Ranking
-
dr Mateusz Palczewski
Administrators192Punkty2966Zawartość -
Newman
MD114Punkty1107Zawartość -
Kot
MD112Punkty440Zawartość -
devitto
MD76Punkty774Zawartość
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 08/07/11 uwzględniając wszystkie działy
-
Eutanazja
9 punktówMyślę, że w samym kościele istnieją na ten temat różne opinie, ale "oficjalny głos" jest jeden - zero eutanazji. Bez jakiejkolwiek relatywizacji, wyjątków itp. Pytanie co to oznacza? W końcu różni ludzie mają różne definicje tego pojęcia. Pojawiają się kolejne problemy - co nazywamy życiem. Czy przyjmujemy, że śmiercią człowieka jest śmierć mózgu? Śmierć części mózgu? Ostatnie uderzenie serca? A co ze stanem wegetatywnym? I wreszcie dyskusje etyków nad eutanazją "czynną, "bierną" - czyli wyciągnięcie sondy przez którą pacjent jest odżywiany to eutanazja czynna a nie podawanie do niej pokarmu bierna? A co z respiratorami, sztucznym płucosercem, końskimi dawkami katecholamin? Widziałem kiedyś na OIT gnijące zwłoki podłączone do ECMO, respiratora, 10 pomp z lekami, wewnętrznego stymulatora serca, nieudane zakończenie operacji kardiochirurgicznej - w końcu życie jest święte, powinniśmy je ratować za wszelką cenę póki jest szansa na cud. Jakiś absurd... Ja jestem za eutanazją rozumianą jako celowe uśmiercenie osoby, która jest nieuleczalnie chora bez realnych szans na wyzdrowienie i której komfort życia praktycznie nie istnieje (np. niemożliwy do opanowania ból nowotworowy, tetraplegia, zależność od respiratora) przy czym jest ona w stanie w sposób niebudzący wątpliwości wyrazić takie życzenie. Taka "procedura" powinna być odpowiednio uregulowana prawnie (np. wymagać rozprawy sądowej i zgody sądu, który zasięga opinii specjalnie powołanej komisji złożonej np z psychologa, specjalisty od choroby na którą cierpi pacjent, specjalisty zajmującego się medycyną paliatywną). Dzięki temu wyeliminujemy możliwość "nadużycia" takiej procedury np. przez krewnych żądnych spadku. Zyskamy pewność, że takie życzenie jest przemyślaną świadomą decyzją danej osoby a nie skutkiem depresji czy wręcz współczucia dla opiekującej się chorym rodziny. Sam mam okazję mieszkać z 86 letnim dziadkiem chorym na chorobę Alzheimera. 3x dziennie zmieniam mu pieluchy, karmię go, myję, daję leki, piorę jego ubrania, ścigam się z nim w środku nocy do lodówki, żeby czegoś z niej nie wyrzucił i pilnuję kuchenki bo czasem dziadek ma ochotę ugotować zupę w pustym garnku. I nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby go "zeutanazjować" - no może raz kiedy miał biegunkę i przez 4 godziny myłem całe mieszkanie. Wszyscy jesteśmy święcie oburzeni słysząc o rodzinach oddających swoich seniorów do domów opieki, szpitali - ale ja jestem w stanie ich zrozumieć co oczywiście nie znaczy, że sam tak robię. Czy zawsze możemy ich tak bezrefleksyjnie oceniać? Argumenty emocjonalne przytaczane przez niektórych polityków: "jak eutanazja będzie dozwolona to każdy będzie mógł uśpić babcię" wypaczają moim zdaniem obraz sprawy. Dyskusja wokół eutanazji powinna być prowadzona w sposób merytoryczny. Co więcej, dzięki niej można będzie poruszyć pewne kwestie, które obecnie zostały skutecznie zamiecione pod dywan. Chodzi mi konkretnie o położenie ciężko chorych ludzi wypisywanych z OITów, po wypadkach, chorobach neurologicznych typu miastenia, SM, GBS, ciężkich zatruciach, udarach itp. Osób którymi nikt się nie interesuje - są sparaliżowane, niezdolne do samodzielnej egzystencji, wymagają 24h uwagi ze strony rodzin. Ich ojcowie, synowie, żony, mężowie rezygnują z pracy, sprzedają samochody, uczą się pielęgnacji, biorą kredyty aby móc zapłacić za opiekę i rehabilitację (wieloletnią, wielospecjalistyczna opiekę). Takie sytuacje niszczą rodziny, sprawiają wiele cierpień. Chorzy czują że są ciężkim brzemieniem dla swoich rodzin, są pełni obaw, źli na swój stan, pogrążają się w depresji, uzależniają się od alkoholu i leków - stąd apele w stylu Janusza Świtaja, sparaliżowanego motocyklisty z tetraplegią podłączonego do respiratora. On nie chciał swojej śmierci - chciał ulżyć swoim rodzicom, którzy wszystkie siły i pieniądze przeznaczyli na opiekę nad nim. Bliscy takich osób zamiast rozwijać się w pracy, odpoczywać, cieszyć życiem spędzają CAŁE LATA przy łóżkach ukochanych osób, bez chwili wytchnienia, urlopu, świąt, wolnej soboty czy niedzieli. Jest to praca ponad siły każdego człowieka, godna kanonizacji. A nie można nikogo zmuszać by został świętym! Czy zatem powinniśmy pozbawiać takich ludzi życia? Nie musimy! NFZ robi to skutecznie za nas - po prostu nie pomaga takim ludziom w żaden sposób. To eutanazja ukryta pod ładnym garniturem ministra zdrowia i prezesa NFZ. Chorzy ludzie i ich zmęczone rodziny nie mają siły, żeby palić opony przed sejmem więc można ich spokojnie olać. Zamiast zastrzyku skutecznie zabiją ich powikłania, którym nikt nie zapobiegał bo nie było na to pieniędzy: odleżyny, zatorowość płucna, sepsy. Do tej pory był to bagatelizowany problem, nawet w krajach "bardziej rozwiniętych" od naszego. Na szczęście za granicą coraz więcej się o tym mówi - może u nas też się zacznie. Może zamiast szukać emocjonujących tematów zastępczych w stylu "mordowania babci bo jest za stara" zajmiemy się realnymi problemami. P.S Chciałbym także zauważyć, że w Polsce nie każdy jest katolikiem i członkiem kościoła, co więcej, nie każdy katolik ma taki sam stosunek do eutanazji jak kościół. Prawo w naszym kraju powinno uwzględniać coś więcej niż tylko system wartości jednej grupy ludzi (oczywiście w granicach rozsądku).9 punktów
-
Medycyna - i co dalej?
8 punktówHej widzę, że masz kryzys Nie martw się - na początek powiem Ci, że to nie pierwszy i nie ostatni kryzys w Twoim życiu Wybrałaś sobie bardzo trudne studia o których wiele osób marzy i wielu nigdy nie będzie dane ich zacząć. Obracając się w środowisku studentów medycyny łatwo o tym zapomnieć. To wielki sukces sam w sobie, mimo, że może wydawać się, że to nic niezwykłego. Studia nie mają na celu przygotować Cię do przyszłej pracy - one mają wtłoczyć w Ciebie ogrom wiedzy z której jedynie niewielka część do czegokolwiek się przyda. Na studiach nie nauczysz się rozpoznawać i leczyć chorób - nauczysz się zdawać kolokwia i egzaminy. Cała reszta dopiero gdy zaczniesz "naprawdę" pracować. Uważasz, że jesteś "głupia" i będziesz złym lekarzem? Nic bardziej mylnego - jak pochodzisz po szpitalach zobaczysz jakie głupoty robią ludzie z doktoratami i kilkoma specjalizacjami. Na praktykach odwiedzaj różne oddzialy w różnych szpitalach, chodź na dyżury w ramach kół naukowych - zobaczysz jak wygląda prawdziwa praca i jaka specjalizacja Ci odpowiada a która nie. Na studiach się tego nie dowiesz bo będziesz albo siedziała na seminariach albo stała na korytarzu z asystentem albo chodziła na obchody. Nie da się w ten sposób liznąć "specyfiki" danej specki. Może spodoba Ci się medycyna ratunkowa bo dużo się dzieje, może chirurgia bo masz zacięcie do manualnych rzeczy, interna bo lubisz główkować i myślisz wszechstronnie, pediatria bo dzieci nie kłamią i są szczere. Jest też wiele specjalizacji o których w ogóle nie mówi się na studiach jak audiofonologia, medycyna pracy albo zdrowie publiczne. Nie każda polega na pracy w szpitalu i operowaniu. Są też bardziej "biurowe" zajęcia. Jeśli masz talent organizacyjny możesz iśc w kierunku zarzadzania ochrona zdrowia - zrobić drugie studia w tym kierunku. Pamiętaj, że Twoim celem będzie pomoc pacjentowi - uczciwe i sumienne diagnozowanie i leczenie a nie rozmawianie z nim o teatrze czy przygrywanie mu na harfie! Nie przejmuj się innymi i ich "skomplikowanym" życiem. Każdy z nas jest inny - jest w czym innym dobry, ma inne zainteresowania ale to nie znaczy, że jest mniej czy bardziej wartościowy. Każdy jest wartościowym człowiekiem i zasługuje na szacunek. Jeden jest bywalcem teatrów i wystaw, inny znakomicie gra na skrzypcach, jeszcze inny umie nad sobą pracować, programować w C++, podróżować stopem po świecie czy budować modele samolotów. Są tacy co świetnie biegają, tacy co grają w szachy i tacy co świetnie jeżdżą na nartach. Każdy z nas ma prawo do wyboru takiej grupy znajomych jaka mu odpowiada i w której czuje się dobrze. Przyjeżdżając do "wielkiego miasta" na studia możesz żyć tak jak chcesz. Nie musisz niczego robić na siłę. Jeśli uważasz, że brakuje Ci towarzystwa to po prostu znajdź taką grupę ludzi, która ma podobne zainteresowania i której będzie się czuła dobrze. Może jakieś duszpasterstwo akademickie? Uczelniany teatr? Organizacja studencka w rodzaju IFMSA,/EMSA? AZS? Koło naukowe? Chór? Karate? Taniec towarzyski? Clubbing? Brydź? Masz setki opcji! Nie wybieraj "bo w dużym mieście to wypada coś robić". Jeśli najbardziej odpowiada Ci siedzieć w domu i się uczyć to zawsze znajdziesz kogoś, kto ma takie same preferencje. I nie znaczy to że jesteś gorsza albo nie nadajesz się na lekarza. Nie musisz być dusza towarzystwa, brylować na parkiecie i wygrywać zakłady z chłopakami kto wypije więcej drinków. Ze mnie koledzy śmiali się, jak opowiadałem im że oglądałem jakiś śmieszny filmik na youtube - oni go widzieli już dawno albo zwracali mi uwagę, że chodzę w spranej koszulce. I co? Zmieniłem kolegów na takich dla których ważny jest człowiek i szacunek do niego a nie szpan, pokazówa i lans. Chcesz wyjść do teatru? Popytaj ludzi co jest ciekawego, poszukaj w necie i idź z koleżanką - na pewno chętnie się z Tobą wybierze na spektakl. Nie chcesz chodzić do teatru, nie interesuje Cię to? Możesz iść na piwo, kręgle, basen, cokolwiek! Możesz robić to co chcesz, to co lubisz i w towarzystwie osób, z którymi czujesz się dobrze. Stres bierze się z tego, że istnieje rozbieżność między naszymi oczekiwaniami a rzeczywistością. Możesz albo dostosować rzeczywistość do swoich oczekiwań albo pogodzić się, że tych oczekiwań nie spełnisz i zrezygnować z nich. Nie wszystko od nas zależy. Byłem niedawno na szkoleniu dla młodych lekarzy finansowanym ze środków UE z zakresu radzenia sobie ze stresem, asertywności, rozwiązywaniu konfliktów, komunikacji itp. Dowiedziałem się bardzo wielu ciekawych rzeczy. Może za parę lat jak będziesz na stażu też będziesz mogła w czymś takim uczestniczyć? Są to rzeczy których nie nauczysz się sama a bardzo przydają się każdemu w całym późniejszym życiu. Kończę mój przydługi wywód. Reasumując: Nic nie musisz - możesz robić to co chcesz. Nie przejmuj się innymi - jesteś dla siebie najważniejszą osobą na świecie. Rób wszystko tak, aby nie mieć wyrzutów sumienia i pretensji do siebie. Nie musisz spełniać niczyich oczekiwań.8 punktów
-
Grafiki i animacje związane z medycyną
7 punktówOd kiedy zobaczyłam to zdjęcie, słowo "mięśniak" traktuję jeszcze bardziej dwuznacznie7 punktów
-
Konkurs: najlepszy med-demotywator
7 punktów
-
Kobiety w chirurgii :)
7 punktówMiałem okazję pracować z paniami chirurgami, pracowałem nawet w szpitalu gdzie ordynatorem chirurgii ogólnej i szczękówki były dwie kobiety. Panom na początku się nie podobało, bo nastąpiła całkowita zmiana stylu pracy na oddziale. Wcześniej zabiegi zaczynały się o godzinie 10, a nawet 11, doproszenie się o papiery czasami graniczyło z cudem i panował chaos delikatnie mówiąc. Objęcie kierownictwa przez panie sprawiło, że zabiegi zaczynały się punktualnie i wszystko chodziło jak w zegarku. Szczególnie zabawna historia wiąże się z jedną z pań. Miała ksywkę Barbie ze względu na to, że do pracy ubierała się tak jakby 10 minut wcześniej zeszła z wybiegu. Jak ją nasi chirurdzy zobaczyli to zastanawiali się czy pani w ogóle będzie w stanie utrzymać skalpel Okazało się, że skalpelem włada nie gorzej niż niejeden chłop, a i przekląć potrafi jak potrzeba.7 punktów
-
Medycyna - i co dalej?
5 punktówNie martw się! Nie jesteś sama! Myślę, że zdecydowana większość ludzi jest rozczarowana medycyną. Myślę, że również większość żałuje wyboru. Z drugiej strony, ten zawód ma jeden plus: bezpieczeństwo zatrudnienia, co w dzisiejszych czasach nie jest takie oczywiste. I powiedzmy sobie szczerze dotyczy to KAŻDEGO absolwenta. Nawet najgłupszego, najmniej nadającego się. Średnio inteligentny szympans w tym kraju jakąś tam medycynę może praktykować i z głodu nie umrze. Również nie trzeba mieć bogatych starych ze znajomościami, żeby sobie jakoś radzić. Bo w innych branżach to już nie jest takie oczywiste, trzeba być albo najlepszym i ostro zapierdalać, albo rodzice ustawieni, albo znajomości itd.itp. Dobra opcja to nie jest, ale dobrych nie ma, bo życie jest do dupy, trzeba się z tym pogodzić. Spójrz na siebie, sama piszesz, że pochodzisz z prowincji, z biednej rodziny, wiodłaś proste, chłopskie życie. I co ty niby mogłabyś robić prócz tej medycyny? Zostałabyś tam i co byś robiła w polu pracowała? W urzędzie gminy (masz znajomości?)... ? Skończyłabyś uniwerek i sprzedawałabyś ciuchy w zarze? A może być kancelarię adwokacką w Warszawie otworzyła? Medycyna to nie raj, ale to też nie śmierć głodowa, nie trzeba być najlepszym, żeby jakoś dawać sobie radę, wrzuć na luz.5 punktów
-
Ile zarabia się na stażu podyplomowym?
