Skocz do zawartości

Spzoz w mieście powiatowym , praktyki po 1 roku


hypersonic

Rekomendowane odpowiedzi

Drogi Kamilu pozwolę sobie się z tobą nie zgodzić

Co do 1 cytatu mojej wypowiedzi to nie chodzi o bycie wielkim doktorem a jedynie o to iż ścieleniem łóżek i "wynoszeniem basenów" w wielu miejscach nie zajmują się nawet pielęgniarki a pracownicy innego działu

A nie wiem co wykonywanie takich czynności ma do szacunku i pokory ?

W współczesnym świecie istnieje również silny podział obowiązków wiec po co trenować coś nie będącego nie wchodzącego w ich zakres

Lekarz ma leczyć a nie karmić itd

Było to w zakresie praktyk wiec to robiłem ale głownie tak jak pisałem skupiałem się na tym co może się przydać

Koledzy w klinicznych szpitalach słyszeli tylko teksty że przeszkadzają i się pałętają i nie robili kompletnie nic ,

Lekarz ma być profesjonalistą który zna się na tym co robi i robi to dobrze , przy okazji powinien być uprzejmy w stosunku do swojego pacjenta

.A wiec profesjonalizm i uprzejmość bo pacjenci "głosują nogami " oraz bo sam chciałbym by ktoś był dla mnie uprzejmy , plus daje z siebie wszystko bo tego wymaga ode mnie etyka i tyle

Ale co mają do tego wspomniane czynności to nie rozumiem

Kolejna kwestia , z obserwacji oraz rozmów ze starszymi kolegami wiem iż papierkowo robota towarzyszy studentom na wszelkich praktykach wiec praktyka która z braku wiedzy opiera się tylko na tym jest trochę nie na miejscu .

Nie rozumiem mnie źle nie jestem przeciwnikiem praktyk w POZ ale umiejscowienie ich po 2 roku ( w wypadku układu 6 letniego studiów ) jest trochę irracjonalne , później czyli po propedeutyce interny czy chorób dzieci ma to inny wymiar ale przed średnio .

Jestem teraz na 3 roku wiec wiem jak wygląda ta praktyka , są poradnie gdzie nawet papierkowej roboty się nie wykonuję bo

1 Druki maja podpisane pola wiec sobie przeczytam co mam wpisać

2 Wypełnia je pani na rejestracji a "doktor" się podpisuje i podbija

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również nie mogę się do końca zgodzin z Kaamilem.

Po pierwsze - praktyki pielęgniarskie praktykami pielęgniarskimi, pokora i szacunek tak - ale halo, praktyki, jak sama nazwa mówi, mają nas nauczyć czego praktycznego. Wkłucia, cewniki do oporu, zobaczyć coś ciekawego, nakreślić bądź podkreślić zainteresowania etc - tak to zawsze widziałem, bo takich podstawowych rzeczy nauczyć się po prostu trzeba, i to możliwie jak najszybciej. Na dobrą sprawę z tą pokorą i szacunkiem do chorego podczas praktyk po I roku - również mam wątpiwości...

Ewentualnie dodałbym tutaj inny aspekt praktyk pielęgniarskich - pokora i szacunek do pracy pielęgniarki...

Ja akurat praktyki po I roku robiłem na chirurgii urazowej i ortopedycznej - tak więc wiadomo, odprawa pielęgniarska, pielęgnacja pacjentów, pościele, wkłucia etc. Jednak po tygodniu czasu ordynator oddziału wraz z jednym z fajniejszych lekarzy powiedzieli wprost, że chcą nam coś pokazać - i tak zaczęło się chodzenie na operacje, USG, do poradni etc. Z solidnymi wstawkami teoretycznymi - a że byliśmy wprost po anatomii, łatwo było dużo rzeczy zrozumieć. BTW - praktyki robiłem właśnie w mniejszym szpitalu, powiatowym.

