Skocz do zawartości

Na granicy humoru - wrażenia pacjentki!


dr Mateusz Palczewski

Rekomendowane odpowiedzi

No właśnie, jak tu się zapytać czy w ogóle odezwać, skoro wszyscy wpajają w człowieka przekonanie, że powinien sam to wiedzieć a jak nie wie to niech pójdzie i w jakimś kącie spali się ze wstydu (ale tak, żeby ścian nie pobrudzić).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze się nie spotkałam, ze złą reakcją asystenta na pytanie studenta. Raczej nam powtarzają, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. Czasami faktycznie jest tak, że asystenci posługują się jakimiś skrótami, które są banalne i oczywiste, niemniej póki się raz ich nie rozwinie, to mogą być niezrozumiałe. I jeżeli nawet pada "no co wy, nie wiecie tego?" to bez sarkazmu. Może to kwestia szczęścia do asystenta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

P.S. pozdrawiam grupę, którą wyrzuciłem z zajęć ;) Wiem, że jeden z was ma tu konto; przede mną nic się nie ukryje ;) Jak już się panowie domyją i przestanie od nich śmierdzieć wódką i fajami poproszę o nauczenie się niedokrwistości i przygotowanie psychicznie na codzienne wejściówki przez cały czas trwania bloku.

Oj, MedFor.me zyskuje nowe oblicze. Fajny tekst.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, wolałabym nie przyjść wcale niż przyjść ziejąca alkoholem ;]

gorzej, że czasami tak wychodzi, że zajęcia są nieodrabialne (przynajmniej u nas tak czasem jest - no a już na pewno nie da się odrobić, bo zachlałem wczoraj:D), kolega od początku roku już parę razy na niezłym kacu się pojawił (przyznaję ze wstydem, że mi się też raz zdarzyło...)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się też wydaje, że dużo zależy od konkretnych osób i grupy. W mojej mogę powiedzieć, że jest zawsze spoko, ale na grupę znajomych mógłbym powiedzieć, że asystenci się ciągle uwezmą... ale jednak nie jest do końca to prawda, bo nam się czasem trafiają Ci sami i okazuje się, że jest super. Myślę więc jednak, że narodowość narodowością (a i za tym oczywiście przyzwyczajenia itd), ale duże różnice są także w poszczególnych grupach.

Nina, niezły cytat ... w ten sposób lekarze mogliby dowiedzieć się przypadkowo od dziecka dość istotnych informacji ;) oczywiście mówię półżartem.

Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Studenci z English-Division są lepiej traktowani od Polaków- fakt. Przynajmniej na naszej uczelni. Przykłady: chirurgia- w pierwszym semestrze było ok, w drugim prowadzącemu dali ED, a my nie mielismy zajęć WCALE. Oficjalny prowadzący nas olał, a zastępstwa też się nie doczekaliśmy. Chirurgii uczyłem się na wolontariacie.

Inna klinika, inny prowadzący: skończył zajęcia po 15 minutach, bo umówił się na tą godzinę z ED. Nas po prostu grzecznie bo grzecznie, ale wywalił i olał moczem ciepłym.

2. Kilka razy odrabiałem zajęcia z ED i muszę przyznać, że sprawiają zazwyczaj wrażenie mocno zainteresowanych. Słuchają, zadają pytania. Owszem- niektórą są takie, że wstyd, bo odpowiedź jest na pierwszej stronie dowolnego skryptu, ale...

...u nas wygląda to znaczenie gorzej. Panuje kult średniactwa- najlepiej nic nie umieć i się nie odzywać. Sytuacja zmienia się na 2 tygodnie przed egzaminem- wtedy na zajęciach sami uczeni, sypią dawkowaniem leków i pytają o rzeczy oczywiste, żeby pokazać jak się orientują w temacie. Plus jeszcze 2 koleżanki, które przez cały rok zadają pytania po których wszyscy łącznie z prowadzącym robią facepalm

"a w jakim procencie zdarza się.....",

"a czy u eskimosów dawkowanie...?"

ZAWSZE na 5 minut przed końcem zajęć, kiedy każdy już ustawia bloczki startowe żeby jak najszybciej wypruć do domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no ja dzisiaj widziałam "własnoocznie" traktowanie my vs ED...hmmm...

-my mamy być punkt 8.00 (chociaż zajęcia wg planu zaczynają się 8.15), 3 spóźnienia są równe jednej nieobecności - obcokrajowcy przychodzili spóźnieni po 40 minut i słowa wyrzutu nie słyszałam

-dla nas zasada jest zawsze w stylu "radź sobie sam" - ED mieli porozwieszane kartki-drogowskazy do sali w stężeniu 3/m2, a spóźnionych pani sekretarka osobiście zaprowadzała do sali (nie, żeby na nas darła się przy każdej możliwej okazji) - rozumiem, że mogą mieć problem z językiem, ale nie przesadzajmy

-nie wiem jak u nich, jak ja się spóźniam to wyrażam skruchę i jakieś oznaki kultury, oni spóźnieni ani nie pukają, zero jakiegoś "sorry" czy czegokolwiek...