5 punktówEj ej czy Wy aby nie przeginacie? "A żyć jak królowa to będziesz, ale za pieniądze swojego gacha." co to za język w ogóle?! Wiem, że każdy mierzy swoją miarą, ale bez przesady z tymi ciętymi uwagami. Po pierwsze: nie każdy musi robić staż i potem mieszkać we Wrocławiu. Jest masa innych miast w Polsce, w których przyjmą Was z otwartymi rękami i w których 1800zł starczy na samodzielne życie. Świat naprawdę nie kończy się w promieniu 30km od stolicy Dolnego Śląska. Po drugie: płaca stażysty jest mała, to fakt, ale nie spodziewajmy się kokosów będąc ludźmi świeżo po studiach, którzy de facto jeszcze się uczą i niewiele potrafią. Mnie bardziej martwi pensja rezydencka, która powinna być o wiele wyższa. Po trzecie: uczmy się języków póki jesteśmy młodzi. Na szczęście jeszcze nikt lekarzom w Polsce nie przywiązał żelaznych kul do nóg i możemy jechać gdzie chcemy. Pytanie tylko, czy o to w tym wszystkim chodzi i czy to jest wyjście z tej, coraz bardziej beznadziejnej, sytuacji?5 punktów
-
Kontakt z pacjentem - super!
4 punktySzczerze mówiąc po skończeniu studiów trochę inaczej wyobrażałem sobie jak wygląda nasz zawód. Owszem, jak każdy student brałem udzial w praktykach, potem stażu, ale... dopiero teraz, gdy jestem dzień po dniu, tydzień po tygodniu na jednym oddziale udało mi się poznać lepiej prawdziwe oblicze zawodu lekarza. Heh, na pewno będę je poznawał przez wszystkie kolejne lata swojej pracy, ale już tych naszych realiów chyba trochę liznąłem Rozwlekam ten wstęp celowo. Chciałbym choć trochę uzmysłowić być może czytającym to studentom, że czymś całkiem innym jest przypatrywanie się z boku czy nawet uczestniczenie w procedurach tak z doskoku jak ma to miejsce choćby na praktykach, a czymś innym przejęcie obowiązków lekarza-pracownika oddziału. Tak z perspektywy czasu żałuję, że wtedy kiedy jeszcze mogłem łazić za lekarzem, przypatrywać się, i analizować jego decyzje bez konieczności podejmowania samemu decyzji, nie robiłem tego dużo, dużo częściej A teraz? Jednego dnia byłem jeszcze stażystą, a niemalże drugiego sam musiałem przyjmować, diagnozować i leczyć - BOMBA! Taka bardzo pozytywna bomba ale i też wyzwanie, bo nagle się okazuje, że podanie dziecku zwykłego leku przeciwbólowego wymaga rozważenia preparatu, dawki, przeciwwskazań, drogi podania itp, itd No, ale takie podobno są początki. Idziemy dalej! Nasz zawód jest wspaniały, nawet u nas w kraju! Swojego czasu usłyszałem cytat z wywiadu z Profesorem Religą, w którym Profesor mówił, że: [...] jedynie osoba dojrzała emocjonalnie potrafi ocenić, czy chce poświęcić życie praktyce lekarskiej. [...] Kiedy lekarz dostaje dyplom i decyduje się wykonywać ten zawód, musi podporządkować całe swoje życie ratowaniu życia innych ludzi. Medycyna to służba ludziom, którym lekarz w żadnej sytuacji nie może odmówić pomocy. W tym sensie lekarz nigdy nie kończy pracy, ponieważ zawsze musi być do dyspozycji. Poza tym wychodząc ze szpitala opuszcza swoich pacjentów tylko fizycznie, bo zabiera ich problemy ze sobą. Z moją dojrzałością emocjonalną na pewno mogę dyskutować. Podporządkowywanie całego życia dla pomocy innym ludziom też brzmi dość idyllicznie. Powiem Wam jednak jaką drogę do tej pory przeszedłem aby w cytacie Pana Profesora odnaleźć swoje miejsce. Tak jak już wspomniałem, kiedy taki żółtodziub jak ja przychodzi do pracy wcale nie wie co tak na prawdę go czeka. A tu odprawa, obchód, zlecenia, zabiegi, status, przebiegi, skierowania, wypis, rozliczenie, wypis, rozliczenie, wypis, rozliczenie, wypis, wypis, dobra .. na rozliczenia nie mam już dziś sił. Która godzina? 17? Trzeba zbadać pacjentów i trochę z nimi w końcu porozmawiać! U pacjentów wszystko w porządku, dowiedujesz się przy okazji kto jaki film ostatnio oglądał i czemu w szkole nie ma już ocen tylko uśmieszki, słoneczka i inne znaczki. Jest 17:10, a po wyjściu od pacjentów nie pamiętam już o całej górze wypełnionych wcześniej papierów. Trudno, skoro u nas w kraju póki co musi ich tyle być żeby wykonywać ten zawód to "let it be" Jak dla mnie, te kilka chwil w ciągu dnia przy pacjencie rekompensuje wszystko. Wracając jeszcze do słów Pana Profesora - gdyby od samego początku liczyć na regularną pracę "od do" i wysokie zarobki można bardzo łatwo ulec frustracji. Kiedy dostrzeżemy, że istotą naszej pracy jest pacjent, okaże się że nie będziemy chcieli zamienić naszego zawodu na żaden inny. To takie moje przemyślenia po kilku miesiącach pracy - czekam na Wasze komentarze!4 punkty
-
Zatroskany chłopak
4 punktydyżury nocne i całodniowe na studiach? Ja bym się na Twoim miejscu mocno zastanowił gdzie i co ona robi w nocy, bo raczej na pewno nie studiuje4 punkty
-
Chcę zostać chirurgiem
4 punkty
-
Jak się uczyć od 1 LO do matury ?
4 punktyTrochę nie ogarniam tego wątku. Dostałem się na medycynę dzięki kursom maturalnym na które chodziłem przez dwa lata. Wyniki maturalne bez problemu wystarczyły na WUM. Na studiach się nie przemęczam, uczę się tylko tego co mnie interesuje i co przyda się w przyszłej pracy. Resztę tylko w celu zdania egzaminu lub uzyskania odpowiedniej oceny. Noce zarywam nie nad książkami a na dyżurach przy pacjentach. Studia są ciężkie nie ze względu na dużą ilość materiału (choć tak mówią osoby, które mają ambicję nauczyć się wszystkiego ze wszystkich przedmiotów) a na obowiązkowość zajęć. Żeby zaliczyć przedmiot trzeba mieć 100% obecności na seminariach. Jak jesteś chory to masz przerąbane i przy odrobinie pecha musisz powtarzać rok bo nie zrobiłeś 2 tygodni jakiejś dermy albo innego gówna. Do tego dochodzi przypadkowość zajęć - w jednym tygodniu zaczynasz o 7:15 i kończysz o 13 a w innym idziesz na 9 i wychodzisz parę minut po 11. Czasem pojawiają się kuriozalne kolokwia po południu albo w weekendy. Jeśli pracujesz dorywczo/na pół etatu to zapomnij o ustaleniu grafiku. Przyzwyczaj się, że podczas studiów będziesz na garnuszku rodziców. Znajomi w Twoim wieku będą zakładać rodziny, kończyć studia, zaczynać pracę, kupować mieszkania a Ty cały czas życie studenckie i proszenie rodziców o kaskę na nową bluzkę itd. Na zajęciach będą Ci nabijać głowę ideałami i całą magiczno-historyczno-tradycjonalistyczną otoczką suto zakropioną łaciną i opowieściami jak to pan doktor rozpoznał marskość wątroby bo zobaczył błyszczące paznokcie u pacjenta albo jak to łatwo rozpoznać zapalenie płuc bez RTG klp. Naburmuszeni docenci będą grzmieć z katedry jak ważna i przydatna w dalszym życiu będzie znajomość polimorfizmów genu TRKB659-ROT. Na 6 roku studiów koledzy nagle przestaną dzielić się materiałami. Koleżanka, która zawsze wszystko wiedziała i tłumaczyła nabrała wody w usta. Wyścig szczurów nabiera tempa. Nagle okazuje się, że przy rekrutacji na staż liczy się średnia i każdy robi wszystko, żeby zdać jak najlepiej. Zaczną się kombinacje, odwołania, prawnicy i różne dziwne sytuacje przy zajmowaniu miejsc w szpitalach. Zaczną wychodzić różne rodzinne powiązania Przy odrobinie pecha możesz zostać oddelegowana do miejsca 100 km od swojego domu. Potem przygotowania do LEK i loteria z rezydenturami. Preferencje i marzenia niewiele się liczą - jest niewielka szansa, że dostaniesz się na wymarzoną specjalizację. Nagle nic od ciebie nie zależy. Liczy się przypadek, układ gwiazd na niebie, wybory kolegów, fantazja ministerstwa zdrowia i humor pań w urzędzie wojewódzkim więcej znaczą od nocek zarwanych na nauce do LEKu. Po stażu rzucisz się w wir pracy (może jakimś cudem uda się z chirurgią). Dyżury, zarwane nocki, spięte pośladki nad książkami, praca do której nie jesteś kompletnie przygotowana - studia niczego tak naprawdę cię nie nauczyły. Wszystko zaczynasz od nowa... Do tego dojdzie szef skurwysyn-komuch, koledzy podrzucający świnie, pacjenci którzy dzisiaj się do ciebie uśmiechają a potem piszą skargę. Zaczną się różne polityczne przepychanki w których interes kliki kolesiów jest ważniejszy od dobra pacjenta. Konsultanci-kardiolodzy wrzeszczący pośrodku nocy do słuchawki jak śmiałaś ich budzić i jak jesteś taka mądra żeby rozpoznać zawał to lecz go sobie sama. Koledzy będą się śmiać, bo chcesz rozpoznać marskość wątroby u pacjenta z błyszczącymi paznokciami i odesłałaś do domu pacjenta z zapaleniem płuc bez RTG klatki. Szef na pytanie o rolę polimorfizmów genu TRKB659-ROT krzyknie oburzony: "To pani doktor tego nie wie?! I pani ma czelność nazywać się lekarzem?!"* Potem objedzie cię na korytarzu przy pacjentach, że użyłaś złego antybiotyku. On zawsze stosuje imipenem. Bo tak. Okaże się, że jako młody lekarz jesteś warta tyle co kupa gówna i nadajesz się głównie do robienia papierów. Jeśli dasz się zahukać to skończysz jako sekretarka i zamiast uczyć się zawodu przez 5-6 lat specjalizacji będziesz uzupełniać historie choroby (szczególnie w specjalizacjach zabiegowych). Potem nagle zorientujesz się, że to już 4 rok specjalizacji a ty masz nadal do zrobienia 300 zabiegów. Tylko dlaczego nikt nie chce cię wpuścić na salę operacyjną? Ten młody syn profesora z innej kliniki już na 2 roku specjalizacji sam laparoskopowo wycina pęcherzyki. Już 4 razy przeciął przy tym drogi żółciowe i nie miał żadnych kłopotów. Tymczasem ty już 2 lata chodzisz po sądach i tłumaczysz się dlaczego na twoim dyżurze 98-letnia pacjentka ze zgorzelinowym wyrostkiem umarła na zawał serca. Jak to możliwe? Jak już przebrniesz przez szok konfrontacji z prawdziwym życiem okaże się, że żeby zarabiać te 6-8 tysięcy musisz pracować przez 300 godzin w miesiącu. Dowiesz się, że miesiąc nie ma 30 dni tylko.... 720 godzin. Nie masz życia rodzinnego, nie masz czasu na kino, naukę, wakacje ani zakupy mebli do mieszkania. Wracasz do domu po 36h w pracy i kładziesz się spać bo nie masz nawet siły na prysznic. Dziecko? Na 6 roku: "Niee - dopiero po stażu." Na stażu: "Nieee - dopiero po pierwszym roku specjalizacji. Wtedy na pewno będzie wiecej czasu." Na drugim roku specjalizacji: "Nieee teraz nie mam czasu - dopiero po egzaminie specjalizacyjnym" Po egzaminie specjalizacyjnym: "Nieeeee - dopiero jak popracuję rok albo dwa w nowej pracy" Po 3 latach: "Nieeee - dziecko urodzę jak tylko spłacę kredyt na dom" Po kredycie: "O cholera! Nie mogę mieć dzieci! To już menopauza? Tak szybko?" Wakacje? "Pani doktor - od czerwca do października wszyscy są na urlopach! Nie ma kto pracować a pani mi tu przychodzi i prosi o urlop?! Wykluczone!" Parę dni wolnego na kurs szkoleniowy? "Pani doktor - nie ma takiej możliwości. Mamy pełny oddział pacjentów, sezon grypowy, jeden z doktorów już się rozchorował. Nie ma mowy!" Mam nadzieję, że udało mi się zarysować perspektywy młodego lekarza w naszym kraju * Po polsku: "Nie mam pojęcia, ale udaję, że jestem najmądrzejszy, żebyś mi nie podskakiwała".4 punkty
-
Gastroenterologia
4 punktyA ja zgodzę się jak nabardziej z tym, że praca za darmo jest upokorzeniem. Zarówno dla osoby podejmującej się wolontariatu, jak i dla całego środowiska młodych lekarzy. Trzeba sobie jakoś w życiu radzić, a nie dawać się w 4 litery kopać do 40 r.ż. Nie ma miejsca na daną speckę? Można zmienić województwo, można wyjechać za granicę, Jest naprawdę trochę możliwości. Taka forma powinna być zakazana w kodeksie pracy. Wolontarycznie to można pomagać w hospicjum, a nie zasuwać po 6 latach studiów 40h/tydz. plus dyżury...4 punkty
-
Ile zarabiają lekarze rezydenci?
4 punkty---> 1. Nie wiem czy studiowałeś w PL, ale w klinikach to jest zasada, że jedenasta - czas do miasta, no maksymalnie do 13. Oczywiście potem nie do domku tylko na chałturkę. Studiowałem w Polsce. Wiem, że na klinikach często tak wygląda. Ale przypatrz się dobrze kto tak robi: o 12 nie wychodzi rezydent tylko specjalista z wieloletnim stażem i najczęściej z plecami- taki komu niespecjalnie można wytknąć że się opieprza. Rezydent raczej pracuje w wyznaczonych godzinach i poza nimi. Kliniki zresztą są specyficzne i w wielu przypadkach niespecjalnie nadają się jako przykład. Poza klinikami, zwłaszcza poza wielkimi ośrodkami, gdzie naprawdę potrzebni są ludzie do pracy- nie ma lekko. Rezydent zapiernicza ostro. --->2. Przecież jak pracujesz w Niemczech jako rezydent to dostajesz tam pewnie około średniej krajowej, czyli trochę więcej, niż ich pensja minimalna, hłe hłe, czyli trochę więcej niż tokarz, ślusarz etc.etc.. wielki pan dohtór. Do 17 siedzisz i zapieprzasz, a nie jak u nas, że pogaduchy w dyżurce. Dyżurami nic nie nadrobisz, bo stawki marne. A inżynierowie z niemieckiego przemysłu stali, chemii, samochodów czy co oni tam jeszcze mają, śmieją się, że jesteś dziad. Nie wiem ile wynosi średnia krajowa w Niemczech. Nie interesuje mnie to za bardzo. Podobnie nie interesuje mnie co sobie o mnie myśli anonimowy niemiecki spawacz czy inny pracownik. Owszem- zapieprzam, ale zgodziłem się na to świadomie. Lubię swoją pracę, uwielbiam chirugię i nie zamieniłbym tego zapieprzu na ploty w dyżurce. Nawet podstawowa stawka jest jak dla mnie ok i niespecjalnie potrzebowałbym więcej. Więcej dostaję, bo są jeszcze nadgodziny(operacja się przedłuża, coś się dzieje na oddziale i trzeba zostać etc) i dyżury, które wg mnie są naprawdę nieźle płatne. A czy więcej zarabia facet lakierujący samochody w fabryce Volkswagena- wisi mi to. Zarabia dużo? Dobrze dla niego. Co mnie to obchodzi? Za swoją pracę dostaję tyle, że spokojnie jestem w stanie się utrzymać. Ani specjalnie nie oszczędzam (mam swoje wydatki), ani nie rozwalam zarobionej kasy na bzdety- pod koniec miesiąca zawsze zostaje mi ponad 1000 euro na koncie. Ja nie widzę powodów do narzekań ;p Generalnie mam wrażenie, że wypowiadając się w tym temacie po prostu powtarzasz jakiś zasłyszany slogan. Pewnie nie sprawdziłeś, nie porównałeś, tylko łyknąłeś to bez wahania i teraz powtarzasz jak prawdę objawioną.... Cóż- nie jest tak jak piszesz ---->A w USA jeszcze gorzej, bo jak czytałem, tam się na rezydenturze z roboty nie wychodzi, a w przeliczeniu na PLN to się zarabia 200 000 zł. Interes życia. W USA dobrze ustawieni są lekarze już ze specjalizacją. Szczególnie niektóre dziedziny są mocno dochodowe. Jedna rzecz w Twoich wypowiedziach bardzo zwraca uwagę i aż ciśnie się pytanie: a czegoś się spodziewał? Nikt Ci nie powiedział, że medycyna jest ciężka i trzeba zapieprzać? Oczekujesz, że po studiach zaczniesz pracę i będzie polegała ona na plotach przy kawie w dyżurce i zgarnianiu dużej kasy za to że łaskawie pokażesz się w szpitalu w białym fartuchu? Czego oczekujesz i czego się spodziewasz? ;p4 punkty
-
serial komediowy "Stażyści"
4 punktyWitam, Serial jest dalej rozwijany, jutro ukaże się kolejny odcinek po dłuższej przerwie. Więcej info jest w obrazku z załącznika. Pozdrawiam.4 punkty
-
Status: Pacjent dobry/stabilny?