Po drugie - co do szpitali powiatowych właśnie. Jasne, że nie ma co uogólniać, jednak nie jedna osoba już to wspominała i nie jedna zapewne będzie wspominać. Tam gdzie mniej studentów - tam łatwiej się czegoś nauczyć. Choćby i z najprostszego względu - jeśli na oddziale jest 10 studentów i zostaną wysłani do tej samej czynności, to każdy z nich robi 1/10 tego, co robiłby samodzielnie. A jeśli chodzi o "ciekawostki", w których po prostu nie mogą być obecni wszyscy praktykanci, trzeba mieć albo szczęście albo kolokwialnie mówiąc "wtyki". Być może właśnie należysz do tych szczęśliwców, co do wszystkiego byli brani - jednak wiedz, Kaamil - nie wszyscy tak mają...

Do tej pory robiłem praktyki pielęgniarskie, internistyczne, chirurgiczne i ginekologiczne w szpitalu powiatowym, zaś pediatryczne w szpitalu klinicznym. I fakt - nauczyłem się wiele zarówno na oddziałach nie-klinicznych jak i klinicznych, ale jednak było widać to, że pracy było mniej na oddziale klinicznym - po prostu musiałem się z nią dzielić z innymi. Ostatecznie nie narzekam, bo poza typowymi praktykami pracowałem "naukowo", więc i tak pracy nie brakowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do tej pokory to zależy od człowieka (jak wszystko zresztą) - na roku mamy "kolegę", który na praktykach pielęgniarskich powiedział, że "on nie będzie karmił pacjentów, bo to uwłacza jego LEKARSKOŚCI" - także tego... -.- stanowcza większość, mam nadzieję, jest normalna i nie zachowuje się w ten sposób, ale typom jak wyżej wymieniony przydałoby się wręcz, żeby ktoś nim trochę "popomiatał" i żeby mu to może w głowie przewróciło trybiki we właściwy sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do tej pokory to zależy od człowieka (jak wszystko zresztą) - na roku mamy "kolegę", który na praktykach pielęgniarskich powiedział, że "on nie będzie karmił pacjentów, bo to uwłacza jego LEKARSKOŚCI" - także tego... -.- stanowcza większość, mam nadzieję, jest normalna i nie zachowuje się w ten sposób, ale typom jak wyżej wymieniony przydałoby się wręcz, żeby ktoś nim trochę "popomiatał" i żeby mu to może w głowie przewróciło trybiki we właściwy sposób.

no właśnie o to chodzi i większość nie jest normalna, większość ma spaczone mniemanie o sobie, o tym jak to Pana Boga za nogi trzymają studiując medycynę. Stąd taki zimny prysznic dla co po niektórych na pewno wyjdzie na dobre. Zresztą sorry - niektórzy mają taka z góry roszczeniową postawę, że się nie dziwię, że nikt niczego nie chce ich nauczyć.

ps. z moich obserwacji dyżurowych wynika że większość osób >2 roku nie potrafi dobrze wykonać zastrzyku i.m. lub i.v. - ciekawe czy dlatego że wybierali złe szpitale czy raczej dlatego, że mieli takie czy innego spaczone podejście i oczekiwania od swoich praktyk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ps. z moich obserwacji dyżurowych wynika że większość osób >2 roku nie potrafi dobrze wykonać zastrzyku i.m. lub i.v. - ciekawe czy dlatego że wybierali złe szpitale czy raczej dlatego, że mieli takie czy innego spaczone podejście i oczekiwania od swoich praktyk.

Myślę że dlatego iż na praktykach powyżej pierwszorocznych by robić zastrzyki trzeba samemu wyrazić zainteresowanie i udać się do pielęgniarek bo tak z automatu to się trafią do papierków

Dochodzi też kwestia że w klinicznych szpitalach nie dość że obłożenie pielęgniarkami jest sporo i nawet pierwszaki nie zawsze mają jak to taki trzeciak musiałby jeszcze z nimi konkurować o pacjenta

A w ramach zajęć jak jestem teraz na 3 roku to w program żadnego przedmiotu nie wchodziło nic związanego z zastrzykami wiec dopiero w po tygodniu( bo wcześniej miałem obserwować a później oddziałowa nie miała czasu by omówić teorię ) praktyk po 1 roku

A wracając do ogółu moich praktyk to i tak byłem uznany za bardzo aktywnego bo w latach wcześniejszych jak ktoś się u nich trafił to był o wiele mniej chętny do pracy

A 2 piętra niżej na internie to praktykanci nie chodzili od 7 do 14 tylko 10-12 i nie codziennie

A co do jego "lekarskości " czy trzymaniu Boga za nogi , każde ekstremum jest zjawiskiem niekorzystnym

Ale naprawdę nie rozumiem jakiegoś nacisku na naukę pokory przez konkretne czynności

Każdemu należy się szacunek i tyle

Czy by mieć szacunek i pokorę powinienem przez jakiś okres życia być drwalem albo pracować na budowie ?