Argument "oni płacą" totalnie do mnie nie trafia - nawet jeśli oni płacą więcej niż nasi studenci, to dla większości Polaków wydatek 20tys/rok (czy nawet więcej) też nie jest takie hop-siup...wg tego ED trzeba głaskać, polskich niestacjonarnych traktować obojętnie, a na dziennych patrzeć spode łba, "bo oni nie płacą"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia jest zupełnie odwrotnie.

A ja tu dla odmiany widzę sporo prawdy ;) Tak się składa, że mam zajęcia i z engliszami i z Polakami więc mam porównanie jak to wygląda w obu przypadkach.

A studenci z Polski wolą sobie w książce sprawdzić. Ja mam takie wrażenie.

I wielu asystentom zdarza się polskich studentów za to krytykować.

Polscy studenci czasami traktują pacjenta jak dzikie zwierzę, które w każdej chwili może na nich skoczyć i odgryźć głowę ;) Bywa tak, że jedna-dwie osoby coś tam robi przy pacjencie, reszta stoi albo robi inne rzeczy totalnie nie związane z badaniem. U zagramanicznych tego póki co nie zaobserwowałem, są bardziej wyrywni jeśli o badanie chodzi.

A że Polak zapił dnia wcześniejszego to przecież się zdarza.

Niektórym się zdarza zbyt często. Wąchanie alkoholowych smrodów nie jest miłe ani dla mnie ani dla pacjentów.

A anglojęzycznym często samo zadawanie pytań i cieniutkie książeczki wystarczają do zdawania egzaminów.

U nas akurat nie ma różnicy. Angielskojęzyczni i Polacy uczą się z tej samej książki.

Moja koleżanka ostatnio złośliwie stwierdziła, że Polacy koczują pod gabinetem chcąc przełożyć kolokwium podczas gdy Englisze siedzą i na to kolokwium się uczą zamiast uprawiać koczownictwo i polowanie na asystenta prowadzącego.

Matt nie wiem gdzie uczysz ale chyba nie w Szczecinie, ...

wiadomo że wszystko to kwestia konkretnych osób, ale:

artykuł na pewno nie o nas - u nas brak rozdziału na gr arabskie czy norweskie - jest jedno ED ...

co do wiedzy - zdecydowanie ED uczy sie mniej i to zwykle ze skryptu dla pielęgniarek ... mówią mi to znajomi z ED którym żal było na niektórych zajęciach jak słuchali kolegów ... examy zwykle w pierszym terminie takie jak nasze - i to dokładnie takie same jak nasze, te same pytania - ofc pisali po nas w odstepie kilku dni ...

poza tym mają po 8 terminów i oni NIE powtarzają roku - tacy genialni ... że maja po 8 terminów ?

nikt mi nie powie, że ED wie statystycznie więcej od nas ...

większość asystentów u nas nie lubi z nimi zajeć prowadzić bo zadają głupie pytania i poprawiają wejściówki po 100x

co do polskich:

fakt jest taki że z tym alkoholem się czasem zdarza - częściej niż w ED - kwestia kultury, bo jak widać tu punktuje ED i za to szacunek. Zdecydowanie jestem za tym by takich studentów wywalać, a w szczególności nie dopuszczać do pacjentów ...

Pić można dopuki ciągle robisz swoje - jak ktoś przychodzi pijany to błędem byłoby nie wyrzucić ... tu trzeba zrozumieć że lekarz odpowiada za życie, a wiadomo że nikt nei chce lecieć samolotem z pijanym pilotem ...

Wnioski:

większosć studentów przychodzi na zajęcia wiedząc że to nie na zajęciach się dowie wszystkiego na examin tylko z książek, nagradzać kogoś za głupie i oczywiste pytania to utwierdzać w przekonaniu że można nie wiedzieć podstaw ... gratulacje ...

dalczego większość nie bada ? bo fakt jest taki że badają tylko Ci którzy widzą w tym dla siebie przyszłe zastosowanie np. nikt u mnie nie widział opukiwania serca przez lekarza więc nikt tego nie ćwiczył, takie rzeczy sie w pl według większości nie przydają, a z moich obserwacji wynika że ci chcący wyjechać uczą sie wszystkiego bo wiedzą ze wszystko się może przydać

jak sie ma zajecia po 6 osób a ED po 2 to chyba daje się tu odczuc różnice w traktowaniu, prawda ? jak są we 2 to wiecej sie naucza i sie nie boją przy asystencie bo pomyśli ze problem komunikacyjny, pokaże i pogłaszcze, jak sie jest w 6 to każdy sie boi czy że źle zrobi i dostanie opier*** najlepiej przy pacjencie.

Nie chcę tu bronić takiej postawy bo każdy powinien ćwiczyć badanie ( tak jestem z tych co wyjadą ), a zawsze, nawet w 20 osób jak sie chce to można nauczyć poćwiczyć, zawsze sie można w gr spotkać i coś przetrenować razem ... ael fakt pozostaje ze mamy trudniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.