4 punktyJak jesteś w prowincjonalnym szpitalu i uważasz, że pacjent ma ostrą chorobę, której nie jesteś w stanie zdiagnozować to wysyłasz go karetką do ośrodka, gdzie taka diagnostyka jest możliwa. Będziesz odbarczać tamponadę serca bo pacjent w ciężkim stanie ma ciche tony serca? Nie. Wyślesz go do ośrodka kardiologicznego, gdzie najpierw zrobią mu echo żeby potwierdzić rozpoznanie a potem odbarczą również pod kontrolą ECHO. Podejrzewasz, że głośny szmer to pęknięcie przegrody międzykomorowej w następstwie zawału serca. A może to czynnościowa niedomykalność zastawki trójdzielnej? Może pęknięcie mięśnia brodawkowatego? Żaden kardiochirurg się do takiego pacjenta nie dotknie bez echa. A może się okazać, że ten szmer wcale nie wyglądał tak jak opisywali w książce - dlatego podałem kilka przykładów, które teoretycznie można zróżnicować w ręką w majtkach. Ale tylko teoretycznie. Ile tamponad słuchałaś stetoskopem? Ile odm opłucnowych wypukałaś przed zrobieniem RTG? To są rzadkie rzeczy i jest niewielu lekarzy, którzy mają wystarczające doświadczenie, żeby decydować inwazyjnych metodach leczenia na podstawie samego wywiadu i badania klinicznego. Objawy bywają zwodnicze - widziałem duże odmy, które nie dawały ściszenia szmeru pęcherzykowego i BARDZO ciche tony serca u całkowicie zdrowych osób. Parę razy się naciąłem i tylko badanie dodatkowe zlecone przez starszych kolegów uratowało mi tyłek. Chcesz opukiwać klatkę piersiową u chorego z wypadku z połamanymi żebrami, po RKO, w rękawiczkach lateksowych umazanych krwią, w sali w której chodzi, pracuje, krzyczy, jędzy 15 osób? Na pewno wiele wypukasz. Chcesz usłyszeć szmer 1/6 na korytarzu oddziału wewnętrznego, gdy naokoło biegają pielęgniarki, sanitariusze, rodziny, brzęczą alarmy w salach? A co mówi Ci jego głośność? Wada może być tak mała, że wręcz nieistotna albo tak duża, że już nie mają gdzie występować turbulencje. Pacjent ma niewydolność serca - ale równie dobrze w wyniku przebytego zawału lub kardiomiopatii. Wywiad jest pomocny, ale czy pacjent z kardiomiopatią nie może mieć zawału? Na studiach kardiolodzy męczyli nas z różnicowaniem wad zastawkowych na stetoskop - byli mądrzy bo każdy pacjent miał wcześniej wykonane echo, więc doskonale wiedzieli co gdzie się zwężyło. Głupie studenty słuchały i dupa. Potem wkraczał asystent i opowiadał o tym jak te wszystkie tony się rozdwajają, zdwajają, chuchają, dmuchają i promieniują. U większości pacjentów tak NIE BYŁO. Te umiejętności nie są potrzebne bo mamy metody bardziej czułe i swoiste, które zmniejszają ryzyko naszego błędu, śmierci pacjenta i zwiększają jego szanse na wyzdrowienie. "Traktat o tętnie" to była całą gruba książka. Tyle mądrości z których tradycja przechowała do naszych czasów bardzo wiele. Tylko, że napisano go 200 lat PRZED tym jak metodą leczenia topielców zaczęło być wdmuchiwanie dymu tytoniowego przed odbyt... Mam takie dyżurne pytanie, które zadałem kilkudziesięciu asystentom przez 6 lat studiów: "Jaka jest czułość i swoistość osłuchiwania klp w wykrywaniu zapalenia płuc?" NIGDY nie dostałem na to pytanie odpowiedzi. Fajnie jest być asystentem na uczelni i sprzedawać dzieciakom banialuki jak to doktor Haus za pomocą stetoskopu i świeczki zdiagnozował tocznia. Potem ludzie idą do pracy i orientują się, że starzy lekarze, z ogromnym doświadczeniem nie korzystają wcale z niektórych starożytnych recept. Dlaczego? Bo nie chcą mieć procesu. Należy stosować te metody, które według obecnej wiedzy medycznej są najskuteczniejsze i najpewniejsze. Możesz tłumaczyć prokuratorowi, ze wydawało Ci się, że po lewej stronie nie było odgłosu bębenkowego. Tylko dlaczego Pani nie zrobiła RTG a pacjent umarł? Pacjent z rakiem żołądka nie miał wcale "macalnego guza" w jamie brzusznej. Pacjent w rakiem jelita grubego nie miał go w zasięgu palca w badaniu per rectum a w stolcu nie było krwi. Kolonoskopia/gastoskopia za droga? Niepotrzebna? Tylko jak to wytłumaczyć rodzinie pacjenta? Kiedyś przyszła pacjentka z ciśnieniem 160/95 mmHg twierdząc, że jak jej skacze ciśnienie to ma zawał serca. Jej argument był taki, że rok temu jak miała zawał to urosło jej ciśnienie. Zero bólu, duszności, kołatania serca, zatykania na zimnie, zatrzymywania się na schodach, zastoju w płucach, obrzęków, sinicy, spoconej skóry, zmian w EKG. Zawał - niedorzeczne rozpoznanie? Ja też tak myślę. Ale czekała 8 godzin na podwójną troponinę. Mogła mieć przypadkiem zawał w tym czasie? Mogła! A przecież mówiła, że ma. Prawnik nie zostawiłby na nas suchej nitki bo jaki jest światowy standard w rozpoznawaniu zawału serca? Troponina. Nie opukiwanie, ostukiwanie, drżenie piersiowe czy tętno taranowe. Nierozpoznany zawał = oglądanie rodziny zza kratek. uffff... ale się rozpisałem.4 punkty
-
Ile zarabiają lekarze rezydenci?
4 punktyMarnie trochę. Swoją drogą podawanie pensji brutto to jak podawanie długości penisa razem z kręgosłupem...4 punkty
-
Grafiki i animacje związane z medycyną
4 punkty
- Grafiki i animacje związane z medycyną
4 punkty- Zakup pierwszego stetoskopu
4 punktyJa od 4 lat korzystam ze stetoskopu za 24 zł. Na zajęciach słyszę zwykle więcej niż moi koledzy. Nie stetoskop się liczy a to co masz między oliwkami. Dawać 300 zł za lepszą jakość osłuchiwania? Jest XXI wiek - obrzęk płuc można rozpoznać każdym stetoskopem a do różnicowania wad zastawkowych używa się USG . Poza tym nie każdą wadę słychać. Stetoskop ma bardzo niską czułość i swoistość.... Lepiej te pieniądze wydać na kino. A w szpitalach klinicznych te wszystkie wypasione Littmany lubią ginąć. To dlatego na Allegro, aż roi się od ofert "prawie nieużywany Littmann - okazja!" xD4 punkty- medycyna powolanie?
3 punktyAleż da się przeżyć do pierwszego, nawet za 1000 zł da się przeżyć do pierwszego. I zapewniam Cię, że Polacy (młodzi, bo starym to już chyba wszystko jedno) nie marzą o pensji 2000 zł, bo za takie pieniądze w tym kraju to można wegetować, a nie żyć. Rozumiem, że po to się idzie na medycynę, bo się nie ma ambicji i wystarczy wegetacja. A na stażu to Ty chyba ze starymi mieszkasz, bo jakbyś musiała 600-700 zł za pokój zapłacić (o samodzielnym mieszkaniu nawet nie wspominam) to by Ci zostało 1200 zł z tej Twojej pensji, jedzenie 500 zł, bilet miesięczny 200 zł (bo o samochodzie to można marzyć), internet i telefon 100 zł, to już nam zostaje 400 zł a Ty jeszcze jakieś ciuszki kupujesz z H&M i do kina raz w miesiącu pójdziesz, no to odłożysz sobie oszczędzając na wszystkim na wczasy w Hurghadzie w hotelu 3-gwiazdkowym. Nie chcę mi się tu innych wyliczeń przedstawiać, bo to nie ma żadnego sensu, ja tylko przypomnę, że płaca minimalna w tym kraju wynosi 1750 zł brutto, a zarobki lekarza stażysty wynoszą 2007 zł brutto. Dobrze, że ten staż znoszą, bo niedługo musieliby podnieść wynagrodzenie lekarzom, bo zarabialiby poniżej płacy minimalnej. I już nie wspomnę o tym, że od 6 lat pensje rezydentów stoją w miejscu, a w tym czasie średnie wynagrodzenie w kraju wzrosło o 1000 zł, a płaca minimalna o 500 zł. Nawet nie ma waloryzacji o wskaźnik inflacji, co ma każdy rencista i emeryt w tym kraju. I myślę, że te pensje rezydenckie nie wzrosną jeszcze przez kolejne 10 lat, właśnie przez takich ludzi, jak Ty, którzy są zadowoleni z byle czego, bo do byle czego całe życie są przyzwyczajeni. I jak za 10 lat średnia pensja będzie 6000 zł a minimalna 2500 zł to wtedy się lekarze obudzą, jak się obudzili w 2007/2008. Mało kto pamięta, że jeszcze 8 lat temu, lekarze stażyści i rezydenci zarabiali 900-1200 zł. Lekarze specjaliści również, nie byli takimi "krezusami"*, jak teraz i 12 tysięcy to mało, kto widział, chyba że 300h w miesiącu robił. Teraz to się polepszyło, ale samo to nie przyszło, ale zostało WYWALCZONE. Bo nikt sam z dobroci serca nie da, trzeba się szarpać o swoje, a ja uważam, że mamy taką pozycję, że możemy wyszarpać dużo. Chociaż tak naprawdę to myślę, że za 10 lat nie będzie żadnych pensji na rezydenturach, tylko trzeba będzie płacić za miejsce specjalizacyjne i możliwość szkolenia. Wtedy tacy ludzie jak TY będą mówić, że NIE JEST ŹLE, bo można wziąć KREDYT dla lekarzy i przynajmniej BĘDZIE GO MOŻNA SPŁACIĆ po specjalizacji. A INNI POLACY TAKIEJ MOŻLIWOŚCI NIE MAJĄ, więc i tak NIE JEST ŹLE, BO TRAGARZE MAJĄ GORZEJ. A co mnie obchodzą inni Polacy, którzy nie mają godności i honoru i - za przeproszeniem - DAJĄ SIĘ RUCHAĆ W DUPĘ? Jak się będę na nich oglądał to skończę tak jak oni jak pół-niewolnicy opłacani gorzej, niż chińscy robotnicy. Ja się wolę oglądać na polskich górników albo pilotów Lufthansy, bo oni walczą o siebie, o swoją godność, o swoje warunki życia, a nie porównują się do ludzi, którzy nie mają odwagi o nic walczyć, którzy nie potrafią się zorganizować, bo spod łba na siebie patrzą zamiast się solidaryzować, którym jak się pluje w twarz to udają, że deszcz pada. * jeszcze mi się przypomniało jak to właśnie w 2009 r. podnieśli pensje rezydentom to się okazało, że w niektórych szpitalach specjaliści mają mniejszą podstawę! Mniejszą, niż 3170 zł BRUTTO. Ale od pierwszego do pierwszego najwyraźniej im starczało i byli zadowoleni, bo się wcześniej nie buntowali, tylko jak ich uczeń nagle zaczął więcej zarabiać to im się oczy otworzyły.3 punkty- Czy studia medyczne są piekłem ?
3 punktyNo zaraz się okaże, że to spacerek ta medycyna, ale niektórzy to chyba mają krótką pamięć! Oczywiście, wiele zależy od uosobienia samego studenta, uczelni, danego semestru, planu zajęć czy asystenta prowadzącego zajęcia. Ale też spójrzmy obiektywnie: zajęć bardzo dużo. Od 3 roku jak się zaczynają kliniki to codziennie zajęcia na rano. A potem jeszcze popołudniowe do końca 4 roku. Wiem jak wyglądają zajęcia na innych uczelniach i to nie na stereotypowej socjologii, tylko na prawie czy na polibudzie (oczywiście tam też są różne kierunku) - zajęcia np 2-3 razy w tygodniu na 12-13, wykłady nieobowiązkowe itd. Nauki - bardzo dużo. Nasz jeden egzamin to jak cała sesja na innych kierunkach, równie "prestiżowych". Czy nikt z Was nie spotkał się z pytaniem "jak to na imprezę nie wyjdziesz, bo masz egzamin za 2 tygodnie???" Na pracę mało czasu. Miałem paru znajomych, którzy próbowali na stałe bardziej pracować, dało się, ale wymiękali, bo nie mieli już siły. I tak to wygląda najgorzej 3-4 rok, wstawanie na rano (czasem na 7.00), bloki ćwiczeń jedno-,dwutygodniowe, wejście, wyjście, czasami śmieszne, a czasami poważne (jak u nas kardiologia np.), Oprócz tego zajęcia na popołudnie (dodatkowo kilka dyżurów 4-6 godzinnych z zajęć klinicznych w szpitalu), do 17.00, do 20.00. Tam też kartkówki, zaliczenia, kolokwia. A potem jeszcze egzaminy... Dla mnie właśnie najcięższy był semestry letnie na 3 i 4 roku. Nie będzie przesadą jak powiem, że były takie ciągi np. 2 tygodnie, 3 tygodnie, że nie było czasu zrobić kupy, bo tak się wszystko skumulowało. 5 i 6 rok to już luz, faktycznie o wiele mniej pracy, o wiele mniej na uczelni, ale codziennie na rano, więc z imprezowaniem w tygodniu słabo, codziennie być na kacu na zajęciach. A same zajęcia to prawdziwe piekło, siedzisz od 7/8 i umierasz, umierasz, umierasz, nic nie robisz, nic się nie uczysz, tracisz czas i umierasz. Tak to jest, że się zapomina. I się tylko teraz imprezowe wyczyny pamięta hahaha A wstawania o 5.30 i wracania do domu o 20 i nie po to, żeby odpocząć, tylko żeby się uczyć to już widzę mało kto Dlatego nawet jak nieraz był czas, żeby wyjść, nie miałem już siły, wolałem przed komputerem zasnąć z browarem i się porządnie wyspać. Oczywiście byli tacy, co mieli na wszystko zawsze wywalone (niby) - część z nich się prześlizgnęła jakoś, a część została gdzieś po drodze a pojedyncze przypadki wyleciały z uczelni. Byli też tacy, co mieli energię na wszystko, no ale ja nie nigdy nie brałem amfetaminy PS Już nie wspomnę o takich wkurwiających sprawach, jak obecność na tych wszystkich zasranych zajęciach i wielkie problemy jak to odrobić. I o innych wkurwiających sprawach, jak duże kolokwia i egzaminy zaraz po feriach, przerwach świątecznych itd. (czyli nawet w wolne się ucz), brak wolnego w dni, w które rektorzy innych uczelni ogłaszali dzień rektorski, bo medyczna musi zapieprzać, bo tak itd.3 punkty- Praktyki SOR/chirurgia
3 punktyJako że za miesiąc czekają mnie praktyki po czwartym roku na oddziale ratunkowym i chirurgicznym, zwracam się z pytaniem do starszych kolegów. Praktyki będę robił w szpitalu w dwudziestotysięcznym, powiatowym mieście w województwie Lubelskim znajdującym się na trasie krajowej siedemnastki. Czy mógłbym zatem prosić o wskazówki na czym się skupić, czy ćwiczyć przede wszystkim to, czego uczyłem się przez te cztery lata (badanie, diagnostyka, obrazowanie) czy "szlifować" (de facto uczyć się) przede wszystkim zabiegów. A jeżeli właśnie o zabiegi chodzi to czy opłaca się przedkładanie ich obserwacji ponad wcześniej wymienione przeze mnie działania, gdy nie pozwolą mi ich wykonywać samodzielnie? Doskonale zdaję sobie sprawę że trzeba być odważnym i nieco inwazyjnym w kierunku upraszania się o coś, to już przećwiczyłem przez te trzy lata : ) Słowem - kluczem, jak najlepiej wykorzystać te praktyki?3 punkty- Rezydentury jesień 2013 - znamy już wyniki rekrutacji!