Wg mnie nie jest to potrzebne , a poza tym nie lubię długotrwałe pracy fizycznej , mam to szczęście że charakteryzuję się jakimś poziomem (nie mi go oceniań) błyskotliwości wiec pokierowałem życiem tak by nie musieć pracować w ten sposób .

To nie oznacza że próbuje nazywać się lepszym , to nie o to chodzi ale istnieje pewien podział obowiązków i pewnych konsekwencji działań

Mogę mieć light w gimnazjum i liceum , nie dawać nic z siebie i zostać salową a mogę być ambitny i zostać lekarzem

Wspomniani ignoranci i ludzie z symptomem Boga to 1 strona medalu , ale sugerowanie nabywania pokory i szacunku w taki a nie inny sposób to drogą w kierunku drugiej skrajnosci

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam chyba sily wczytywac sie w cala dyskusje ale chcialem tylko dodac ze praktyki u lekarza med rodzinnej po 2. roku uwazam za niezbyt sensowne. Poniewaz sa jednak konieczne to ja bedac na nich jeszcze raz staralbym sie wykorzystac je niejako do kontynuacji praktyk pielegniarskich - na tyle na ile to mozliwe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam chyba sily wczytywac sie w cala dyskusje ale chcialem tylko dodac ze praktyki u lekarza med rodzinnej po 2. roku uwazam za niezbyt sensowne. Poniewaz sa jednak konieczne to ja bedac na nich jeszcze raz staralbym sie wykorzystac je niejako do kontynuacji praktyk pielegniarskich - na tyle na ile to mozliwe.

a potem ktoś z rodziny pyta czy do okulisty to aby trzeba mieć skierowanie, czy rodzinny może wypisywać jakiś lek na refundację jak nie ma papierka od specjalisty, czy może zlecić USG szyi i nic - nie wie się, bo tego nie uczą, a dowiedzieć się całych formalności, niezwykle ważnych można u lekarza POZ. Nie wspominając o biegłym pisaniu wszelkich recept, w tym na psychotropy oraz opanowania głównych nazw handlowych leków i dawek. 2 rok w POZ to był wstęp, na 4-ym roku za to można się było bardzo fajnie zrealizować i wiele się nauczyć (przynajmiej u mojej rodzinnej lekarki)., stąd takie spojrzenie z góry że nie, no nie jest bezsensu.

ps. u rodzinnego czas spędzony w zabiegowym gdzie robi się średnio 10-15 zastrzyków czy kilkanaście zapisów EKG uważałbym za tym bardziej stracony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie u wszystkich rodzinnych robi się tyle zapisów EKG czy zastrzyków

Recepty wypełnia się komputerem a nazwy i dawki też lub z tabelek

Podsumowując najważniejsze argumenty podały już z każdej strony wiec dalsza dyskusją nie wnosi nic a jedynie zaśmieca

Szanuję twoją opinie aczkolwiek mam własną

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podobnie jak nie u wszystkich (w wręcz u mniejszości) są komputery i wyszukiwanie wszystkiego w książeczkach i potem chorzy mówią pod gabinetem "jak to doktór się leków nie douczył". Cóż co kto lubi, co kto woli - udowadniam jedynie, że z praktyk w POZ (zwłaszcza w takim układzie jak u nas: 2+4 rok) można bardzo wiele życiowej praktyki zdobyć - znacznie trudniejszej do nauki niż zrobienie ekg czy wkłucia się i.m. czy s.c. w mojej ocenie.

Również odpozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla praktyk w POZ można znaleźć jeszcze jedno ciekawe zastosowanie - gabinet USG. przy pozytywnie nastawionym i przede wszystkim cierpliwym lekarzu (jak mój rodzinny, który pokazywał mi za każdym razem trzustkę tak długo, aż w końcu zaczęłam sama ją widzieć xD) można się nauczyć COŚ widzieć w tej całej biało-szaro-czarnej masie, co wcale takie proste nie jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.