie pozostaje tylko kwestia poprawienia wyniku na lepszy, przy próbie dostania się na bardziej rozchwytywaną specjalizację)

Poza tym - nawet jak egzamin nie pójdzie - zawsze to jakieś doświadczenie, przydatne podczas faktycznej, "autentycznej" próby.

Ja na pewno będę próbować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważam podobnie jak Wy ;) Z opinii starszych kolegów słyszałem, że część podchodzi do wrześniowego LEPu troszkę z biegu i niektórym wynik starcza i mają to z głowy. A czy warto tracić ostatnie wakacje na ostre zasuwanie? To już chyba każdy musi sobie sam odpowiedzieć ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tak zdawałam w tym roku i nie żałuję. Zamierzam podejść jeszcze raz już dla samych punktów, ale zawsze zdane już mam i pełne prawo wykonywania zawodu jest już w garści. Poza tym faktycznie samo rozplanowanie taktyczne i organizacyjne egzaminu także mam z głowy. Myślę, że takie pierwsze podejście bez stresu plus wycieczka na koniec wakacji (bo nie pisałam w swoim mieście) są bardzo fajne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Trochę dziwne pytanie....

Jeśli uda się zdać wszystkie egzaminy w terminie i pozałatwiać formalności, to wręcz głupio nie skorzystać z dodatkowego podejścia bez żadnego ryzyka.

irytująca była jedynie konieczność podróży do Łodzi...

Zdać LEP można bez większych problemów (co zresztą jest logiczne: przy obecnym zapotrzebowaniu na lekarzy, nieopłaca się robić z LEPu egzaminu zaporowego).

Ja specjalnie jakoś się nie przygotowywałem- z dwóch powodów:

1. Szkoda mi było wakacji.

2. Jak niby mam się przygotowywać do egzaminu na którym padają tak idiotyczne pytania jak "kto jest autorem definicji promocji zdrowia" ?!

Efekt mojego podejścia może nie był imponujący (135 punktów), ale miło jest iść na staż mając LEP z głowy. Dla mnie szczególnie miło, bo nie planuję ubiegac się o rezydenturę, a więc od wymarzonej specjalizacji dzieli mnie już tylko czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po tegorocznych praktykach i mnóstwie nowych znajomości z ludzi rok, dwa lata starszymi i niekończącymi się rozmowami na ten własnie temat, wychodzi, że się opłaca. Nawet jeśli z biegu, bez przygotowań, to chociażby po to, żeby właśnie zobaczyć co i jak. Poza tym, ciągle słyszę że ze specjalizacjami ostatnio to jest tak, że trzeba trafić przede wszystkim w dobry czas. Mając już więc wtedy zdany LEP, jest łatwiej. Ja podejdę. *odpukać*

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym, co już zostało wyżej napisane. Warto zdawać LEP od razu po studiach, gdyż po pierwsze łatwo go zdać (ja po miesiącu niezbyt intensywnych przygotowań miałem wynik sporo ponad średnią), a po drugie wynik tak naprawdę nie jest najważniejszy w rozwoju dalszej kariery. Teoretycznie powinien on decydować, czy dostaniemy dane miejsce rezydenckie, czy nie. W rzeczywistości jednak wystarczy mieć na wymarzonym oddziale wpływowych znajomych lub "uchodzić" sobie miejsce pracując w kółku naukowym, chodząc na praktyki, odbywając staż, czy udzielając się w jakikolwiek inny sposób tak, by zdobyć przychylność szefa i całego zespołu.

Dodam, że nie doświadczyłem tego na własnej skórze, tę sytuację opisują starsi koledzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym, co już zostało wyżej napisane. Warto zdawać LEP od razu po studiach, gdyż po pierwsze łatwo go zdać (ja po miesiącu niezbyt intensywnych przygotowań miałem wynik sporo ponad średnią), a po drugie wynik tak naprawdę nie jest najważniejszy w rozwoju dalszej kariery. Teoretycznie powinien on decydować, czy dostaniemy dane miejsce rezydenckie, czy nie. W rzeczywistości jednak wystarczy mieć na wymarzonym oddziale wpływowych znajomych lub "uchodzić" sobie miejsce pracując w kółku naukowym, chodząc na praktyki, odbywając staż, czy udzielając się w jakikolwiek inny sposób tak, by zdobyć przychylność szefa i całego zespołu.

Dodam, że nie doświadczyłem tego na własnej skórze, tę sytuację opisują starsi koledzy.

Wszystko zależy od tego czy chcesz się ubiegać o rezydenturę czy nie. Do stypendium ministerialnego potrzebujesz LEPU i to jak najwyższego wyniku.

To prawda co piszesz na temat "wystarczy mieć wpływowych znajomych/plecy"- i tak niestety w naszym kraju jest i będzie chyba już zawsze. Dlatego np na chirurgię plastyczną nie ma co się pchać nawet z LEPem pod sufit. Te miejsca zawsze będą zarezerwowane dla krewnych i znajomych królika, a nawet jeśli jakimś cudem się uda- istnieje ryzyko, że młody ambitny lekarz trafi do papierowej roboty i zabiegówki nawet nie powącha.

Nie podoba mi się natomiast Twój negatywny stosunek do jak to określiłeś "uchodzenia, wydeptania sobie miejsca.

Studia medyczne otwierają drzwi do wolontariatów, kół naukowych etc. KAŻDY ma do tego prawo i KAŻDY ma takie MOŻLIWOŚCI.

Tylko większości po prostu się nie chce. Jest wielu studentów, którzy marudzą, że kończą studia i nie potrafią założyć cewnika, asystowac przy operacjach, odbarczyc odmę etc, "bo nas tego na studiach nie uczą", ale nie zadali sobie trudu, żeby poszukać miejsca, gdzie takie rzeczy są w zasięgu ręki. naprawdę można,.

Są ludzie, którzy robią dużo ponad minimum programowe studiów i pod koniec są gotowym półproduktem- nie trzeba ich uczyć podstaw, są zdolni do pracy i dalszego rozwoju bez konieczności patrzenia im na ręce i instruowania "chirurgiczne mycie wygląda tak/ nie dotykaj tego bo sie zbrudzisz/ taką ranę szyje się tak a nie inaczej". Bywa, że tacy ludzie dostają propozycję pracy i specjalizacji z etatu, ale pomijając sytuację wspomnianych wyżej "krewnych i znajomych królika" - nikt im nie proponuje pracy i płacy za ładne oczy, tylko dlatego, że coś z sobą reprezentują i na starcie są dla oddziału wsparciem, a nie obciążeniem (jak rezydent, którzy nigdy nie dotknął pacjenta poza zajęciami a ładnie napisał LEP- egzamin który nie bójmy się tego słowa- jest niepoważny).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ ja nie mam nic przeciwko dodatkowej pracy w szpitalu po zakończeniu obowiązkowych zajęć. Oczywiście, że bez tego nie da się nauczyć szycia, czy nawet cewnikowania, bo ćwiczenia na moich studiach polegały głównie na wysłuchiwaniu seminariów przez 2-3 h dziennie. Nie dziwię się też, że chętniej zatrudniane są osoby już przeszkolone i sprawdzone.

Chodziło mi o to, iż LEP, pomimo intencji urzędników, nie jest najważniejszym kryterium w rekrutacji na specjalizację, a zatem warto go zdawać od razu po studiach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.