mazowieckie udupione - rezydentur o połowę mniej niż chętnych chciałbym z tego miejsca poprosić kolegów i koleżanki z innych miast o nie przyjeżdżanie do Warszawy. Naprawdę - to nie jest eldorado i wielka medycyna. Taki sam syf jak wszedzie tylko po prostu większych rozmiarów. To nie ziemia obiecana. Drogo i śmierdzi. Do tego duża uczelnia medyczna, która co roku wypuszcza 450 osób. Pozdrawiam3 punkty- Skąd te długi i problemy w finansowaniu medycyny? Moja teoria
Danio- z Twoimi wyliczeniami się zgodzić nie mogę. Sprzęt jednorazowy nie kosztuje wcale "grosze". Owszem- jak chcesz sobie kupić igłę i strzykawkę to niespecjalnie to odczujesz. Ale wyposaż w to szpital na cały rok: nie tylko zakup tego sprzętu ale też koszt przechowania tego i co ważniejsze- utylizacji. Pomijam już, że sprzęt jednorazowy też potrafi być cholernie drogi, bo to nie tylko wyżej wymienione drobiazgi, ale też całkiem skomplikowane zestawy (chociażby set do krążenia pozaustrojowego), rzeczy po prostu drogie (gąbka do VAC-jakieś 500 zł, a wymienia się to u pacjenta co 3 dni). Mniejsza o to.. Nie wiem jak inne procedury, ale CABG w Polsce nie jest wyceniane chyba tak wysoko. Nie pamiętam dokładnie, ale wydaje mi się, że fundusz płaci za to coś koło 12-15 tysięcy. Winny jest system. Ten jest u nas po prostu chory, pojebany- tutaj możecie wstawić tysiąc dowolnych innych przymiotników. Popracowałem trochę w Polsce, obecnie robię specjalizację "na zachodzie". Rzut beretem- od Łaby mieszkam zalewie kilkaset metrów. I nagle okazuje się. że może być szpital w którym tłucze się ponad 2000 operacji rocznie przy użyciu dobrej jakości materiałów, każdy pacjent ma przy wyrze telewizor i telefon, dostaje 3 pełne posiłki dziennie (zawsze ma przy tym z czego wybierać), a lekarze nie muszą przynosić własnych fartuchów do pracy. Rozrzutność? Nic z tych rzeczy- oszczędza się na tym na czym się da, ale nie traci na tym ani iloś ani jakość leczenia. Długi? Szpital zarabia kolosalną kasę. Bo tak to ma funkcjonować- szpital ma na siebie zarabiać i przynosić zyski. Aaaa od razu uprzedzę hasła "no taak ale jak nieubezpieczony to go na bruk wywalą i niech zdycha"- ostatnia moja asysta to wymiana dwóch zastawek i bypass u bezdomnego, który mieszka pod mostem. To jak to się dzieje, że u nas się nie da, a kawałek dalej służba zdrowia nie tylko funkcjonuje bardzo dobrze, ale też przynosi zyski? Jak powiedziałem, że u nas się czeka na endoprotezę stawu biodrowego w niektórych miejscach po 10-15 lat to mi kazali to napisać. a później jeszcze raz po angielsku potwierdzić, bo wydawało im się że po prostu się pomyliłem. A przecież to są pacjenci, a więc kasa. Tylko u nas system tak działa... Są miejsca gdzie się mnóstwo kasy rozpływa bez śladu i ile by się nie wpompowało- zawsze będzie za mało. I są też blokady, ograniczenia- absurdalne wręcz momentami limity. NFZ nie ma planu na długoletni rozwój czy choćby przetrwanie służby zdrowia. Co sezon są coraz większe cięcia i coraz mniejsza wycena usług medycznych- "a co tam- zdążymy się nachapać, jak ludzie zaczną protestować a później umierać to powiemy że to lekarze są pazerni i nie leczą, nas i tak już nie wybiorą, a później tamci się będą martwić"3 punkty- Jak się uczyć od 1 LO do matury ?
3 punktyA ja z kolei serdecznie polecam. To jest wspaniała sprawa. Jeżeli to jest to co chcecie robić w życiu to będziecie się świetnie realizował. A jeśli ktoś szedł na medycynę tylko dla kasy, prestiżu albo pod czyjąś presją i się minął z powołaniem to nic dziwnego że raz dwa się wypali i będzie całe życie sfrustrowany. Też jestem w trakcie stażu ale uważam że medycyna to była najlepsza decyzja jaką w życiu podjąłem i nie wyobrażam sobie żebym mógł robić cokolwiek innego. Jak ktoś chce sobie znaleźć powód do narzekania to zawsze go znajdzie - najszczersze wyrazy współczucia dla tych ludzi.3 punkty- Co po Bio-Chem? Czyli najlepszy kierunek po tym profilu oraz perspektywy młodych lekarzy w PL
3 punktyAle to, że medycyna jest ciężką i niewdzięczną pracą chyba nie jest odkryciem sezonu? berbelek, nie rób z siebie zdziwionego życiem frustrata, ktory będąc na IV roku czuje się niespodziewanie oszukany realiami pracy lekarza. Chcesz być lekarzem? To nim zostań i albo zaakceptuj realia pracy w PL albo wyjedź (DE, a jak się zakręcisz to speckę otworzysz w UK, a nawet w Skandynawii) a jak czujesz się rozczarowany medycyną to miej jaja żeby z niej zrezygnować. Nikt nikogo nie trzyma, ani na studiach, ani w Polsce.3 punkty- Najtrudniejsze i najłatwiejsze specjalizacje
widziałem kiedyś lekarza który miał na pieczątce: specjalista chirurgii, anestezjologii i intensywnej terapii to jest prawdziwy leonardo - sam sobie znieczuli a potem zerżnie...3 punkty- Eutanazja
3 punktyAle to daje lekarzowi prawo do decydowania - tego będę leczył a tego spiszę na straty. Czasem razem podejmujemy ryzyko leczenia widząc niewielkie szanse np operując pacjenta z sepsą ze zgorzelinowym pęcherzykiem. W 90% pacjent taki umrze. A może jednak uda się go uratować? Tylko czy zawsze możemy tak łatwo z góry przewidzieć jak zakończy się choroba? Nasza diagnoza nigdy nie jest w 100% pewna. A co z leczeniem pacjentów którzy nie mają żadnego komfortu życia? Np osoba z zaawansowanym zespołem otępiennym i zapaleniem płuc. Czy wyleczenie zapalenia płuc nie będzie uporczywą terapią? Przedłuży tylko leżenie w łóżku we własnych odchodach i ból które powodują odleżyny. A przerwanie podawania antybiotyku to już zaniechanie czy eutanazja? A amin katecholowych? A wyłączenie respiratora? Brrr znowu się wynurza ten okropny relatywizm moralny! Oba te przypadki to eutanazja bierna. Etycy ciągle na ten temat dyskutują czego dowodem jest np sprawa Terri Schiavo. Na zajęciach z etyki medycznej dowiedzieliśmy się, że można na takie sprawy patrzeć z wielu różnych punktów widzenia i nie wiadomo który jest lepszy - każdy ma niby zdecydować we "własnym sumieniu". Czyli zamiast zaniechania leczenia mamy przedłużanie cierpień. Czy to moralne? Powinniśmy być skazani na takie wybory? No ja na przykład nigdy nie byłem w Austrii a zostałem już kilka razy zmieszany z błotem przez wszechwiedzących medyków zbyt łatwo wydających wyroki. Śledzisz rodziny za pomocą GPS? A jak mój dziadek po prostu nie chce jeść przez 4 dni? Nie tyka pokarmu a jak próbuję go karmić to na mnie krzyczy. Co mam zrobić wtedy? Wzywać karetkę, żeby dostać kolejną etykietę "głodziciela"? Założyć mu na siłę sondę do żołądka, którą sobie za 6 minut wyrwie albo przetnie nożyczkami (bo tak było np. z cewnikiem do pęcherza)? Kiedyś dziadek mając krwawienie z pęcherza moczowego wypisał się z izby przyjęć na własne żądanie. Oczywiście nikt go nie zatrzymywał i nie interesował się jego stanem psychicznym. Po prostu podsunęli mu papier, spakowali i poszli po "rodzinkę" z poczekalni, żeby dziadka zabrała. "Pacjent ma prawo się wypisać a doktor nie ma czasu żeby z państwem rozmawiać". Tak ma wyglądać opieka nad starszymi? Bardzo często widzę na SOR starszych ludzi którzy wręcz mówią "Ja chcę umrzeć", "nie chcę tak żyć" - np w zeszłym tygodniu miałem 84 letnią pacjentkę z krytycznym niedokrwieniem nogi która nie zgadzała się na operację. Poinformowana, że bez niej umrze powiedziała "bardzo dobrze". Zgaduję, że mówiła tak dlatego, że nie była otoczona odpowiednią opieką (nie pamiętam czy przyjechała z DPSu czy przywiozła ją rodzina). Była zanieczyszczona, odwodniona i miała odleżyny. To straszna niekonsekwencja - skazujemy na cierpienia osoby, którym nie pomagamy. A gdy domagają się, żeby te cierpienia zakończyć my oburzamy się na myśl o grzechu eutanazji. Podobnie jest z aborcją - edukacja seksualna jest be więc kobiety rodzą niechciane dzieci które potem kiszą z kapustą albo usuwają w piwnicy. Jeśli już takie dziecko przeżywa to potem chodzi brudne, głodne i jest obwiniane o to że żyje (moja żona pracuje w świetlicy szkolnej i tam jest parę takich dzieciaków z "dyskoteki"). A my możemy sobie usiąść na kanapie z pilotem i rozkoszować się naszym wysokim poziomem moralności i religijności. Myślę, że gdyby każdej osobie sparaliżowanej, obłożnie chorej, starej i niedołężnej zapewnić odpowiednią opiekę, rehabilitację i leczenie to nikt nie chciałby eutanazji. Tak samo gdyby zapewnić każdej kobiecie z niechcianej ciąży opiekę i możliwość oddania dziecka do adopcji zaraz po urodzeniu to pewnie drastycznie zmniejszyła by się ilość noworodków na śmietniku i w kapuście.3 punkty- Profesor, co prezentacji multimedialnej zrobić nie potrafi...
prof. Wojnicz z histologii w Zabrzu powtarzał, że wykład jest po to, by omówić ze studentami jakiś problem/odkrycie/przypadek o których trudno samemu przeczytać w książkach czy internecie i który da się dobrze zobrazować w przeciągu 1,5h. Mówienie tego, co student może przeczytać w domu jest stratą czasu i brakiem szacunku dla tej osoby, która poświęca swoje godziny na przyjście na wykład, wykazując tym samy chęć nauczenia się czegoś NOWEGO. Niestety nie wszyscy myślą podobnie i wolą walić po milion zdań na slajdzie, które potem czytają. Już szczytem jest robienie wykładu np "Gospodarka wodno-elektrolitowa organizmu" gdzie na wstępie wykładowca mówi, że to jest niemożliwe do omówienia przez 1,5h, bo o tym powstały książki wielkości Szczeklika i że tak naprawdę musicie i tak się tego nauczyć w domu -.- To po kiego grzyba ten wykład?! Lepiej mniej a porządnie niż dużo i byle jak.3 punkty- Skrócenie studiów - nastroje
3 punktyWspółczuć trzeba wszystkim tym, którzy zaczynają studia w tym roku i tym, którzy zaczęli je już rok temu. Te 2 roczniki zrównają się - pierwszy po 6.roku i pseudo stażu, a drugi - po swoim "normalnym" stazu - i nagle pojawi się 2 razy więcej osób na miejsca rezydenckie i rozpoczęcie specki. Jakoś sobie nie mogę tego wyobrazić, tym bardziej, że sami dobrze wiecie, ile miejsc rezydenckich gwarantuje MZ każdego roku...3 punkty- studia medyczne i praca
3 punktyUdzielę! Biorę 10 zł za godzine - przychodzisz, siadasz, mówisz co chciałbyś powtórzyć, otwieram Ci książkę i czytasz3 punkty- Kolokwialny niezbędnik (warto!)
3 punktyMam tu coś co zainteresuje każdego studenta medycyny z 1 roku. Jeszcze. Przedstawiam Wam moje skromne archiwum testów zaliczeniowych z lektoratu łacińskiego z Wrocławia. Doszedłem do wniosku, że skoro język ten wypada z gry już niebawem, nie ma co zatrzymywać w odmętach niepamięci wybór tych perełek tworzonych przez Drogie Panie. Będę publikował je kolejno od najłatwiejszych poczynając - zapraszam do korzystania - dobre źródło do nauki przed sprawdzianami i fajny sposób poznania typów zadań i wymagań. PIERWSZE KOLOKWIUM (4 koniugacje, deklinacje I i II, przyimki, zdania) więzadło poprzeczne: I KOŁO więzadło poprzeczne.doc i rozwiązanie: rozw I KOŁO więzadło poprzeczne.doc przykurcz niedokrwienny: I KOŁO przykurcz niedokrwienny.doc Rozwiązanie: rozw I KOŁO przykurcz niedokrwienny.doc nerw obwodowy: I KOŁO nerw obwodowy.doc Rozwiązanie: rozw I KOŁO nerw obwodowy.doc okrężnica poprzeczna: I KOŁO okrężnica poprzeczna.doc płaszczyzna pośrodkowa: I KOŁO płaszczyzna pośrodkowa.doc wirus skryty: I KOŁO wirus skryty.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) DRUGIE KOLOKWIUM (4 koniugacje, deklinacje I, II i III, participium praesentis activi, zdania i diagnozy) obrzęk wędrujący: II KOŁO (Ignasia) obrzęk wędrujący.doc ból reumatyczny: II KOŁO ból reumatyczny.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) mięsień skręcający: II KOŁO mięsień skręcający.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) odnoga prawa & ścięgno piętowe: II KOŁO odnoga prawa & ścięgno piętowe.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) sól mineralna: II KOŁO (Ignasia) sól mineralna.doc płuco lewe: II KOŁO (Ignasia) płuco lewe.doc ból przewlekły: II KOŁO ból przewlekły.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) szmer dodatkowy: II KOŁO szmer dodatkowy.doc inne rozwiązania - EMERGENCY ROOM KARTKÓWKA Z III DEKLINACJI: Kartkówki z 3 dekl.doc i Rozwiązanie:rozwiązanie Kartkówki z 3 dekl.doc TRZECIE KOLOKWIUM (4 koniugacje, deklinacje I, II, III, IV i V, przymiotniki dekl. I i II oraz III, PPA, zdania i diagnozy) wywiad rodzinny: KOŁO ZAL. 1 wywiad rodzinny.doc rak drobnokomórkowy: KOŁO ZAL. 1 rak drobnokomórkowy.doc obrzęk pośmiertny: KOŁO ZAL. 2 obrzęk pośmiertny.doc ! oskrzele główne: III KOŁO oskrzele główne.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) psychoza maniakalno-depresyjna: KOŁO ZAL. 2 psychoza maniakalno-depresyjna.doc ! sieć dziwna: III KOŁO sieć dziwna.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) ! ból głowy okolicy czołowej: III KOŁO ból głowy okolicy czołowej.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) jelito cienkie: KOŁO ZAL. 3 jelito cienkie.doc okrężnica drażliwa: KOŁO ZAL. 3 okrężnica drażliwa.doc KOLOKWIUM ZALICZENIOWE (CZWARTE) (4 koniugacje, deklinacje I, II, III, IV i V, stopniowanie przymiotników, zdania i diagnozy) powierzchnia stawowa przednia: KOŁO ZAL. A powierzchnia stawowa przednia.doc więzadło barkowo-obojczykowe dłuższe: KOŁO ZAL. A więzadło barkowo-obojczykowe dłuższe.doc powierzchnia stawowa kolana: KOŁO ZAL. 4 I. powierzchnia stawowa kolana.doc powierzchnia stawowa piętowa tylna: KOŁO ZAL. 4 I. powierzchnia stawowa piętowa tylna.doc część dolna: KOŁO ZAL. B część dolna.doc zwój szyjny górny: KOŁO ZAL. B I. zwój szyjny górny.doc kaszel napadowy: KOŁO ZAL. B kaszel napadowy.doc okreznica wstepująca: KOŁO ZAL. B okreznica wstepująca.doc przewód nosowy dolny: KOŁO ZAL. B przewód nosowy dolny.doc ujście przedsionkowo-komorowe: KOŁO ZAL. B ujście przedsionkowo-komorowe.doc ciałko kolankowate boczne: KOŁO ZAL. B ciałko kolankowate boczne.doc Dla STOMATOLOGÓW: zapalenie nieżytowe: koło 3 - zapalenie nieżytowe.doc Rozwiązanie tutaj (wymaga zalogowania) ząb trzonowy: koło 3 - ząb trzonowy.doc guzek zębowy: koło 4 - guzek zębowy.doc z rozwiązaniem rozw koło 4 - guzek zębowy.doc powierzchnia przyśrodkowa: koło 4 - powierzchnia przyśrodkowa.doc krótka kość: koło 4 - krótka kość.doc warga dolna: koło 4 - warga dolna.doc jama ustna owrzodzona: poprawa - jama ustna owrzodzona.doc łuk powiekowy górny: poprawa - łuk powiekowy górny.doc III KOŁO nieżytowe zapalenie dziąseł: poprawa - nieżytowe zapalenie dziąseł.doc W palących potrzebach służę pomocą off the record: EMERGENCY ROOM3 punkty- Grafiki i animacje związane z medycyną
3 punkty- Dobry medyczny dowcip
3 punkty- I Międzynarodowy Kongres Polskiego Towarzystwa Chirurgii Robotowej
3 wejściówki studenckie za darmo! W ramach współpracy z Organizatorami Kongresu, miło jest mi poinformować, że do rozdania mamy 3 darmowe, studenckie wejściówki na kongres! Jak zwykle jednak w takiej sytuacji powstaje pytanie "komu je przyznać?". Tym razem stawiamy na losowanie. Jak wziać udział w losowaniu? To proste! 1. Zgłoś poniżej chęć wzięcia udziału w losowaniu. 2. Miej na swoim koncie przynajmniej 10 napisanych postów. Obydwa warunki muszą zostać spełnione do 30 stycznia do godziny 12:00. Losowanie odbędzie się tego samego dnia, a wyniki zostaną ogłoszone o godzinie 15:00. Zapraszamy!3 punkty- Grafiki i animacje związane z medycyną
3 punkty- Kobiety w chirurgii :)
3 punktyProblem nie leży w różnicach pomiędzy płciami, a w stereotypach. Historia tak się potoczyła, że przez wiele stuleci zabiegówka była zdominowana przez mężczyzn (i jeszcze kilkadziesiąt lat temu było to całkiem zrozumiałe ze względu na zdecydowanie różne role społeczne mężczyzn i kobiet). Obraz chirurga-mężczyzny wciąż trwa i zbiera swoje żniwo... Choć z doświadczenia mogę powiedzieć, że problemem jest to przede wszystkim na oddziałach, gdzie kobiety-chirurdzy nie pracują (ach ten strach przed nieznanym ). Sama nie widzę dla siebie innej przyszłości jak w chirurgii. Reakcją lekarzy jest zazwyczaj pytanie, czy dobrze to sobie przemyślałam. Zazwyczaj rozmowa się urywa na moim zdecydowanym TAK. Mężczyźni, którzy mają na oddziale koleżanki po fachu często w ogóle nie poruszają tego tematu. A skąd u innych te "problemy"? Pewnie z własnych doświadczeń. Każdy chirurg zaświadczy, że zwłaszcza na początku kariery droga do doskonałości we władaniu skalpelem jest ciężka, kręta, zazwyczaj pod górkę - nie ważne co masz w majtkach. Jest to po prostu specjalizacja wymagająca wielu nieprzespanych nocy, godzin spędzonych najpierw przy stole operacyjnym, potem w papierach, odporności na stres itd. Dla 25-letniej dziewczyny myślącej o założeniu rodziny wiąże się to z wieloma wyrzeczeniami. Z drugiej strony specjalizacja trwa 6 lat, więc czasu na życie rodzinne jest mało. Mężczyznom znacznie łatwiej pogodzić te dwie sfery życia. Kobiety dają radę w chirurgii. Znam wiele pań, które swoimi umiejętnościami zawstydzają kolegów z pracy. Są to kobiety zdecydowane, świadome swoich umiejętności, oprócz tego w znacznej większości niczego nie utraciły ze swojej kobiecości A kiedy pytam, czy drugi raz wybrałyby tą samą specjalizację, nigdy nie słyszę "nie". Bo chirurgia to nie specjalizacja, a styl życia3 punkty- Statystyka opisowa nie dla orłów
3 punktyNo to zacznijmy od tego "p" i "r", a w kolejnych postach i niekoniecznie dzisiaj pójdziemy dalej Moja wiedza niestety też jest na pewno mocno niedoskonała, więc proszę o ewentualne poprawianie. p, czyli poziom istotności dla większości prac (przynajmniej tych, które czytałem/słyszałem) przyjmuje się, że jeśli p < 0,05 to wynik jest istotny statystycznie. Ale skąd to p? Wylicza się je np. testem t-Studenta i określa czy różnice wartości występujące w dwóch zbiorach są faktyczne czy przypadkowe. p=0,05 czyli 1/20 czyli 5% oznacza, że tylko z 5% prawdopodobieństwem relacja wyników jest przypadkowa. Czyli możemy powiedzieć, że na 95% zauważony w pracy fakt (np., że kobiety są niższe od mężczyzn) jest prawdą, a nie tylko zbiegiem okoliczności. r, czyli współczynnik korelacji To może od razu na przykładzie. Mamy 200 pacjentów i chcemy wykazać czy wśród nich Ci, którzy chorują na Colitis ulcerosa częściej zachorują na raka okrężnicy. Czyli chcemy sprawdzić czy występuje pozytywna korelacja pomiędzy występowaniem CU a raka okrężnicy. Najprościej rzecz ujmując patrzymy czy pacjenci, którzy mają plus+ przy Colitis ulcerosa jednocześnie mają plus+ przy raku. Możemy otrzymać trzy rodzaje wyników: ujemne, zero, dodatnie. Ujemne "r" poinformuje nas, że pacjenci, którzy mają CU na raka okrężnicy zachorują rzadziej. Zerowe "r" poinformuje nas, że nia ma rzadnej korelacji. Dodatnie "r" jak się już domyślacie oznacza, że taka zależność występuje i niestety pacjenci z CU mogą częściej spodziewać się również raka okrężnicy. Bardzo prosze nie bierzcie tego wszystkiego co napisałem za pewnik, bo za każdym razem jak do tego siadam to jeszcze sto razy się upewniam jak to się liczyło i co dokładnie przez to należy rozumieć. Myślę jednak, że może troche przybliżyłem temat chociaż tych dwóch parametrów. Pozdrawiam!3 punkty- Zbędne przedmioty na studiach medycznych?
a ja do tej listy dorzucę jakże ważny przedmiot - "socjologia w medycynie".3 punkty- Według MZ aż 80% przyszłych lekarzy powinno zostać lekarzami rodzinnymi - co o tym sądzicie?
3 punktyTaaak- bo oczywiście wszyscy są tutaj bardzo zainteresowani opinią studenta 3-4 roku. Zwłaszcza w kwestii wyboru specjalizacji i wizji przyszłości medycyny Znam kilku lekarzy rodzinnych, którzy w tej specjalizacji zaczeli pracować mając już np 2 z interny i ze sporym doświadczeniem. Ich praktyka nie ogranicza się do pisania recept, wykonują np USG i z ograniczonymi możliwościami diagnostycznymi stawiają rozpoznania jakich nie powstydziłby się dr House. Mnie osobiście medycyna rodzinna nie interesuje, jestem w 100% nastawiony na zabiegówkę, wiem już co i gdzie będę robić.... Ale szanuję tych lekarzy, bo wcale nie mają lekko i potrafią być naprawdę dobrzy w tym co robią. Śmieszy mnie natomiast jak takie oceny i opinie o pracy/specjalizacji wyrażają ludzie, którzy ledwo co zaczeli zajęcia kliniczne. Trochę pokory ;p3 punkty- Na granicy humoru - wrażenia pacjentki!
To jest tak, że studenci rzadko kiedy zgłaszają uwagi co do dydaktyki (nie dziwię im się w sumie), czasami zgłaszają i nie ma odzewu. Niemniej jednak niektórzy kierownicy zauważają problem i chcą coś zmienić w tej kwestii. W szpitalu, którym pracuję (w szpitakach, w których macie zajęcia pewnie też) ściany się jeszcze nie walą i studenci nie muszą ich podpierać W związku z tym mogą się spokojnie zająć ćwiczeniem umiejętności, które mają opanować. Oceniam studentów na każdym ćwiczeniu, przysłuchuję się jak zbierają wywiady i przyglądam się jak każdy z nich bada pacjenta. Dzięki temu wiem co kto umie, wyłapuję ewentualne błędy i pokazuję w razie czego jak co powinno wyglądać. Oszczędza mi to potem dylematów porzy ocenie każdego ze studentów. Jak ktoś robi tylko wejściówki i nie obserwuje studentow w czasie ćwiczeń to potem wychodzą różne dziwne sytuacje. Znajoma ostatniego dnia bloku w końcu poobserwowała jak kto bada i okazało się, że student mający same 5 z wejściówek co prawda wie gdzie wystepuje hepatosplenomegalia, ale nie umie w zasadzie zbadać ani wątroby ani śledziony. Drugi natomiast co prawda recytuje Szczeklika z pamięci, ale jakby mu dac pacjenta to głupieje totalnie i nie wie jakie badania zlecić. Widzę, że kwestia brzucha wraca jak boomerang Za moich czasów istniały giełdy na egzamin praktyczny - po ich lekturze wiadomo było, że prof X lubi gdy brzuch badamy jedną rączką, a pani prof Z toleruje tylko dwuręcznie, pan prof Y lubi tarczyce od przodu, a pani prof A od tyłu Na ilość pacjentów to my nic nie poradzimy niestety. Trudno, żeby chirurg latał nocą po mieście i dzgał pacjentów nożem w brzuch coby studentom zapewnić pacjentów Kwestia liczebności grup to inna para kaloszy. Z jednej strony nie od nas to zalezy, z drugiej jednak da się czasem tak zorganizować ćwiczenia, żeby każdy dotknął pacjenta i został oceniony. Miałem ćwiczenia z grupą 24 osobową więc wiem, że się da Tytułem zakończenia: o ile moje ewentualne lekarskie błędy pokryje ziemia, o tyle te dydaktyczne chodzić będą po tej ziemi. Poza tym Wy nas starych będziecie kiedyś leczyć i jesli Was nie nauczymy jak leczyć sami zgotujemy sobie nieciekawy los. Ja np, lubie swoje życie i chciałbym jeszcze trochę pożyć więc wizja, że jakiś doktor mi je skróci zdecydowanie mi się nie uśmiecha. Niektórym asystentom przydałoby sie o tym przypomniec od czasu do czasu.3 punkty- Na granicy humoru - wrażenia pacjentki!
Jest rzeczywiście miło, bo studenci anglo nie jęczą i nie pyskują co niestety zdarza się naszym studentom. Problemem jest jedynie język angielski coniektórych anglojęzycznych. Czasami lepiej się z nimi dogadam po norwesku niż w języku Szekspira. Niektórzy mają dziwny akcent i mówią jakby im coś utknęło w gardle. To nie jest często kwestia niewiedzy tylko innej mentalności. Niektórzy asystenci na pytania reagują zjebką, tekstami typu "pan powinien to wiedzieć jeszcze będąc płodem" tudzież wstrząsem. Jeśli człowiek wie, że zamiast odpowiedzi dostanie zjebę woli nie zapytać i mieć święty spokoj. Oni są nauczeni pytać więc pytają o wszystko, czasem rzeczywiście pytają o to co mnie wydaje się banalne, a im sprawia jakiś problem. P.S. pozdrawiam grupę, którą wyrzuciłem z zajęć Wiem, że jeden z was ma tu konto; przede mną nic się nie ukryje Jak już się panowie domyją i przestanie od nich śmierdzieć wódką i fajami poproszę o nauczenie się niedokrwistości i przygotowanie psychicznie na codzienne wejściówki przez cały czas trwania bloku.3 punkty- Kobiety w chirurgii :)
3 punktyDo każdej specjalizacji są przypisane stereotypy. O kobietach chirurgach mówi się "świnki morskie, czyli ani świnki, ani morskie" choć tak podobno mówią zazdrosne chomiki. Chirurgię dziecięcą, laryngologię obecnie zdominowały kobiety, a nie dużo różnią się one od pozostałych dziedzin zabiegowych. Szycie, jak szycie, wszak to bardzo kobiece zajęcie Odwaga, pewność siebie to przychodzi z czasem, tu nawet najbardziej męscy panowie mają objaw brązowych majtek na pierwszym dyżurze. Jeśli o kobiet dysfunkcje chodzi to raczej rzecz rozgrywa się o wytrzymałość fizyczną i odruch vaso-vagalny, a nie czy jest kobieca, czy męska, zimną, czy ciepłą su*ą. Kończąc wspomnę osobę prof. Marii Siemionow, najsławniejszego chirurga naszych czasów, kobiety chirurga. Można? Można3 punkty- Dlaczego wybraliście medycynę?
3 punktyDecyzja najprawdopodobniej zapadła już w przedszkolu! ;p Chyba wszyscy pamiętają animowany francuski serial : "Było sobie życie."Fascynujące! To wtedy pojawiło się pierwsze pragnienie wiedzy o niezwykłym człowieku.Były jeszcze inne powody takie jak to,że lekarz jest potrzebny pod każdą szerokością geograficzną świata i zawód ten daje możliwość ciągłego doskonalenia siebie. Oczywiście rodzice też podpowiadali wybór drogi życiowej. Nie żałuję mojego wyboru i mam nadzieję,że to się nie zmieni.3 punkty- Jak sobie ludzie wyobrażają medycynę
3 punkty- Student wybiera specjalizacje podczas studiów - prawdopodobnie na 3cim roku.3 punkty- Zaczynając od "początku", czyli wywiad tak jak lubię
U nas robi się to tak: 1) Dane personalne. 2) Dolegliwości, z którymi chory zgłosił się do szpitala. 3) Dolegliwości ze strony innych narządów i układów. 4) Przebyte choroby. 5) Wywiad epidemiologiczny 6) Wywiad ginekologiczny. 7) Wywiad socjalno-bytowy. 8) Wywiad rodzinny. Badanie to inna para kaloszy, w moich czasach jak ktoś nie wiedział co to jest szmer spadającej kropli albo koła młyńskiego wylatywał w zajęć. Dzisiaj badania uczy się pobieżnie, często zresztą badanie przedmiotowe ogranicza się do przystawienia słuchawki i wypisania skierowania na badania obrazowe3 punkty- Farmakologia
3 punktyW Kostowskim denerwujące jest to, że przebrniesz przez x stron o jakimś preparacie, żeby na koniec się dowiedzieć, że został wycofany z produkcji3 punkty- Dlaczego wybraliście medycynę?
3 punktyNie wiem, czy wypada mi się wypowiadać, bo "pomoc innym" była ostatnią rzeczą o jakiej myślałam. Po prostu uznałam, że z moimi zdolnościami nie mam innego wyboru jak medycyna, a cechy charakteru odpowiadają dobremu lekarzowi. Nie lubię też mówienia "powołaniu"- dla mnie zawsze było oczywiste, że w tym, co robimy dajemy z siebie wszystko i poświęcamy się na ile to możliwe. Po prostu jestem, interesuje mnie to i mam nadzieję robić to dobrze. Czasem jest przykro, kiedy koledzy z liceum pracują się i bawią się, a ja siedzę nad książkami. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie innego wyboru.3 punkty- Co do nauki szycia chirurgicznego?
3 punktyZapytaj czy na oddziale na pewno potrzebują wszystkich ... Osobiście polecam raczej opcję z kupowaniem samych igieł - nie ma po co wydawać na sterylną igłę z nicią do nauki, kiedy w cenie takiego zestawu kupisz komplet igieł + z wędkarskiego killka m żyłki. Tu zaznaczam że mnie osobiscie denerwuje żyłka i szukam czegoś inngeo: żyłka jest przeźroczysta i jest mniej giętka od chirurgicznej ( ale to mniejszy problem ). Poza tym jest trochę za cieńka do większych igieł. 5-0 czy 6-0 ( małe igły ) może żyłka i chirurgiczna zbliżone ale jak weźmiesz 2-0 ( większa ) to różnieć łatwo wyczuć niewprawionymi rękami, ... Co do samych zestawów nici z igłami - jak napisał dsk zwracajcie uwage czy to nić tnąca czy kłująca i raczej nie bieżcie wchlanialnego dexona czy innych poliglikolowych bo są po prostu droższe a skóry i tak takimi nie szyjemy ( przyrasta bo częściowo sie wchłania i po 10 dniach bolesne do usuwania ), ... 1. nić tnąca 2-0 wchłanialna - połorzony nawias oddaje rzeczywiste rozmiary igły nad nim trójkącik to przekrój poprzeczny czubka igły 2. nić kłująca 3-0 wchłanialna katgutowa - nazwa od dosłownie jelita bydlęcego [cattle gut ] z których kiedys to robiono nici (wchłanialne ); czarna kropka nad połorzonym nawiasem oznacza ze to igła kłująca 3. nić tnąca 3-0 niewchłanialna - plastokowa, sztywniejsza nieco od żyłki wędkarskiej, najczęsciej urzywana do szycia skóry - najlepsza na początek3 punkty- Zaczynając od "początku", czyli wywiad tak jak lubię
Witam, bardzo dobry schemat, zwłaszcza pod kątem sprawdzenia wszelkich towarzyszących dolegliwości pacjenta. Mimo wszystko, zacząłbym wywiad od bierzących dolegliwości pacjenta(zakładam, że widzę pacjenta po raz pierwszy) aby wykluczyć ewentualny 'stan nagły/ostry' u pacjenta, który mógłby wymagać szybkiej interwencji, np. chirurgicznej lub podania określonego wlewu. Oczywiście większość takich sytuacji ocenimy "na oko" widząc reakcje i zachowanie naszego pacjenta. Czasami jednak pacjenci mogą bagatelizować pewne objawy. Poniżej zamieszczam ciekawą notatkę(nie znam autora:P) z przeprowadzania takowego wywiadu, która może się okazać pomocna: A. Badanie ogólne 1. STAN OGÓLNY: dobry, średni, średnio ciężki, ciężki, krytyczny a) Przytomność – to ilościowy kontakt chorego z otoczeniem: - przytomny - wszystko jest O.K. - somnolencja - przysypiający, śpiący, reaguje na głos, jak przestaniemy mówić zasypia - sopor - reaguje na ból, szczypanie mostka - śpiączka - nie reaguje na nic; postać odmóżdżeniowa, zniesienie odruchów Świadomość – to jakościowy kontakt chorego z otoczeniem: - świadomy - wie wszystko i kojarzy - przymglenie proste - wie wszystko, ale nie może się skupić, nie policzy od 10 do 0, nie czyta - delirium - wie jak się nazywa, ile ma lat, ale nie zna dnia tygodnia, nie wie gdzie jest, ma omamy - zamroczenie – urojenia, nie wie jak się nazywa, nie wie gdzie jest - splątanie zupełne – nic nie jarzy! c) Objawy życiowe!!! (wszystko mierzone jest przez pielęgniarkę, a nie przez lekarza) - rytm serca (HR) - tętno (RR) - ciśnienie - temperatura - oddech d) Wygląd ogólny: - wzrost - waga - BMI = mc/(wzrost)2 [n: 20 –25] e) Zachowanie: zwięzłość wypowiedzi, zrównoważenie emocjonalne, poziom umysłowy (w normie, obniżony) Stan ogólny pacjenta dobry, pacjent przytomny i świadomy (zorientowany, co do swojej osoby i otoczenia, miejsca i czasu; lub zorientowany auto- i allopsychicznie). 2.Ułożenie ciała - dowolne - przymusowe (siedzący, leżący, z jakiego powodu, jakie ruchy może wykonywać) Ułożenie ciała pacjenta dowolne. 3. Budowa ciała Typ: normosteniczny (standard), atletyczny (kark), pykniczny (grubasek), asteniczny (chudy).) Budowa ciała normosteniczna. 4. Stan odżywienia - dobry, niedożywiony, wyniszczony, nadmierny (otyłość: lekka, średnia, ciężka) Stan odżywienia pacjenta dobry. 5. Skóra i tkanka podskórna a) skóra: to około 2-3 mm, reszta to tkanka podskórna. - barwa (bladoróżowa, żółta (przy żółtaczce, mocznicy, niedokrwistości złośliwej, raku kątnicy), czerwona, zaczerwieniona miejscami) - ucieplenie (ciepła, wyziębiona) - wilgotność (wilgotna, sucha) - sprawdzamy język i spojówki – patrzymy na elastyczność i kolor. - elastyczność (elastyczna) – napięcie i sprężystość - marszczymy i pociągamy – obserwujemy czy się wygładza i jak szybko. - wykwity skórne: wypryski, zaczerwienienia, wysypki, inne zmiany: pajączki naczyniowe, rumień dłoni i stóp (rumień wielopostaciowy - grudki, bąble lub pęcherzyki na dłoniach lub podeszwach), krążenie oboczne. - rany pooperacyjne, blizny. tkanka podskórna: prawidłowa, nadmierna, mierna, zanikowa (grubość fałdu skórnego badamy pod łopatką, u dzieci na brzuchu). 6. Śluzówki - (wilgotne, suche); sprawdzamy wilgotność śluzówek: śluzówki jamy ustnej, wilgotność języka, uwodnione prawidłowo lub wyschnięte - odwodnienie, spojówki - obserwujemy elastyczność. Zapadnięte gałki oczne - to objaw odwodnienia. 7. Sinica - obserwujemy na płatkach uszu, spojówkach, skrzydełkach nosa, czerwieni wargowej, policzkach, pod paznokciami) - zabarwienie sino-fioletowe, jeżeli występuje to określić czy rzekoma, czy prawdziwa; centralna czy obwodowa. 8. Obrzęki: uogólniony, miejscowy, (szczególny typ: naczynioruchowy Quinckego: obejmuje twarz + swędzenie); czy rano czy wieczorem czy niezależnie od pory dnia; u chodzącego na nogach, u leżącego na plecach w okolicy lędźwiowo-krzyżowej, w nerczycy twarz i szyja. Niewydolność krążenia: prawo-: symetryczne (kostki, podudzia), uogólnione, wodobrzusze; lewo-: zastój płuc, obrzęk płuc. Obrzęk stawów międzypaliczkowych: bliższych - RZS, dalszych - osteoartrozę, dnę moczanową lub łuszczycę. 9. Przydatki: owłosienie: M: typu męskiego (łysienie), K: żeńskiego lub męskiego (zaburzenia hormonalne); paznokcie (pałeczkowatość, drobne krwotoki podpaznokciowe –zap. wsierdzia lub lekki uraz, leukonychia, koilonychia, zawały fałdów paznokciowych, zap. naczyń, białe plamy wątrobowe - hipoalbuminemia). Skóra zabarwiona prawidłowo - bladoróżowa, wilgotna, elastyczna, ciepła, na podudziach widoczne zmiany troficzne, w okolicy prawego dołu biodrowego widoczna blizna po przebytej apendektomii. Tkanka podskórna rozwinięta prawidłowo (grubość fałdu skórnego, jeśli jest mierzona to w cm). Śluzówki wilgotne. Owłosienie typu męskiego. Obrzęków nie stwierdzam. Sinicy nie stwierdzam. 10. Węzły chłonne Badamy węzły powierzchowne: potyliczne, karkowe, podżuchwowe, podbródkowe, nadbloczkowe, szyjne: przed i za m. mostkowo-obojczykowo-sutkowym, nad- (węzeł nadobojczykowy Virchowa – twardy, to objaw neo - ziarnica) i podobojczykowe, pachowe, pachwinowe i brzuszne. Jeśli są wyczuwalne to określamy: a) wyczuwalność: miejscowa czy ogólna, lokalizację, c) liczbę, d) wielkość (powiększone w: zakażeniu, neo z kom. limfatycznych, przerzutami itp.), e) spoistość, f) przesuwalność: względem podłoża i skóry, g) konsystencję (miękkie, twarde, chełbotanie, obecność przetok), h) bolesność, i) zgrupowanie: w pakiety czy pojedyncze, j) stan skóry nad węzłami (przesuwalność, zabarwienie, ucieplenie i przetoki). Węzły chłonne dostępne badaniu palpacyjnemu, niewyczuwalne, niebolesne na ucisk (niepowiększone). B. Badanie szczegółowe I. GŁOWA 1. Rozmiar i kształt czaszki - średniowymiarowa, powiększona np. przy wodogłowiu, powiększona mózgoczaszka. - kształtna, niesymetryczna, zniekształcona (krzywica), wieżowata, szeroka i spłaszczona (w chondrodystrofii). - opukiwanie i uciskiwanie czaszki celem stwierdzenia bolesności - ubytki, blizny, wyrośla kostne, bolesność zatok obocznych nosa (np. zapalenie) - badanie punktów wyjścia n. trójdzielnego (V): - n. oczny (V1) – oczodół góra, przyśrodkowo. - n. szczękowy (V2) – pod oczodołem, na środku. - n. żuchwowy (V3) – broda, w dół od IV-ki. - wygląd twarzy: akromegalia (duży nos, łuki brwiowe), obrzęk śluzowaty (nie ma dołku po ucisku), zespół nerczycowy (obrzęk + blada), zespół Cushinga (twarz okrągła, czerwone policzki), powiększenie przyusznicy (otyłość, cukrzyca, marskość wątroby). - porównanie mimiki po obu stronach (występowanie ewentualnych porażeń). Czaszka średniowymiarowa, kształtna. Niebolesna uciskowo i opukowo. Punkty wyjścia gałęzi n. trójdzielnego na ucisk niebolesne, mimika symetryczna. 2. Oczy a) Gałki oczne - osadzenie (prawidłowe, zapadnięte (odwodnienie, lub normalnie w starszym wieku), wytrzeszcz – jednostronny (guz oczodołu), obustronny (nadczynność tarczycy, ropowica, ch. spichrzeniowe), wytrzeszcz tętniący w uszkodzeniu t. szyjnej wew.) i symetryczność (symetryczne, niesymetryczne), zespół Hornera – 1-stronny – guz, 2-stronny – odczyn immunolog. w przebiegu Gravesa-Basedowa. - ruchomość (pełna, ograniczona, zez) i napięcie ( w odwodnieniu) - badanie objawów ocznych - zbyt szybkie zużycie energii – w nadczynności tarczycy: - Graefego - (↓) - powieki górne nie nadążają za palcem wodzącym w dół i odsłania się rąbek twardówki - Kochera - (↑) - powieki dolne nie nadążają za palcem wodzącym w górę i odsłania się rąbek twardówki - Moebiusa - niemożność utrzymania zeza zbieżnego przez dłuższy czas - Stelwaga - rzadkie mruganie - ocena ostrości wzroku ( ew. podwójne widzenie, ograniczenie pola widzenia; presbyopia – zmniejszenie akomodacji do widzenia bliskich przedmiotów po 40 r ż.) - badanie powiek: ruchomość, obrzęki, szerokość szpar, wykwity Gałki oczne osadzone symetrycznie, prawidłowo. Ruchomość pełna. Objawy Graefego, Kochera, Moebiusa ujemne. Źrenice (Najpierw musimy spytać czy pacjent w ogóle widzi palec, znaczna wada wzroku może utrudnić badanie) Sprawdzamy: czy są równe (nierówne świadczy o uszkodzeniu drogi wzrokowej, np. w złamaniu kości podstawy), rozmiar (średniej wielkości, zwężone, poszerzone), kształt (okrągłe), objaw Argylla-Robertsona – zwężenie i nierówność źrenic, brak reakcji na światło, przy zachowanej reakcji na zbieżność i akomodację → charakterystyczne dla kiły układu nerwowego. Badanie reakcji: - na światło - źrenica zwęża się po oświetleniu - konsensualną - źrenica jednego oka zwężą się po oświetleniu drugiej źrenicy - zbieżność - widzimy wyraźnie przedmiot patrząc zezem zbieżnym - na akomodację (nastawność) - źrenica rozszerza się, gdy patrzymy w dal, a zwęża, gdy patrzymy blisko c) Ostrość wzroku: prawidłowa, nieprawidłowa → określić wstępnie rodzaj wady (krótkowzroczność, dalekowzroczność, astygmatyzm). d) Spojówki – badamy wilgotność i zabarwienie, (mówią także o stopniu nawodnienia i możliwych odstępstwach od normy): - różowe - prawidłowe - blade - niedokrwistość - czerwone - zapalenie e) Twardówki (normalnie białe) i rogówki (przezroczyste): Twardówki: - białe - prawidłowo - czerwone - zapalenie, ciało obce, ostra jaskra - żółte - żółtaczka, choroby wątroby - niebieskie - rzadkie schorzenie genetyczne (np. osteogenesis imperfecta) Rogówki: blizny, rąbki, odruch rogówkowy – drażnienie watą rogówkę, prawidłowo mrugnięcie (czuciowo n.V, ruchowo n.VII). Źrenice równe, okrągłe, średniej wielkości. Reakcje na światło, akomodację, zbieżność oraz reakcja konsensualna prawidłowe. Ostrość wzroku w normie. Spojówki różowe, twardówki białe. 3. Nos Obserwujemy kształtność i symetrię nosa, sprawdzamy drożność, obserwujemy obecność wydzieliny patologicznej (ropa, krew, płyn mózgowo-rdzeniowy - przy uszkodzeniu podstawy lub kości sitowej). Uciska się okolice zatok szczękowych i czołowych. Nos kształtny, symetryczny, drożny. Patologicznej wydzieliny nie stwierdzam. 4. Uszy Sprawdzić ewentualne ubytki słuchu („33”). Badamy bolesność skrawka (to raczej u dzieci) i wyr. sutkowatego na ucisk (w krzywicy). Obserwujemy osadzenie i badamy przewód słuchowy zewnętrzny, jego drożność, istnienie patologicznej wydzieliny (krew) lub ciała obcego. Małżowiny uszne prawidłowo osadzone, symetrycznie. Skrawek i wyrostek sutkowaty na ucisk niebolesne. Przewód słuchowy zewnętrzny drożny, czysty. 5. Jama ustna - śluzówki (zbadane już przy badaniu ogólnym; jeśli suche to odwodnienie): - wargi: barwa, zajady, opryszczka - język: zabarwienie, wilgotność - dziąsła i zęby (opisujemy stan uzębienia: braki w uzębieniu, próchnica, wypełnienia, ewentualnie sugerujemy wizytę u dentysty) - język: wygląd, ruchomość, czy nie jest obłożony (naloty); czy nie zbacza przy wysuwaniu - porażenie n. XII, należy też przyjrzeć się języczkowi – jego zbaczanie też świadczy o połowicznym porażeniu), zapach z ust, gruczoły ślinowe - symetryczne napięcie podniebienia miękkiego - zaczerwienienie łuków podniebiennych – zapalenie (błony rzekome w błonicy) - migdałki - czy nie są powiększone (nie powinny wystawać znad łuków podniebiennych), zaczerwienione, obłożone (nalot przy zapaleniu ropnym) UWAGA! Jeśli nie występuje patologia, to się o tym nie mówi, tzn. nie mówi się „brak wydzieliny patologicznej”, tylko „patologicznej wydzieliny nie stwierdzam”. Śluzówki jamy ustnej różowe, wilgotne. Wargi czerwone. Brak zębów......, wypełniony protezami. Dziąsła prawidłowe. Język symetryczny, ruchomy, czerwony, wilgotny. Migdałki niepowiększone. Drżenie języczka symetryczne. II. SZYJA - wygląd i ruchomość, symetryczność - bolesność (jeżeli tak to lokalizacja) - opis gruczołu tarczowego: gdy jest wyczuwalny wielkość, stopień powiększenia, spoistość, bolesność, obecność guzki (ile, jakie duże), węzły chłonne w okolicy tarczycy. - ewentualny szmer naczyniowy (tętnic szyjnych oraz nad tarczycą) Szyja niebolesna, o pełnej ruchomości. Gruczoł tarczowy niewyczuwalny. III. KLATKA PIERSIOWA 1. Opis - typ budowy (normosteniczna, asteniczna, pykniczna), symetria (ewentualne krzywizny) - zniekształcenia (uwypuklenia, wcięcia, ślady krzywicy): beczkowata (przewlekłe rozdęcie płuc, np. przy przewlekłej, zaporowej ch. płuc), kurza (= łódkowata - sterczący mostek i płaska klatka - następstwo przewlekłej dychawicy oskrzelowej w dzieciństwie), lejkowata (= wydrążona, szewska), kifoza (garb - zwykle na skutek załamania się trzonu kręgu), skrzywienie boczne (skolioza - zwykle samoistna); objaw Hoovera – zapadanie dolnych łuków żebrowych podczas wdechu, w rozedmie. - ruchomość oddechowa (około 4 cm, ruch „rączki od wiadra”), liczba oddechów na min. (norma to 12-20, średnio 16; należy bardzo dokładnie policzyć) Klatka piersiowa typu normostenicznego, symetryczna, ruchoma oddechowo. Średnia częstość oddechów na min. – 16. 2. Układ oddechowy * oglądanie: liczba oddechów na min. i ewentualnie czy pacjent angażuje dodatkowe mięśnie oddechowe (np. w duszności, np. mięśnie sutkowo-mostkowo-obojczykowe, mm. zębate; charakterystyczne układanie ust, tzw. „sznurowanie”); badanie drożności dróg oddechowych: pacjent ma zrobić szybki wydech → > niż 3s jest nieprawidłowy. Plwocina: jasna to ślina, różowa i pienista – obrzęk płuc, zielona –zakażenie, ropna. Tor oddychania: brzuszny ( = typowy dla mężczyzn), piersiowy ( = typowy dla kobiet); oddechy patologiczne: - oddech Kussmaula - liczba prawidłowa, ale głębsze; wywołany kwasicą metaboliczną; chory chce się pozbyć nadmiaru CO2 - oddech Cheyna-Stokesa - oddech sinusidalny, wywołany zmniejszeniem wrażliwości ośrodka w rdzeniu na PaCO2 - oddech Biota (tzw. bezładny) - oddech o różnej częstotliwości z okresami bezdechu; w uszkodzeniu ośrodka oddechowego - tachypnoea (zwiększ. częst. oddych.) - każda ch. płuc lub opłucnej, zastoinowa niewyd. krążenia, gorączka, ból w ścianie klatki, lęk. * obmacywanie: badanie rozszerzalności klatki piersiowej, toru oddychania i drżenia głosowego (pacjent mówi „44”), ruchomość dolnej granicy płuc >3 cm. a) drżenie głosowe: - wzmożone (np. zwłóknienie, zap. płuc) - prawidłowe - obniżone (np. rozedma, odma, niedodma, zrosty, neo opłucnej, płyn w jamie opłucnej) - zniesione (drżenie znosi w ogóle płyn w opłucnej lub bardzo gruba warstwa tkanki podskórnej). Miejsce, w którym drżenie znika odpowiada ustawieniu przepony: wysokie - sugeruje płyn w jamie opłucnej, niedowład przepony lub niedodmę płuca (zapadnięcie się po jednej stronie). * opukiwanie: porównawcze (czy z obu stron taki sam odgłos) i topograficzne ( wyznaczanie granicy dolnej płuc w liniach: przymostkowej, środkowoobojczykowej, pachowej środkowej, łopatkowej: PP: V,VI,VII,X, ; PL: IV,VI,IX,X, ). Porównawczo - w celu wykazania symetryczności odgłosu opukowego, topograficznie – w celu określenia granic płuc. Na plecach opukujemy każdą przestrzeń międzyżebrową, z przodu ukośnie od góry na dół, wraz z dołkami nadobojczykowymi, co druga przestrzeń. a) odgłos opukowy: - bębenkowy - rozedma, odma opłucnowa - nadmiernie jawny - rozedma - jawny – długi, głośny, o niskim brzmieniu - przytłumiony - wysiękowe zap. osierdzia tłumi odgłos z dolnego płat płuca lewego, wysiękowe zap. opłucnej - stłumiony - zwłóknienie opłucnej, neo opłucnej, zrosty; płyn w jamie * osłuchiwanie: charakter szmeru pęcherzykowego, czy są szmery dodatkowe A) szmer oskrzelowy ( chuchający „h”; słyszany nad tchawicą i dużymi oskrzelami, są dwa rodzaje): - fizjologiczny: tchawica i duże oskrzela - patologiczny: gdy słyszymy w innym miejscu niż normalnie, np. w jamie pogruźliczej, obszarze niedodmy; objaw Ewarta – oddech oskrzelowy nad lewym górnym płatem płucnym, w tamponadzie. szmer pęcherzykowy ( powstaje na przestrzeni całych dróg oddechowych, od pęcherzyków do drobnych oskrzeli): - szorstki - stany zapalne oskrzeli, wysięki - zaostrzony – anachronizm; zdrowe dzieci, choroby gorączkowe = przyspieszone i pogłębione ruchy oddechowe, zap. oskrzeli o niewielkim zwężeniu światła - prawidłowy – ssące „ff”; wydech krótki, dobrze słyszalny w czasie wdechu - osłabiony - zap. pęcherzyków, płyn w jamie, niedodma, stany przebiegające ze zmniejszeniem ruchomości klatki - zniesiony – znaczne zwężenie oskrzeli, np. neo, ciało obce, gęsty śluz - z wydłużonym wydechem - rozedma płuc, dychawica oskrzelowa, inne stany powodujące duszność C) szmery dodatkowe: # trzeszczenia - powstają, gdy płyn znajduje się w pęcherzykach płucnych np. w zapaleniu płuc, obrzęku płuc, gruźlicy, zawale płuca, niewydolności krążenia, włóknieniu pęcherzyków, rozstrzeniach oskrzeli, suchym zap. opłucnej; słychać je tylko na szczycie wdechu. Fizjologicznie mogą powstać, gdy pacjent długo leży; przechodzą po kilku głębszych wdechach. # rzężenia - powstają w oskrzelach: + suche: świsty (zapalenie oskrzelików, astma), furczenia (ciało obce, guz oskrzela, przekrwienie bierne płuc, obrzęk płuc) i gwizdy – kolejność zgodna ze wzrostem średnicy oskrzela (powstają, gdy zwężone jest światło oskrzeli; na skutek obrzmienia błon śluzowych oskrzeli, skurczu oskrzeli, oblepienia ścian oskrzeli gęstą wydzieliną, np. w nieżycie oskrzeli, astmie) + wilgotne: występują na całym wdechu; są 3 rodzaje: drobno-, średnio- i grubobańkowe. Powstają, gdy płyn jest w oskrzelu (przesięk lub wysięk), zależą od średnicy zalanego oskrzela, drobne słychać na szczycie wdechu i na początku wydechu i trudno odróżnić od trzeszczenia pęcherzyków, przyczyną może być: nieżyt oskrzeli, gruźlica, ropień, zgorzel, zawał, obrzęk, krwotok. # tarcie opłucnej – „skrzypienie po śniegu”; słyszalne podczas całego oddechu (i wdechu, i wydechu) Tor oddychania brzuszny. Drżenie głosowe symetryczne, zniesione (gruba warstwa tk. podskórnej). Nad obu polami płuc odgłos opukowy jawny, symetryczny. (Dolne granice płuc - IX międzyżebrze w linii przykręgosłupowej. Topograficzne granice płuca prawego: w linii przymostkowej V żebro, w linii środkowo obojczykowej górny brzeg VI żebra, w linii pachowej środkowej orny brzeg VII żebra, w linii łopatkowej X żebro; topograficzne granice płuca lewego: w linii przymostkowej górny brzeg IV żebra, w linii środkowo obojczykowej górny brzeg VI żebra, w linii pachowej środkowej górny brzeg IX żebra, w linii łopatkowej X żebro (4 palce poniżej dolnego kąta łopatki).) Osłuchowo: szmer pęcherzykowy obustronny, symetryczny, prawidłowy. Dodatkowych szmerów nie stwierdzam. 3. Serce * oglądanie: czy widoczny garb przedsercowy, uderzenie koniuszkowe (jego cechy: lokalizacja, rozległość, siła, amplituda, kształt i czas trwania fali uderzenia), rodzaje: a) lekkie – zwężenie lew. ujścia żylnego, unoszące – przeciążenie serca, np. w zwężeniu ujścia aorty, c) silne – za dużo krwi w LV, np. w niedomyk. zas. aorty, d) słabe – kardiomiopatia rozsrzeniowa, e) dyskinetyczne – np. tętniak), tętnienie (np. w dołku podsercowym). * obmacywanie: wyczuć uderzenie koniuszkowe (norma -V lewe międzyżebrze 1-2 cm na prawo od lewej linii środkowo obojczykowej; wzmożone w przeroście; czy może jest rozlane), „mruki” (mają tak niską częstotliwość, że ich nie słychać, ale można wyczuć dłonią) * opukiwanie – górną opukujemy zgodnie z międzyżebrzami, prawą i lewą w poprzek: - granice stłumień: - granice stłumienia względnego serca: -gr. prawa: ½ cm na zew. od prawego brzegu mostka -gr. górna: III przestrzeń międzyżebrowa -gr. lewa: 1 cm do wew. od linii środkowo obojczykowej - granice stłumienia bezwzględnego: -gr. prawa: lewy brzeg mostka od IV do VI żebra -gr. górna: dolny brzeg IV chrząstki żebrowej -gr. lewa: wypukły łuk od IV chrząstki żebrowej do V przestrzeni międzyżebrowej, między lewą linią przymostkową a środkowo obojczykową, odpowiada uderzeniu koniuszkowemu. * osłuchiwanie: - określenie miarowości pracy serca – praca serca miarowa lub niemiarowa - średniej liczby uderzeń na min. – norma to 60 - 100 uderzeń - wysłuchanie tonów serca - ich głośności (b. ciche, ciche, dość głośne, głośne, b. głośne lub I-VI wg skali Levina); tony matowe - po zawale; „ton kłapiący”- zwężenie zastawki 2.; tony głuche; akcentacji w określonych punktach osłuchiwania, zwartości (podczas wydechu składowe A2 i P2 nakładają się na siebie, podczas wdechu słychać rozdwojenie), tony serca (prawidłowe i patologiczne): - S1 – zamknięcie zastawek 2 (mitralnej) i 3 (trójdzielnej) - klik wyrzutu - otwarcie zastawki aorty (A) - S2 - zamknięcie zastawek A i P - stuk osierdziowy – u chorych z zaciskającym zap. wsierdzia, zaraz po II tonie - OS – otwarcie zastawki 2 - S3 – szybkie napełnianie komór → cwał komorowy - S4¬ – skurcz przedsionków; gdy występują tony od S1 do S4 to mamy rytm czworaczy lub cwał zsumowany Tony dodatkowe badamy dopiero po dokładnym zbadaniu tonów: I i II. - kolejność osłuchiwania zastawek: 1) zas. II, 2) zas. aorty, 3) zas. pnia, 4) zas. III, 5) punkt Erba (III p. mż.) Szmery: A) szmery sercowe - określamy głośność, w jakiej fazie pracy serca występują, ich lokalizację (zlokalizowany, rozlany) i promieniowanie (do jakiej tętnicy, części ciała): a) skurczowe: - typ wyrzutowy, wczesnoskurczowy (protosystoliczny) – zwężenie zastawki aortalnej lub płucnej - pełnoskurczowy (holosystoliczny) – niedomykalność zas. mitralnej lub trójdzielnej, ubytek w przegrodzie międzykomorowej - późnoskurczowy (telesystoliczny) - z klikiem, wypadanie płatka zas. mitralnej rozkurczowe: - wczesnorozkurczowy (protodiastoliczny), decrescendo – niedomykalność aortalna, tętnicy płucnej - środkowo-późny (mezodiastoliczny) - decrescendo-crescendo, zwężenie zas. mitralnej lub trójdzielnej - przedłużony środkowo-późny – ciężkie zwężenie zas. mitralnej lub trójdzielnej - Grahama-Steel’a - czynnościowy szmer rozkurczowy w niedomykalności zastawki pnia (spowodowany najczęściej nadciśnieniem płucnym, pierwotnym i wtórnym); powstaje wtórnie także do zwężenia zastawki mitralnej. - Austina-Flinta – krótki turkot rozkurczowy na zastawce mitralnej – czynnościowy, przy znacznej niedomykalności aortalnej na skutek przemieszczania przedniego płatka zastawki w kierunku przedsionka przez falę zwrotną, fala cofa płatek, przymyka go do ujścia żylnego. c) ciągłe: - przetrwały przewód tętniczy - połączenie aortalno-płucne, inne obwodowe połączenia tętniczo-żylne w obrębie serca d) niewinne: szmer skurczowy wyrzutu, niewinny szmer rozkurczowy, buczenie żylne, szmer nadobojczykowy, łagodny sutkowy. szmery pozasercowe: a) tarcie osierdzia: w ostrym zap. osierdzia, w miejscu przyczepu III i IV żebra, narasta na szczycie wdechu tarcie opłucnowo-osierdziowe: ostre zap. zew. pow. osierdzia c) szmer pluskania: płyn, gaz w jamie osierdziowej d) stuk osierdziowy: w rozkurczu, gdy rozkurczająca się LK natrafia na opór zwłókniałego osierdzia. Serce. Okolica przedsercowa niezmieniona. Widoczne tętnienie w dołku podsercowym. Uderzenie koniuszkowe słabo wyczuwalne zlokalizowane w V przestrzeni międzyżebrowej, 1 cm przyśrodkowo od linii środkowoobojczykowej lewej na obszarze opuszek dwóch palców, prawidłowe. Rytm serca miarowy (regularny), o częstości 78 uderzeń na minutę. Tony serca głośne, prawidłowe, zwarte (rozdwojenie tonów) i prawidłowo zaakcentowane (na koniuszku lepiej słyszalny ton I, na tętnicach ton II). Szmerów patologicznych nie stwierdzam. IV. PIERSI - podział na kwadranty: ocena wielkości i symetrii, stopnia rozwinięcia względem wieku i płci, skóry (zaciągnięć, zaczerwienień, obrzęków) - wygląd skóry: zaciągnięta skóra, tzw. „skórka pomarańczowa” może świadczyć o raku. - wygląd brodawek (owrzodzenia, wyciek (mlecznobiały, krwisty)) - poszukiwanie patologicznych tworów – guzów, badanie okolicznych węzłów (pachowe, nad-, podobojczykowuch) V. BADANIE NACZYŃ KRWIONOŚNYCH ( = +, N = ++, = +++) * tętnice: m.in. szyjne, ramienne, promieniowe, udowe, podkolanowe (niekonieczne, bo trudne) piszczelowe tylne, grzbietowe stopy; cechy tętna: 1) zgodność z czynnością serca, 2) prawidłowe wypełnienie, 3) amplituda, 4) napięcie, 5) częstość, 6) miarowość, 7) symetryczność. Duże tętnice należy osłuchać: tt. szyjne, aortę brzuszną, tt. nerkowe, tt. udowe; tętno paradoksalne: różnica ciśnień na korzyść wydechu większy niż 5 mm Hg (normalnie tętno silniejsze na wdechu i mniejsze niż 5 mm Hg); tętnice mówią o niedokrwieniu, tętniakach; patrzymy na przebieg, tętnienie, poszerzenie, objaw de Musseta –kiwanie głową wraz z tętnieniem w niedomyk. zast. aorty; tętno Corrigana - wyraźne tętnienie tt. szyjnych w niedomyk. zast. aorty; zgodność z akcją serca (ewentualny deficyt tętna); tętno młota wodnego - gwałtowne uderzanie i szybki odpływ w niedomyk. zast. aorty; ton Traubego – ostry dźwięk nad t. udową w niedomyk. zast. aorty; symetryczność tętna (brak na jednoimiennych świadczy np. o koarktacji aorty lub innym zwężeniu dalszej części tętnicy). Badamy także skórę leżącą bezpośrednio nad naczyniem (jej wygląd, barwę, ucieplenie). * żyły: m.in. żyły szyjne [określenie OCŻ (=ośrodkowe ciśnienie żylne; norma: 10 – 12 cm H2O); chory leży pod kątem 450, przechyla głowę od badającego, od najwyższego punktu wypełnienia żyły szyjnej wewnętrznej, a dokładnie w prawej żyle przeprowadza się równoległą do podłoża, a do niej prostopadłą przechodzącą przez kąt Ludwiga, wysokość mówi nam o ciśnieniu w mm Hg, >12 przepełnienie żył szyjnych], objaw wątrobowo-szyjny – silne uciśnięcie powłok brzusznych wypełnienie żż. szyjnych powyżej obojczyków, u zdrowych po kilku s wraca do normy i opada poniżej obojczyków (to mówi o wydolności PK i ciśnieniu w PP); żylaki: pogrubienie przebiegu żył, lokalizacja, bolesność. Objaw Homansa – bolesność łydek wywołana uciskiem powierzchni grzbietowej stóp, bolesność łydek wywołana uciskiem ręki (objaw Mayra) lub mankietem sfigmomanometru (objaw Lowenberga-Maya) oraz bolesność powierzchni podeszwowej stopy wywołana jej uciskiem w części środkowej (objaw Payra), to wszystko objawy zakrzepicy żył głębokich; bóle kończyn, obrzęki, owrzodzenia, buczenie żylne (szybki i głośny przepływ krwi w żyłach), ewentualne występowanie krążenia obocznego („ głowa Meduzy ”- przy nadciśnieniu wrotnym), wygląd skóry wokół, obecność owrzodzeń, ocena sprawności zastawek (próba ucisku –1 żyła w 2 miejscach, cofająca się krew świadczy o uszkodzeniu zastawek żylnych), objaw Kussmaula – patolog. wypełnienie żył szyjnych na wdechu (np. w tamponadzie) * włośniczki: dno oka, tętno włośniczkowe przy niedomykalności zastawki aorty. Tętno zgodne z czynnością serca, o prawidłowym wypełnieniu, amplitudzie, napięciu, częstości, miarowości i symetryczności. VI. BRZUCH (Pacjent musi leżeć równo i nie może się napinać) 1. Oglądanie - opis - podział: na kwadranty - wysklepienie (w poziomie, ponad lub pod poziomem klatki piersiowej) - symetryczność (symetryczny, powiększenie niektórych narządów: wątroba, śledziona, guzy) - kształt: rozlany (tzw. „żabi” w wodobrzuszu), duży, sterczący, zapadnięty, odęty (puchlina brzuszna); stawianie się jelit, żołądka. - pępek (wygląd, wielkość, wgłębienie /uwypuklenie, umiejscowienie, objawy zapalne, przepukliny pępkowe) - tętnienia - zbyt duże tętnienia mogą świadczyć o tętniaku aorty brzusznej lub niedomykalności zastawki aorty - inne - ruchy perystaltyczne, blizny, rozstępy, guzy, wzdęcia, przepukliny. 2. Osłuchiwanie - słucha się w każdym kwadrancie, czy jest perystaltyka jelit i jej charakter (przyspieszona, zwolniona, brak - sugeruje niedrożność) - wysłuchanie perystaltyki (przelewania, bulgotania, trzaski), brak niedrożność, przy mechanicznej nasilają się i słabną (naprzemiennie). - tarcie otrzewnej - wynik włókniejącego zapalenia otrzewnej ściennej narządów (np. wątroby, śledziony) 3. Opukiwanie - jeśli się podejrzewa powietrze w jelitach (chyba) - odgłos opukowy: prawidłowy to bębenkowy, objaw płynu w jamie otrzewnej, stłumienie odgłosu opukowego, objaw chełbotania, przemieszczanie się płynu w zależności od zmiany pozycji. - opukiwanie poszczególnych narządów: wątroby, żołądka, śledziony. 4. Obmacywanie * palpacja powierzchowna: (miękki, twardy, deskowato twardy – napięcie mięśni brzucha); stwierdzenie czy istnieją opory mięśniowe (obrona mięśniowa), bolesność (uciskowa, rozlana, ograniczona), bolesne punkty McBurney’a, Lanza. * palpacja głęboka: kolejność badania: zgodnie lub nie z zegarem, ale bolące miejsce zawsze badamy na samym końcu; od lewego dołu biodrowego ku górze wyczuć można: okrężnicę (zwłaszcza, jeśli pacjent dawno się nie wypróżniał), powiększoną śledzionę i /lub wątrobę (należy podać w cm lub palcach pacjenta na ile brzeg narządu wystaje spod łuku żebrowego), poszukujemy oporów patologicznych. * badanie narządów: - wątroba: oceniamy kształt (brzeg: regularność, gładkość, tkliwość), wielkość (powiększona w chorobach spichrzeniowych, PBS), spoistość, powierzchnie, położenie (wątroba przecina luk żebrowy w linii środkowo obojczykowej prawej, górny brzeg sięga V międzyżebrza, w rozedmie niżej), bolesność, przeczulice skóry. - śledziona: oceniamy kształt („wręby”), wielkość (powiększona w PBS), położenie: oś biegnie wzdłuż X żebra, biegun przedni w linii pachowej środkowej. - ewentualne guzy: oceniamy wielkość, kształt, spoistość, powierzchnię, bolesność, umiejscowienie, ruchomość oddechową i bierną, stosunek guza do sąsiednich narządów jamy brzusznej. * objawy brzuszne, otrzewnowe: - „ostry brzuch” – brzuch boli na całej powierzchni, jest twardy, tzw. „deskowato twardy” - świadczy o ostrym, rozległym zapaleniu otrzewnej. - objaw otrzewnowy Blumberga – przy nagłym zwolnieniu ucisku pacjent odczuwa duży ból – świadczy o ostrym, ograniczonym zapaleniu otrzewnej. - objaw Courvoisiera – pęcherzyk żółciowy powiększony, elastyczny i mało bolesny + żółtaczka zastoinowa – przemawia za neo brodawki Vatera, neo głowy trzustki; raczej zaprzecza kamicy żółciowej. - objaw Cullena – krwawe podbiegnięcia skóry w okolicy pępka, występuje w postaci matrwiczo-krwotocznej OZT. - objaw Greya-Turnera – krwawe podbiegnięcia podbrzusza i lewej okolicy lędźwiowej, występuje jak wyżej. - objaw Chełmońskiego – ból przy wstrząsaniu wątroby – dodatni przy chorobach wątroby, pęcherzyka żółciowego, czasem trzustki, najrzadziej w chorobie wrzodowej. - objaw Jaworskiego – przy opuszczaniu zgiętej w biodrze nogi boli, bo napina się m. skośny brzucha – świadczy o zapaleniu wyrostka robaczkowego. - objaw Murphy`ego – przy wdechu (głębokim) ból w prawym, górnym kwadrancie, pod wątrobą - może świadczyć o ostrym zapaleniu pęcherzyka żółciowego. - objaw pętli wartowniczej – poprzecznica (najczęściej ona, ale mogą też inne części jelita) przyjmuje postać poprzecznego wału, np. w zapaleniu trzustki (zazwyczaj przewlekłym). - objaw Rovsinga – przy naciśnięciu w lewym dolnym kwadrancie pacjent odczuwa ból po przeciwległej stronie - świadczy o zapaleniu wyrostka robaczkowego. Brzuch wysklepiony w poziomie klatki piersiowej, symetryczny. Pępek niezmieniony. Ruchy perystaltyczne prawidłowe, słyszalne w każdym kwadrancie. Brzuch niebolesny, patologicznych oporów mięśniowych nie stwierdzam. Wątroba niepowiększona, o prawidłowej spoistości, gładkim brzegu. Brzeg wątroby wyczuwalny 2 cm poniżej prawego łuku żebrowego. Śledziona niewyczuwalna. VII. BADANIE PER RECTUM - badamy napięcie zwieraczy, prostatę u M, ewentualna obecność hemoroidów, krwi, zaparcia; linia zębata. VIII. UKŁAD MOCZOWO-PŁCIOWY 1. Obmacywanie: - nerki – położenie: lewa: Th11 do L2-3, prawa: Th12 do L3, wielkość: 12x7 cm, lewa większa niż prawa i sięga też wyżej. - objaw Goldflama – uderzamy w płasko położoną nad nerką dłoń – ból sugeruje, np. ostre zapalenie nerek. 2. Badanie ginekologiczne (narządy płciowe rozwinięte adekwatnie do wieku) - zmiany w obrębie pochwy i szyjki, macica normalnej wielkości, położona prawidłowo, w badaniu dwuręcznym brak bolesności i guzów przydatków. IX. UKŁAD MIĘŚNIOWO-KOSTNY I KOŃCZYNY Badamy: ułożenie dowolne, brak zniekształceń, obrzęków, bolesności, ruchomość w stawach bierna i czynna prawidłowa, nieograniczona. mięśnie: rozwinięte prawidłowo, symetryczne, bez zaników. Badanie kończyn: – kończyny górne: j/w, przykurcz Dupuytrena (zmiana w rozcięgnie dłoniowym, skóra przywiera do rozcięgna, przykurcz zgięciowy palców). – kończyny dolne: j/w + żylaki, owrzodzenia, obrzęki. Kończyny górne bez zmian patologicznych. Na kończynach dolnych żylaki podudzi. W układzie kostno-stawowym zniekształceń, ani zaników nie stwierdzam. Ruchy czynne i bierne prawidłowe. Siła mięśniowa prawidłowa. XI. UKŁAD NERWOWY Wyższe czynności psychiczne: świadomość, orientacja, pamięć dawna i świeża Mowa: dysfazja, dyzartria, dysfonia. Nerwy czaszkowe: I. Węch: rozróżnianie zapachów w każdym nozdrzu. II. Wzrok: ubytki w polu widzenia, źrenice (kształt, symetria, reakcje: na światło (bezpośrednią i skrzyżowaną) i akomodację). Włókna współczulne szyjne. Zespół Hornera: opadanie powieki, zwężenie źrenicy, zapadnięcie gałki ocznej, połowiczy brak potu. III, IV, VI Ruchy gałki ocznej: Porażenie III: opadnięcie powieki górnej, powiększenie źrenicy, oko skierowane na dół i bok. Porażenie IV: podwójne widzenie przy patrzeniu w dół i przyśrodkowo. Porażenie VI: podwójne widzenie przy patrzeniu w bok. V. Porażenie ruchowe: przy otwieraniu ust żuchwa zbacza w stronę porażenia, obmacywanie mm. żwaczy przy zaciśniętych zębach. Odruch rogówkowy: drażnienie rogówki jałową watą: normalnie zamknięcie powiek, droga czuciowa n. V, droga ruchowa – n. VII. VI. Porażenie czuciowe: zaburzenia kontroli odwodzenia. VII. Osłabienie mimiki połowy twarzy przy uszkodzeniu górnego neuronu ruchowego; zwiotczenie twarzy w dolnych 2/3 przy uszkodzeniu dolnego neuronu ruchowego, każemy choremu podnieść brwi i wyszczerzyć zęby, smak badamy bateryjką 1,5V – to jest uszkodzenie obwodowe, w centralnym - porażenie dolnej części twarzy i osłabienie części górnej. VIII. Słuch: pacjent powtarza liczby podawane szeptem przy zamkniętym drugim uchu. Próba Webera: drgający kamerton na środku głowy, gdy słyszy w środku („w głowie”) = próba ujemna, dodatnia przy lateralizacji: gdy słyszy w chorym uchu upośledzenie przewodzenia dźwięków, gdy słyszy w zdrowym upośledzenie odbierania dźwięków. Próba Rinnego: drgający kamerton do wyr. sutkowatego (przewodzenie kostne): gdy przestanie słyszeć przystawić do ucha (przewodnictwo powietrzne): jak słyszy to próba (+), tj. słuch prawidłowy lub upośledzenie odbierania dźwięków; gdy nie słyszy – próba (-), tj. upośledzenie przewodzenia dźwięków. IX. Prowokowanie odruchu wymiotnego przez drażnienie tylnej ściany gardła. X. Obniżenie podniebienia po stronie porażonej przy artykulacji głosek dźwięcznych, np. „aaa”. XI. Mięśnie czworoboczne: ma unieść barki przeciw oporowi. Mięśnie mostkowo-sutkowo-obojczykowe: ma zwrócić głowę w lewo i prawo przeciw oporowi. XII. Ruchy języka: zbaczanie w stronę porażoną. Układ ruchowy - siła prawidłowa, brak zaników mięśniowych, drgań, ruchów mimowolnych, chód. Układ czuciowy - czucie prawidłowe (dotyku lekkiego , odruchy ze ścięgien obecne i prawidłowe, objaw Babińskiego (-/+) Pole widzenia. Objawy oponowe ujemne.3 punkty - Grafiki i animacje związane z medycyną
Powiadomienie o plikach cookie
By using this site, you agree to our Warunki użytkowania.
Navigation
Szukaj
Configure browser push notifications
Chrome (Android)
- Tap the lock icon next to the address bar.
- Tap Permissions → Notifications.
- Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
- Click the padlock icon in the address bar.
- Select Site settings.
- Find Notifications and adjust your preference.
Safari (iOS 16.4+)
- Ensure the site is installed via Add to Home Screen.
- Open Settings App → Notifications.
- Find your app name and adjust your preference.
Safari (macOS)
- Go to Safari → Preferences.
- Click the Websites tab.
- Select Notifications in the sidebar.
- Find this website and adjust your preference.
Edge (Android)
- Tap the lock icon next to the address bar.
- Tap Permissions.
- Find Notifications and adjust your preference.
Edge (Desktop)
- Click the padlock icon in the address bar.
- Click Permissions for this site.
- Find Notifications and adjust your preference.
Firefox (Android)
- Go to Settings → Site permissions.
- Tap Notifications.
- Find this site in the list and adjust your preference.
Firefox (Desktop)
- Open Firefox Settings.
- Search for Notifications.
- Find this site in the list and adjust your preference.